Nastąpił brak zaufania do liderów politycznych, partii, instytucji i organizacji - stwierdzają jednogłośnie eksperci w telewizyjnej debacie. Dotyczy to również Stanów Zjednoczonych. Z badań wynika, że aż 75% Amerykanów nie ma zaufania do Kongresu. W Polsce podobnie - brak zaufania do instytucji państwowych jest równie duży.
Przedsiębiorcy narzekają na urzędniczą arogancję, która wyraża się w nonszalanckim stwierdzeniu, że wie co robi ucinając w ten sposób jakikolwiek dialog, jednocześnie lekceważąc i krytykując tych, którzy w to nie wierzą. A ja nie wierzę, bo nie wiem, co kryje się za tymi pełnym pychy słowami.
Odbierając głos tym, którzy mają inne zdanie, niszczy się istotę demokracji, kapitał społeczny i inicjatywy obywatelskie. Kryzys w Europe polega na braku solidarności i integracji z imigrantami. W Polsce z kolei prawdziwy kryzys demokracji przejawia się w braku szacunku dla opinii i przekonań innych. A przecież nie trzeba ich podzielać. Wystarczy zaakceptować fakt, że ktoś myśli inaczej niż my sami i ma do tego prawo. Rzadko kiedy politycy szukają obszarów ponadpartyjnych porozumień. Tradycyjny wyborca jest zdradzany przez swoich przedstawicieli. Polityczne transfery jeszcze bardziej tę wiarygodność obniżają.
Usłyszałem ostatnio, że dzisiejszy kryzys, to nowy akt założycielski dla Unii Europejskiej. Wspieranie słabych przez silnych, konieczność przejęcia odpowiedzialności są prawdziwym testem dla Unii, bo Europa - mam nadzieję, będzie opierać się na silniejszej integracji i współpracy narodów wokół spraw istotnych dla Europejczyków.
Przed nauczycielami stoi więc nowe wyzwanie, kształcenie postaw wspierających rozwój kapitału społecznego rozumianego jako ogół norm, budowanie sieci wzajemnego zaufania, lojalności, współpraca grup społecznych. Bez kapitału społecznego nie możemy zbudować prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego. Eksperci twierdzą, że właśnie ten kapitał jest pozaekonomicznym źródłem postępu i rozwoju gospodarczego. Coraz częściej mówi się o nim w edukacji i potrzebie tworzenia sytuacji dydaktycznych, które ten kapitał budują. Okazuje się, że tego zaufania brakuje w polskiej szkole. Nauczyciele nie ufają uczniom. Uczniowie nauczycielom, a rodzice urzędnikom MEN. Szkoła powinna stać się dzisiaj miejscem jego rozwijania. Stwarzać uczniom okazję do doświadczania satysfakcji, w których inni będą mogli okazać im zaufanie. Uczniowie powinni zrozumieć, że wynika ono jedynie z osobistej wiarygodności. I właśnie osobistą wiarygodność należy doskonalić.
Przez tydzień pracowaliśmy z nauczycielami nad stworzeniem działań do programu wychowawczego, który wspierałby budowanie kapitału społecznego wśród uczniów. Jak tego uczyć? Jedna z uczestniczek powiedziała, że zamierza każdego ze swoich uczniów obdarzyć „kredytem zaufania”. Przyznać mu 100% i w każdej sytuacji, kiedy uczeń będzie je nadużywał, pobierze „wypłatę” - w postaci stopniowej utraty zaufania. Co się stanie, kiedy konto będzie puste? Uczniowie będą mieli okazję budować swoją osobistą wiarygodność. Muszą zrozumieć, że ludzie będą ufać innym tylko wtedy, gdy wykazywać będą spójność z tym, co robią i mówią. Że zaufanie buduje się m.in. przez dotrzymywanie obietnic danych innym, ale przede wszystkim sobie samym. Nie ma gorszej sytuacji dla utraty naszej wiarygodności, niż niezgodne z naszymi deklaracjami zachowania i działania. Przed nauczycielem pojawia się nowe zadanie - stworzenie w szkole, w każdej klasie warunków do budowania i rozwijania kapitału społecznego. Wiem, że zacząć musimy od siebie. Tylko indywidualna wiarygodność stwarza na poziomie interpersonalnym warunki do większego ufania sobie nawzajem i bycia osobą godną prawdziwego zaufania.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, dyrektorem i twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku)