Czy jest sposób edukacji wydolniejszy i skuteczniejszy niż często krytykowana publiczna oświata? Coraz więcej polskich rodziców mówi „tak” i za przykładem rodzin z USA czy Wielkiej Brytanii decyduje się dobrowolnie zrezygnować z usług dostępnych im szkół i samodzielnie zająć się edukacją swoich dzieci. Co powoduje ludźmi, którzy decydują się wybrać tę niełatwą drogę?
Istotne są przesłanki ideologiczne, religijne – rodzice chcą przekazywać dzieciom wiedzę i przekonania zgodne z ich światopoglądem. Uważają, że to nie państwo, lecz oni sami są odpowiedzialni za edukację swego potomstwa. Niemniej ważne są względy pedagogiczne, z badań przeprowadzonych w USA wynika bowiem, iż edukacja domowa jest tak samo lub nawet bardziej efektywną formą przekazywania wiedzy niż szkoła.
Wszyscy "homeschoolersi" podkreślają jednym głosem, że dzięki nauczaniu domowemu pogłębiają się relacje między rodzicami a dziećmi, dając obu stronom możliwość wzajemnego poznawania się i rozwoju. Zaciera się bowiem granica pomiędzy domem a szkołą, proces uczenia odbywa się przy okazji najróżniejszych codziennych domowych czynności. Rodzice nie martwią się również o bezpieczeństwo swych pociech i niekorzystny wpływ grup rówieśniczych, starając się równocześnie nie izolować swych dzieci w czterech ścianach domu.
Znając swoje dziecko, rodzic może sobie pozwolić na indywidualizację nauczania pod kątem możliwości intelektualnych, zainteresowań i temperamentu dziecka. Co więcej, ma wpływ nie tylko na treść i formę przekazu wiedzy, ale też czas i organizację pracy. Potrzeba jednak niewątpliwie wiele samozaparcia, energii i dyscypliny, by podołać tej formie kształcenia własnych dzieci, ale ci, którzy spróbowali, twierdzą, że warto.
Na temat nauczania domowego, czyli homeschoolingu, w Polsce jest tyleż społecznej niewiedzy, co stereotypów. Na rynku pojawiła się nowa publikacja pt. Edukacja domowa w Polsce. Teoria i praktyka, próbująca wypełnić tę lukę. Ta alternatywna forma nauczania może być bowiem ciekawym rozwiązaniem dla tych rodzin, które z różnych powodów nie chcą skorzystać z ofert państwowych lub prywatnych placówek oświatowych.
W Polsce edukacja domowa – choć mało kto o tym wie - jest legalna, jednak przepisy, które powinny określać szczegółowo jej przebieg i „umocowanie” w edukacyjnym krajobrazie są wyjątkowo niejasne i dają pole do często odmiennej interpretacji. Najważniejszy dla rodziców jest jednak art. 16 pkt. 8 „Ustawy o systemie oświaty z dnia 7 września 1991 r.” z późniejszymi zmianami. Na jego podstawie rodzice mogą złożyć wniosek do dyrektora placówki z prośbą o wydanie zgody na podjęcie nauczania dziecka w domu. Dzieci zobowiązane są do zdawania raz lub dwa razy w roku egzaminów sprawdzających ich postępy w nauce. Zakres i forma egzaminów zależy od dyrektora szkoły.
Nikt do końca nie jest w stanie stwierdzić, ile dzieci w Polsce jest edukowanych w domu. Na podstawie różnych szacunków i rozmów z osobami zaangażowanymi w edukację domową można oceniać tę liczbę na ok. 80 – 120 dzieci w całym kraju. Z pewnością znaczną zachętą byłaby zmiana prawa na tyle, aby państwo nie tylko nie przeszkadzało rodzicom w edukacji domowej, ale również im pomagało, np. częściowo finansując podręczniki czy pomoce naukowe. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozwiązania prawne są bardzo korzystne dla "homeschoolersów", szacuje się, że ruch domowej edukacji obejmuje około 2 milionów dzieci i młodzieży.
(Źródło: Jakub Wróblewski, praca magisterska; opr. własne)