Zaglądający do uczącego się mózgu badacze twierdzą, że nieprawdopodobne jest, by istniał tylko jeden sposób uczenia się, odpowiedni do wszystkiego. Inne struktury mózgowe zaangażowane są w rozwiązywanie zadań matematycznych, inne w naukę czytania, a jeszcze inne w naukę definicji, która inaczej przebiega, gdy uczeń nie rozumie powtarzanych pojęć, a inaczej, gdy wcześniej sam przeprowadzał eksperymenty.
Podobne różnice dotyczą np. nauki historii. Inne struktury aktywizują się, gdy uczeń uczy się na pamięć szeregu dat i faktów, których nie odnosi do siebie, a inne, gdy wydarzenia łączą się w logiczny ciąg zdarzeń, który jest np. udziałem jednej rodziny. Historia z narracją jest z punktu widzenia mózgu dużo łatwiejsza do opanowania niż zestaw suchych, niepowiązanych z sobą dat i faktów. Różne sposoby uczenia się skutkują uaktywnieniem różnych rodzajów pamięci. Psychologowie wyróżniają następujące jej rodzaje:
- epizodyczną
- semantyczną
- proceduralną
- priming
- percepcyjną
- prospektywną.
Pamięć epizodyczna ma charakter autobiograficzny i zapisuje wydarzenia z życia osobistego, które można umieścić na osi czasu. Jest niezwykle efektywna, bez konieczności jakichkolwiek powtórzeń czy utrwaleń zapamiętujemy, to wszystko, co jest dla nas ważne. Nawet w późnym wieku ludzie pamiętają swoją pierwszą miłość, pierwszy dzień w szkole, gwiazdkowe prezenty, czy szczegóły związane np. z poważnymi chorobami.
Niestety ten rodzaj pamięci rzadko bywa wykorzystywany w szkole. A przecież jest to możliwe np. wtedy, gdy nauka dostarcza silnych przeżyć, które stają się częścią historii życia uczniów. Może się tak stać wtedy, gdy na lekcjach przeprowadzane są ciekawe projekty lub ekscytujące eksperymenty, szczególnie gdy uczniowie biorą w nich czynny udział. Natomiast w pamięci semantycznej zapisywana zostaje wiedza przekazywana w typowo szkolny spoób. Dotyczy ona np. znajomości wzoru na pole trójkąta, symboli chemicznych, zasady zachowania pędu czy dopływów Wisły. Ten rodzaj pamięci gromadzi również wszystkie informacje dotyczące języka, czyli aspekty semantyczno-gramatyczne, czyli znaczenie słów i innych werbalnych symboli. W procesie zapisywania nowych danych udział bierą układ limbiczny z hipokampem w roli głównej i różne struktury korowe. Oba typy pamięci należą do tzw. pamięci jawnej, a więc zdajemy sobie sprawę z tego, co wiemy i skąd to wiemy. Dlatego ten rodzaj uczenia się określa się jako jawny.
Jednak większość procesów uczenia się zachodzi w sposób utajony, a to oznacza, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że się uczymy. Poszczególne rodzaje pamięci umiejscowione są w różnych strukturach mózgowych i rozwijają się w różnym czasie. Podstawowym rodzajem pamięci, która nie podlega świadomej kontroli jest odruch warunkowy. Może on dotyczyć jedzenia, wizyt u dentysty czy określonych rytuałów. Tak, jak psy Pawłowa skojarzyły dźwięk dzwonka z jedzeniem, tak można skojarzyć paprykę z problemami żołądkowymi i po jednorazowym złym doświadczeniu unikać jej już do końca życia. Na podobnej zasadzie działa uczenie się warunkowe. Dziecko może zauważyć, że gdy narzeka na ból brzucha, to mama poświęca mu więcej uwagi i korzystać z tego, gdy jest mu smutno. Innym rodzajem pamięci utajonej jest pamięć proceduralna związana z ruchem i aktywnościami motorycznymi. Zapisane w niej zostają nasze umiejętności, np. jazda na rowerze, gra na pianinie, czy pływanie. Są to informacje nieuświadomione. Często dotyczy to rutynowych czynności. Co ciekawe, próba świadomej analizy, może znacząco zakłócić ich wykonywanie.
W tworzeniu pamięci proceduralnej udział biorą struktury podkorowe, jądra podstawne i móżdżek. Ten rodzaj uczenia się zaczyna się już na początku życia dziecka i przypuszczalnie dotyczy wszystkich umiejętności, które z powodu ich powszechności uważamy za proste i naturalne. Dopiero dzięki próbom stworzenia sztucznej inteligencji okazało się, że są one dalece bardziej złożone niż przypuszczaliśmy. Pamięć proceduralna aktywizuje się, gdy maluch uczy się raczkować, a potem chodzić, jeździć na rowerku, jeść łyżką lub czyścić zęby. Obecnie uważa się, że większa część naszej pamięci to zasoby nieuświadomione. Innymi przykładami utajonej pamięci proceduralnej są: jazda na łyżwach, gra na instrumenetach, taniec, pisanie na klawiaturze komputera czy pływanie. Choć umiemy to zrobić, to bardzo trudno jest nam opisać te czynność. Spróbujmy np. wyjaśnić za pomocą słów, jak wyciąga się z pomocą korkociągu korek z butelki tak, by go nie uszkodzić i by nie wcisnąć go do środka. Ta na pozór prosta czynność wymaga ogromnej koordynacji ręka – oko i wyczucia.
