Zgodnie z zasadą filozofii konfucjanizmu, dziecko to istota „niepełna” i „niekompletna”, dlatego tak szybko jak to możliwe powinna być kształcona na różne sposoby, aby pozytywnie przejść proces „transformacji” i stać się osobą „ukończoną”[1]. Co ciekawe, w chińskim tłumaczeniu słowo dzieciństwo oznacza dosłownie: odżywiać i hodować[2].
Chiny odwiedzam na przełomie lipca i sierpnia 2025 już po raz trzeci. Pierwszy raz w maju 2017 odwiedzamy Kunming (prowincja Junnan), drugi raz w lutym 2024 jestem miesiąc w Nankinie (prowincja Jiangsu). Tylko w czasie pierwszego pobytu odbywam wizytę w szkole – oficjalną, chcę dodać – co wcale nie jest proste, o czym za moment. Ostatnimi wizytami trafiam na czas świąteczny i wakacyjny, kiedy szkoły są zamknięte.
Trwają jednak nieprzerwanie różnego rodzaju dokształcania, korepetycje, zajęcia. Dzieci wożone są na różnego rodzaju aktywności. W naszym akademiku, na jednym z pięter, zarówno w zeszłym, jak i w tym roku obserwujemy „nielegalne” korepetycje. Gdy ukradkiem zaglądam do pokoju, widzę ławki, tablicę, biurko nauczyciela. Dzieci wchodzą i wychodzą w regularnym odstępach. Jednak pewnego razu słyszymy na korytarzu rumor i widzimy policjantów koło pokoju. Stąd podejrzenie, że trwa nielegalny proceder…
O dodatkowych, wakacyjnych zajęciach opowiadają nam spotkani w Szanghaju ojciec i córka. Razem siedzimy przy stoliku w restauracji. Nastolatka nie jest zachwycona, mówi o przemęczeniu i zajęciach również w wakacyjne weekendy. Tato się tylko uśmiecha. Pozdrawiamy się nawzajem (ojciec kilka razy był służbowo w Polsce, zaczepił nas, bo rozpoznał język) i każdy rusza w swoją stronę.
Jedna planeta – różne światy.
W kulturze Zachodu dzieci są otwarcie zachęcane do niezależności i samodzielnego podejmowania decyzji. Z kolei w Azji to rodzice zazwyczaj decydują w imieniu dziecka, wychodząc z założenia, że dorośli najlepiej wiedzą, co jest dla niego dobre[3].
Rodzice zachodni przygotowują swoje dzieci do życia w społeczeństwie, w którym oczekuje się od nich samodzielności, co prowadzi do większego skupienia na świecie obiektów niż na emocjach. W przeciwieństwie do tego, azjatyccy rodzice uczą dzieci rozpoznawania i przewidywania reakcji innych ludzi, co pozwala im skutecznie funkcjonować w kontekście społecznym. Badania wykazują, że mieszkańcy Azji lepiej od ludzi Zachodu rozumieją uczucia i intencje innych, co obejmuje również sposób postrzegania relacji między ludźmi a zwierzętami.
Wrażliwość na emocje wpływa także na sposób komunikowania się. Na Zachodzie dzieci uczą się roli „nadawcy”, czyli osoby odpowiedzialnej za jasne i precyzyjne formułowanie myśli, tak aby odbiorca z łatwością je zrozumiał – niezależnie od kontekstu. Jeśli komunikacja zawiedzie, winę ponosi mówiący. W Azji dzieci uczą się roli „odbiorcy”, co oznacza, że to słuchacz odpowiada za właściwe zrozumienie przekazu, uwzględniając jego kontekst i relację między rozmówcami.
Sporo pamiętam z mojej wizyty w szkole podstawowej w Kunming w 2017. Wizytę poprzedzają żmudne przygotowania, uruchamianie wielu kontaktów, wymiana korespondencji jeszcze z Polski, wysyłanie listów intencyjnych.
W szkole jesteśmy witani z wielkimi honorami, co nas zaskakuje i onieśmiela, bo nie jesteśmy na taką – państwową uroczystość - przygotowani. Wita nas delegacja nauczycieli z dyrekcją na czele oraz dzieci z bukietami kwiatów. Wszyscy odświętnie ubrani. Okazuje się, że po raz pierwszy szkoła gości osoby z zagranicy, a w dodatku naukowców (mój mąż i jego kolega to heliofizycy, ja – ekonomistka).
Odwiedzamy każdy zakątek szkoły, każdą klasę, pokój nauczycielski. Możemy robić każdemu zdjęcia. Dzieci na przerwie gromadzą się wokół nas, jak rój pszczół. Jest ich w szkole ponad 900, a każda klasa liczy ok 50 osób. To prawdziwy szok, jak nad tym tłumem można zapanować? Dla nich to norma. Odwiedzamy dzieci w czasie trwania lekcji. Uczniowie często wspólnie, na głos, powtarzają przerabiany materiał. Poza tym jest cisza, jak makiem zasiał – wypracowana dyscyplina pozwala na utrzymanie porządku w tak licznych klasach…w kraju liczącym 1,4 mld ludzi.
Faktycznie, tę dyscyplinę i wyciszenie widać na ulicy, w autobusie, w metrze. Tłumy, które podróżują w absolutnej ciszy, bo bardzo mi odpowiada. Nawet telefony nie klikają, nikt nie prowadzi – tak popularnych u nas w Polsce – długich, prywatnych rozmów.
Szkoła jest czynna od poniedziałku do piątku. Lekcje zaczynają się o godzinie 8.40 i trwają po 40 minut każda, z przerwami 10-minutowymi. W przerwie dzieci gimnastykują się, jedzą posiłki (w południe jest lunch dla wszystkich, opłacany przez państwo).
Pobyt dzieci w przedszkolu trwa, jak u nas, trzy lata, ale edukacja w zerówce nie jest obowiązkowa.
Dzieci od pierwszej do szóstej klasy, czyli tyle, ile trwa szkoła podstawowa, uczą się zasad kulturalnego zachowania. Bardzo ważna jest edukacja moralna i sztuka. Nie ma religii. Nikt nie ma prawa pytać o Twoje wyznanie – to prywatna sprawa.
Nauka kaligrafii trwa przez cały okres szkoły podstawowej. Od klasy pierwszej jest nauczany język angielski. Jest on bardzo ważnym przedmiotem, którego dzieci uczą się 10 lat.
Podobnie jak w Polsce, ale nieco krócej, bo przez pierwsze dwa lata, jeden nauczyciel uczy wszystkich przedmiotów: matematyki, chińskiego, angielskiego, śpiewu, sztuki, informatyki itd. Od klasy trzeciej nauczyciele się specjalizują.
Obowiązkowe przedmioty to: chiński, matematyka, muzyka, malarstwo i chińskie szachy. W niektórych szkołach dzieci uczą się też jazdy konnej.
Muzyka jako przedmiot jest planowana po matematyce i chińskim, by dzieci mogły odpocząć, głównie jednak przed południem. Bardzo ciekawym doświadczeniem było dla nas oglądanie dzieci, które w czasie przerwy masują sobie gałki oczne. W tym kraju to zupełnie naturalne, podobnie, jak aktywność fizyczna dorosłych i dzieci w okolicznych parkach i na skwerach. Wynika to z ich filozofii bycia w równowadze fizyczno-duchowej. Dlatego w szkole jest bardzo dużo ćwiczeń fizycznych ogólnorozwojowych. Chińczycy wiedzą, że one wspierają pracę mózgu i poprawiają witalność.
Dwa razy w semestrze dzieci egzaminowane są z języka chińskiego, matematyki i angielskiego. Poza egzaminami, sprawdzanie wiedzy odbywa się na różne sposoby – testy, badanie postępów w nauce tańca, sprawdzanie znajomości wykorzystania nowoczesnych technologii itd.
W szkole nie ma powtarzania klasy, chyba, że ktoś jest długo chory. Zajęcia wyrównawcze pozwalają na nadrabianie materiału.
Do klasy drugiej dzieci nie dostają zadań domowych. W klasach 3-4 dzieci dostają tyle zadań, by poświęcić im maksimum pół godziny. W klasach 5-6 – już 1 godzinę.
Dzieci mają dużo zajęć dodatkowych, które rozpoczynają po godz. 15.00. Jeśli dzieci są zainteresowane muzyką dawną, słynną w regionie, nauczyciele jej uczą. W sali muzycznej jest dużo instrumentów do grania i są specjalne podesty do śpiewania, by dzieci mogły ćwiczyć występy sceniczne.
Żywo interesuje mnie współpraca z rodzicami, ale nie przebiega ona tak swobodnie i elastycznie, jak u nas. Edukacją dzieci w szkole zajmują się nauczyciele i to ich obowiązek. Edukacja więc zależy od nauczycieli. Spotkania z rodzicami odbywają się 3 razy w roku i wówczas każdy nauczyciel zabiera głos na temat swojego przedmiotu i postępów dzieci. Rodzice dzieci klas 1-4 mają obowiązek przyprowadzania i odbierania swoich pociech. Odbieranie dzieci odbywa się jednak u drzwi wejściowych do szkoły – rodzice nie przekraczają progów, gdzie „rządzą” nauczyciele.
900 uczniów wychowuje w szkole 60 nauczycieli. Obowiązkowa jest rejonizacja. Niestety, ze względu na liczebność klas, nie ma wycieczek, ponieważ byłoby to zbyt niebezpieczne.
Ewidentnie dostrzegamy, że nauczyciele cieszą się społecznym uznaniem (akademiccy również). Współpracują między sobą na różnych polach, wewnątrz szkoły i w projektach międzyszkolnych, są wymiany, staże.
Telefony komórkowe są w szkole podstawowej surowo zabronione. Dopiero w liceum można ich używać.
Wizyta w szkole jest dla mnie ogromnie poruszająca. Jestem wzruszona ich serdecznością i gościnnością. Na koniec, po oprowadzeniu po szkole, jesteśmy zaproszeni na drobny poczęstunek i poproszeni o wpisanie się do księgi pamiątkowej szkoły. Zapewniłam panią dyrektor, że na pewno tu wrócimy i że będziemy w kontakcie. Cudowni ludzie, wspaniała otwartość.
Ostatnio obserwuję chińskie dzieciństwo. Mamy przyjaciół, którym urodził się w zeszłym roku synek. Małe dzieci są w Chinach traktowane jak królowie. Rozpieszcza się je do bólu… Obie mamy naszych przyjaciół zamieszkały z nimi, by wspólnie opiekować się „młodym bogiem”. Rodzice stosunkowo szybko wracają do pracy, zatem taka pomoc jest bezcenna. Na pytanie, jak długo będą wszyscy razem mieszkać, Jade odpowiada, że 3 lata.
Myślę, że w Polsce nie byłoby to łatwe – stałe zamieszkanie z mamą i teściową – co pokazuje, jak odmienne mamy podejścia do życia.
Nie potrafię ich ocenić, skrytykować, uznać za zły system, w którym żyją i funkcjonują od tysięcy lat, zgodnie z filozofią i religią, w którą wierzą i która jest dla nich punktem odniesienia.
Tak łatwo nam oceniać. Widzieć to, czego sami nie lubimy i co nam samym przeszkadza. Wiem, że kilka wizyt nie wystarczy, kilka przeczytanych książek również. Im częściej i bardziej ich obserwuję, tym tak naprawdę mniej wiem. Bardziej słucham, oglądam, rejestruję.
Jesteśmy różni, ale na tej różnorodności możemy budować. I wszyscy jesteśmy ludźmi, a to oznacza, że łączy nas o wiele więcej niż nam się wydaje…
Jestem zdania, że sporo możemy się od Chińczyków uczyć, jeśli chodzi o edukację dzieci:
- Dbałości o kondycję fizyczną i przeplatanie zajęć wykorzystujących intensywnie nasz umysł – ruchem, tańcem, śpiewem.
- Nauka muzyki, która opiera się na graniu i częstym śpiewaniu, a nie nauce o historii muzyki.
- Dbałości o równowagę w postaci krótkich przerw na odpoczynek, relaks (np. masażu gałek ocznych).
- Dbania o zasady kulturalnego zachowania.
Przypisy:
[1] Eimer D., 2015, Z dala od Cesarza. Podróże po obrzeżach Chin, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
[2] Gifford R., 2013, Chińska droga. Podróż w głąb Państwa Środka, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
[3] Nisbett J., 2018, Geografia myślenia. Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej?, Wyd. Smak Słowa.
Notka o autorce: Anna Hildebrandt-Mrozek jest doktorem nauk ekonomicznych, właścicielką firmy szkoleniowej MOVUS MOVERE. Doświadczona edukatorka, coach, trener i doradca nauczycieli, dyrektorów, rodziców, pracowników, badaczka łącząca ekonomię, socjologię, filozofię z psychologią pozytywną w praktyce. Certyfikowany trener zawodowy Career Direct®. Członkini Polskiego Towarzystwa Psychologii Pozytywnej i zespołu pierwszego w Polsce badania dobrostanu nauczycieli we współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim: DOBROstan nauczycieli. Współautorka projektu „Szczęście w szkole: inspiracje-badania-praktyki”. Autorka ponad 100 publikacji w dziedzinie dobrostanu, edukacji i rynku pracy, w tym książek: „Koniec z pracą?”, „Pasja życia – życie z pasją. Rodzicielstwo” (2019) oraz współautorka „Podręcznika o dobrym życiu – prostych ćwiczeń wzmacniających dobrostan w szkole” (2025). Prowadzi własnego bloga na www.movusmovere.pl
Inicjatorka Ogólnopolskiego Tygodnia Szczęścia w Szkole, którego tegoroczna edycja nosi tytuł: Szczęśliwi, bo różnorodni. Szczegóły: www.happinessatschool.pl


