Znikający nauczyciele

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Nie, nie będzie to kolejny tekst o tym, że nauczyciele odchodzą z pracy z powodu niskich zarobków, braku prestiżu, wyzwań przerastających możliwości oraz innych powodów, o których wiele mówi się i pisze w mediach bliższych realiom życia codziennego niż minister Czarnek. Znikanie nauczycieli niejedno bowiem ma imię.

Biorąc udział w jednej z internetowych konferencji miałem okazję usłyszeć z ust pani Anny Stalmach-Tracz, szefowej ośrodka doskonalenia nauczycieli, refleksję zasłyszaną przez nią od pewnej dyrektorki szkoły. Osoba ta wskazała, że jeszcze kilka lat temu liczba członków dużej rady pedagogicznej, wszechstronnie angażujących się w życie szkoły, mogła sięgać nawet połowy składu. Teraz aktywnych na tym polu daje się policzyć na palcach, czasem nawet tylko jednej ręki. Pani Anna nazwała to zjawisko wewnętrznym znikaniem nauczycieli. Nadal są w zespole, ale jakoś tak mniej niż dawniej.

Szkoła ma dziś tak fatalną opinię, że mało kto docenia aktywność tej instytucji na innych polach niż nauczanie. Ba, tradycyjne formy uroczystości szkolnych traktowane są z lekceważeniem lub nawet pogardą, jako bezwartościowy rytuał albo teatr dorosłych, odgrywany z udziałem (i kosztem) uczniów. Na pewno jest w tym odrobina prawdy, ale wspólne świętowanie nadal jest dość naturalną aktywnością społeczną; ponadto w szkołach dzieją się także inne wydarzenia: festyny, konkursy, przedstawienia, imprezy rozrywkowe, często bardzo wartościowe. Za niemal wszystkimi stoi (także) wysiłek nauczycieli. Dodajmy, że z reguły entuzjastów, czyniących to bez osobnego wynagrodzenia.

Czas pandemii zredukował niemal do zera tak rozumianą aktywność społeczności szkolnych, ale powrót do normalności nie przywrócił jej do stanu wyjściowego. Na pewno po części wynika to z ogólnego znużenia, wypalenia – wszyscy w szkołach, młodzi i starzy, wyszli z obostrzeń covidowych mocno poturbowani. Jest jednak również ubocznym efektem obecnej sytuacji kadrowej.

Mówiąc o ponadwymiarowej pracy nauczycieli liczy się przede wszystkim godziny spędzone przy tablicy. Tylko niekiedy dodaje, że idzie za tym również większa liczba prac do sprawdzenia, ocen do wystawienia, dostosowań do przygotowania – a jest to dodatkowy czas, który trzeba poświęcić na pracę. Część nauczycieli dorabia sobie do niskiej pensji poza szkołą, czy to udzielaniem korepetycji, co otoczone bywa odium społecznej niechęci, czy pracą w sklepie albo punkcie usługowym. W wszystkich tych przypadkach nie starcza już pary, by robić coś więcej w macierzystej placówce.

Świadomość powyższego może pomóc lepiej odczytywać informacje o brakach kadrowych w oświacie. W opublikowanym ostatnio zestawieniu pani Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy, odpowiedzialna m.in. za edukację, podała, że w mieście brakuje 2861,73 nauczycieli (ten ułamek to wynik sumowania wakujących kawałków etatu). Poinformowała również o 1790 nauczycielach pracujących na półtora etatu i 2024, którzy pracują jeszcze więcej. Z tym wiąże się efekt domina. Brakuje nauczycieli, więc trzeba ich zastępować innymi. Ci inni – dociążeni obowiązkami – przestają mieć głowę do angażowania się w życie społeczne szkoły, podobnie zresztą, jak stachanowcy wyrabiający mnóstwo nadgodzin. Niemal od razu dadzą się zauważyć lekcje, które prowadzą osoby przysłane na zastępstwo, często specjaliści od zupełnie innych przedmiotów. Dopiero trochę później okaże się, że w szkołach dzieje się już niewiele więcej poza zwykłymi lekcjami, bo mało kto z nauczycieli ma czas, siły i chęci, by to organizować.

Pragniemy mądrej, sensownej edukacji. Póki co, oferujemy jakąś, o ile się uda. Aby mieć nadzieję na lepsze, musimy nie tylko znaleźć nowych adeptów zawodu nauczyciela, ale również odzyskać tych, którzy znikli wewnętrznie. To dodatkowe wyzwanie, z którego warto sobie zdawać sprawę myśląc o jakiejkolwiek przyszłości rodzimego szkolnictwa.

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...
Ci dorośli kiedyś chodzili do szkoły (niektórzy całkiem niedawno) i ktoś porozdawał im matury. Suger...
Sławomir napisał/a komentarz do Urządzimy młodym nowy, wspaniały świat
Ciekawa polemika. Zauważam, być może błędnie, kontrast między podejściem dialektycznym (Pana, Panie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie