Jak wygląda oferta telewizji publicznej dla najmłodszych? Czy można jej powierzyć nasze dzieci bez obaw? Od telewizji publicznej zwykło się oczekiwać więcej rozumu niż od stacji prywatnych. Argumentem jest abonament, za który mamy jakoby prawo domagać się telewizji wolnej od komercyjnych głupot.
Jak to się robi
Kolejny przykład epidemii pouczania, na którą choruje telewizja publiczna, to program o gotowaniu "Kuchcikowo". Prowadząca zagania dzieci do siekania marchwi, po czym, po minucie zręcznej żonglerki naczyniami, prezentuje gotowe danie. Program jest chaotyczną gadaniną nad produktami spożywczymi – ani niczego nie wyjaśnia, ani nie zachęca do samodzielnego pichcenia. Jedynie wdzięk prowadzącej Cioteczki Palce Lizać ratuje tę smętną produkcję przed całkowitym blamażem.
Znam program o podobnej formule, realizowany w telewizji holenderskiej, a nagrodzony na festiwalu twórczości telewizyjnej Prix de Jeunesse. Tam dzieci gotują naprawdę. Niezależnie od tego, ile soku wyleją na siebie, ile obierek spadnie na podłogę, ile lukru przylgnie do uszu – brną dzielnie do kulinarnego finału, który zwykle wygląda jak rozgotowana tektura. Niemniej dziecięce wpadki i porażki dają małemu widzowi poczucie, że jakby nie sknocił pierwszego samodzielnego dania, to i tak będzie po stokroć zręczniejszy od telewizyjnych niezguł. Zabiegi kuchenne wykonywane są w przystosowanej do tego kuchni, a nie w studio umeblowanym jak buduar. Ponadto realizacja telewizyjna – powtórzenia, prezentacja receptury, zbliżenia i komentarz – wszystko to pozwala nadążyć za kuchennymi czynnościami i samodzielnie je powtórzyć. W „Kuchcikowie” to niemożliwe.
Całą żałosną bidę telewizji dziecięcej widać w programie "Angielski z jedynką". Kilku przypadkowych "cywilów", którzy władają językiem angielskim, odgrywa amatorskie skecze przed młodą publicznością. Program zrealizowany jak za króla Ćwieczka: kamera, trójka przebranych gadaczy plus oklaski. Może zamiast programu wystarczy pokazać linki do YouTube’a albo do podcastów w internecie, gdzie można znaleźć lepsze filmiki do nauki języka, które mają i tę przewagę, że można je odtwarzać po wielekroć?
A co zdecydowanie podoba mi się w publicznej telewizji dla dzieci?
Andrzej Maleszka, rzecz jasna. Mógłby zamieszkać na Woronicza z wielkim pożytkiem dla TVP. Cokolwiek zrobi, trafia w punkt. Najwyraźniej rozumie, dla kogo realizuje swoje filmy. Znakomity serial „Magiczne drzewo” w listopadzie ubiegłego roku uhonorowany został w Nowym Jorku nagrodą Emmy – najwyższym splendorem, jaki może uzyskać produkcja telewizyjna. Nie trzeba lepszego świadectwa profesjonalizmu. Dlaczego zatem telewizja nie szuka kolejnych Maleszków? Produkcja dla dzieci jest najbardziej rentownym przedsięwzięciem telewizyjnym – każdy serial dla młodzieży powtarzany jest do znudzenia po wielekroć. Amortyzuje się zatem szybciej i pewniej niż jakakolwiek inna produkcja, bo w miejsce dorastającej publiczności pojawiają się nowe roczniki widzów. Dlaczego zatem zawsze starcza kasy na telenowele i durne kabaretony, a brakuje na seriale dla młodzieży?
Podoba mi się „Bajkonurrr” – prosta czytanka w TVP Kultura, z udziałem sław, sensownie napędzająca chwalebny snobizm na czytanie książek. Najtańsza produkcja telewizyjna, bezpretensjonalna i miła. Na Jedynce warto oglądać dokumentalny serial "Kocham muzykę", w którym dzieci z różnych zakątków świata mówią o swojej muzycznej pasji, a my podążamy za nimi na próbach, lekcjach i popisach. Czy jest to prymitywny instrument koczowników, czy koncertowy fortepian – muzyka jest pretekstem, by przyjrzeć się obyczajom różnych kultur. Warta uwagi jest jeszcze przeznaczona dla dzieci starszych zwariowana kreskówka „Rozgadana farma" – współczesna, mocno alternatywna wersja bajek La Fontaine’a, inteligentna, z dobrymi dialogami, trochę w duchu "Shreka". Podoba mi się także Wojciech Mann i przemądrzałe dzieciaki w programie TVP 2 "Duże dzieci". Tutaj przynajmniej mam poczucie, że prowadzący słucha, a dzieci mają władzę nad tym, co mówią. A jeśli się wygłupią, to na własną prośbę i własny rachunek.
(artykuł ukazał się w Tygodnik Powszechnym, 18.03.2008)
Ostatnie komentarze