Specjaliści w całym świecie zastanawiają się, jak wyrównać zaległości, które mają uczniowie po zdalnym nauczaniu. Liczne badania pokazują, że takie zaległości są. Dla mnie nie jest ważne, jak duże one są, ale jak sobie z nimi poradzimy.
Najbardziej radykalna propozycja, to uznać ten rok za stracony i zacząć od początku. Jednak nie jest to propozycja do przyjęcia przez władze oświatowe. Dlatego poszukiwałam propozycji, jakie mają inne kraje. Znalazłam artykuł na ten temat w Stanach Zjednoczonych i przedstawiam tamtejsze pomysły.
Wszyscy pragniemy wrócić do „normalności”, ale jeśli nic nie zrobimy z luką w nauce, jaka powstała, to zaległości zostaną.
Amerykański plan ratunkowy zapewnia dodatkowe 123 miliardy dolarów federalnych funduszy dla szkół, z których większość ma zostać wykorzystana w ciągu najbliższych dwóch lat.
Okręgi szkolne intensywnie opracowują strategie pomagające uczniom nadrobić stracony czas nauki. Proponuje się:
- intensywne korepetycje,
- wzbogacanie zajęć pozaszkolnych,
- szkoły letnie,
- dłuższe dni nauki w szkole,
- akademie wakacyjne.
W USA szkoły letnie są bardzo popularne, uczęszczają do nich ci uczniowie, którzy w roku szkolnym słabo radzili sobie z nauką. Prawdopodobnie propozycja szkół letnich zostanie rozszerzona na większą liczbę uczniów. W artykule nie wyjaśniono, co to są akademie wakacyjne, ale podejrzewam, że są to krótkie kursy wyrównawcze organizowane dla kilku szkół.
W ciągu następnych dwóch lat władze oświatowe USA planują ocenę skuteczności podjętych przez szkoły interwencji. Istnieją duże nierówności, część uczniów miała dostęp do technologii i otrzymywała wsparcie, a część nie. Ta druga grupa, to przeważnie dzieci z rodzin o niskich dochodach. Różnice są duże. Zawsze po wakacjach dzieci wracają do szkół z różnym poziomem wiedzy, ale we wrześniu 2021 różnice będą ogromne. Szkoły będą musiały znaleźć nowe sposoby zróżnicowanego podejścia do nauczania.
Przepisy federalne wymagają, aby okręgi wydawały co najmniej 20% funduszy na programy pomagające uczniom nadrobić zaległości. Proponuje się szkołom:
- naukę podczas lata,
- przedłużony dzień w szkole,
- kompleksowe pozaszkolne programy dla uczniów,
- przedłużenie roku szkolnego.
Szkoły będą zobowiązane do przedstawienie programów, aby po pewnym czasie móc zbadać, które z tych interwencji były najbardziej efektywne. Na programy wyrównawcze przeznaczono kolejne dwa lata. Oświata w USA ma dbać o to, aby żaden uczeń nie pozostał w tyle.
***
Wszystkie te propozycje wymagają od uczniów dodatkowej nauki. Może to być trudne dla zmęczonych i zestresowanych uczniów po tym dziwnym roku szkolnym. Nie jestem pewna czy dobre jest obciążanie uczniów konsekwencjami pandemii.
Moim zdaniem te propozycje interwencji nie załatwiają sprawy. Nauczyciele spotkają się we wrześniu z bardzo zróżnicowanym poziomem wiedzy i umiejętności uczniów, a prowadzenie lekcji będzie bardzo, bardzo trudne. Można oczywiście powiedzieć, że uczeń powinien sam uzupełnić braki, jeśli nie skorzystał z nauczania zdalnego, ale takie zdanie jest niesprawiedliwe i dyskredytujące uczniów będących w trudnych sytuacjach. A tych wcale nie jest mało.
Notka o autorce: Danuta Sterna – była nauczycielka matematyki i dyrektorka szkoły, ekspertka merytoryczna w programie Szkoła Ucząca Się (SUS) (prowadzonym przez CEO i PAFW), autorka książek i publikacji dla nauczycieli, propaguje ocenianie kształtujące w polskich szkołach. Niniejszy wpis pochodzi z jej bloga w partnerskiej platformie Edunews.pl – www.osswiata.pl. Korzystałam z artykułu profesora Thomas J. Kane, dyrektora wydziału Center for Education Policy Research na Uniwersytecie Harvarda, w Edweek.org.