Korkociąg trzeba wkręcać pod odpowiednim kątem, nie przyciskając przy tym zbyt mocno i nie ciągnąc zbyt szybko. Człowiek otwierając kolejne butelki nabiera wprawy, a jego mózg zapisuje doświadczenia w postaci zasad, z których nie zdajemy sobie sprawy, bo pozostają w naszych nieuświadomionych zasobach. Osoba potrafiąca idealnie radzić sobie z każdym korkiem najprawdopodobniej nie będzie potrafiła udzielić werbalnych wyjaśnień, jak to zrobić. Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele zasad zapisanych zostało w naszej pamięci niejawnej. Amerykańscy psychologowie wytypowali najlepszych graczy zajmujących się dyscyplinami wymagającymi łapania piłki i pytali ich, jak to robią, że prawie zawsze udaje im się znaleźć w odpowiednim miejscu. Żaden z graczy nie potrafił wytłumaczyć, jaką zasadą się kieruje. Dopiero komputerowe analizy ich ruchu i paraboli lotu piłki pokazały, że najlepsi gracze biegnąc i śledząc wzrokiem piłkę zachowują względem niej pewien stały kąt. Choć nikt nie zdawał sobie z tego sprawy, wszyscy najlepsi zawodnicy zasadę tę stosowali. Oznacza to, że jest to część ich wiedzy utajonej.
Pewna znajoma nauczycielka matematyki ucząca zarówno w liceum ogólnokształcącym jak również w szkole zawodowej opowiadała, że uczniowie z obu typów szkół rozwiązują te same rodzaje zadań w sposób z gruntu różny. Ci pierwsi nie mają problemów z podaniem kolejnych kroków prowadzących do rozwiązania, podczas gdy uczniowie zawodówek często podają prawidłowy wynik, ale nie potrafią wyjaśnić, jak do niego doszli. Najprawdopodobniej przyczyna leży w zupełnie różnych strukturach mózgowych zaangażowanych w rozwiązywanie zadań. U uczniów liceów ogólnokształcących jest to wiedza jawna, podczas gdy u osób uczących się w szkołach zawodowych, wiedza utajona.
Autorka często ma możliwość obserwowania przebiegu procesu nauki języków obcych. Wiele wskazuje na to, że może ona również odbywać się w sposób jawny lub utajony. Dla szkoły typowy jest sposób jawny, gdzie realizacja programu oparta jest często na progresji gramatycznej. Charakterystyczne dla tego typu nauki jest omawianie poszczególnych fenomenów gramatycznych i zajmowanie się zadaniami, w których owe struktury występują. Uczniowie uczeni w ten sposób często, mimo intensywnych ćwiczeń, popełniają błędy, ale jeśli nauczyciel zwróci im uwagę lub podkreśli nieprawidłową formę, sami potrafią się poprawić. Inną metodą jest nauka wykorzystująca pamięć utajoną. W tym przypadku na lekcjach na pozór nie ma gramatyki, a uczniowie często rozmawiają z nauczycielem i z innymi uczestnikami kursu a także dużo czytają i słuchają. W ten sposób ich mózgi mają kontakt z wieloma poprawnymi formami, w oparciu o które mogą stworzyć reguły. Choć ucząca się osoba ich nie zna, to jednak potrafi je stosować. Charakterystyczny jest brak umiejętności wyjaśnienia, czemu zastosowana forma jest poprawna. Uczeń proszony o wyjaśnienia jest często niepewny i mówi, że zastosowany fenomen wydaje mu się prawidłowy. Jawny sposób nauki języka wymaga konieczności zastanawiania się, utajony pozwala na szybkie i bezrefleksyjne użycie wyuczonej formy.
Wynika z tego, że niejawny sposób nauki jest nie tylko skuteczniejszy, ale umożliwia również większą płynność mówienia. Jego wadą jest jednak konieczność dłuższego kontaktu z językiem. Doświadczenie pokazuje, że jest to minimum 4 godziny tygodniowo. W polskich szkołach języki obce uczone są często w dużo mniejszym wymiarze godzin. Przeprowadzenie badań pozwoliłoby uzyskać odpowiedź na pytanie, jaki jest minimalny wymiar godzin gwarantujący efektywną naukę, a poniżej jakiego poziomu naturalny proces zapominania wygrywa z procesem uczenia się. Bardzo słabe wyniki osiagane przez polskich uczniów w dziedzinie języków obcych każą przypuszczać, iż na ich naukę przeznacza się w naszym kraju zbyt mało godzin. Warto byłoby również sprawdzić empirycznie, czy lepsze wyniki przynosi nauka oparta na utajonych mechanizmach, czy też lepiej równolegle stosować metody wykorzystujące świadomą naukę. Wiele wskazuje na to, że szkoły w zbyt małym stopniu wykorzystują dziś nieuświadomione sposoby uczenia się.
Notka o autorce: Marzena Żylińska jest wykładowcą metodyki w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Toruniu i w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Zajmuje się też wykorzystaniem nowych technologii w nauczaniu. Prowadzi seminaria dla nauczycieli, współorganizuje europejski projekt "Zmieniająca się szkoła". Autorka książki "Postkomunikatywna dydaktyka języków obcych w dobie technologii informacyjnych". W przygotowaniu jest jej nowa książka "Neurodydaktyka, czyli nauczanie przyjazne mózgowi". Prowadzi swój blog w partnerskiej dla Edunews.pl platformie blogowej Oś Świata pod adresem http://osswiata.nq.pl/zylinska/. Artykuł jest przedrukiem wpisu zamieszczonego w Osi Świata.