Czy istnieje przepis na projekt „turkusowa szkoła”? Po pierwsze, nie jest ważne, czy szkołę nazwiemy turkusową. Nie ma znaczenia, czy ma ona jakiś kolor. Nieistotne są ani nazwa, ani atrakcyjne opakowanie marketingowymi hasłami. Jeżeli w szkole nie zaistnieje zaufanie, nie będzie autentycznej współpracy i nie nastąpi świadome przejmowania odpowiedzialności, wzajemny szacunek dla indywidualnego talentu, potencjału i osobistej siły, to etykieta w kolorze turkusu - nawet najpiękniej zaprojektowana i najbardziej wymyślna - nie będzie miała żadnego znaczenia. Pozostanie jedynie etykietą i niewiele znaczącą deklaracją. A nawet gorzej, będzie pustą obietnicą, która nie zostanie spełniona. Wywoła frustrację, złość i kryzys.
O takim instrumentalnym myśleniu zawłaszczającym przestrzeń edukacyjną Robert Kwaśnica mówi wprost:
Proponowane zmiany są pozorne, a powodowany przez nie skutek odwrotny do zamierzonego - zamiast budować od podstaw szkołę inaczej pomyślaną, utrwalają racjonalność szkoły dzisiejszej, podtrzymując w ten sposób jej istnienie w znanej nam i krytykowanej formie.
Po drugie, marketingowe podejście do budowania przewagi konkurencyjnej, to raczej brak turkusowej świadomości. Coraz częściej można usłyszeć, że jeżeli chcemy mieć nowoczesną szkołę, to musi być turkusowa. Turkusowy paradygmat, turkusowe organizacje, turkusowi ludzie - to cel dzisiejszych dyrektorów szkół. Potrzeba marketingowego podejścia w szkole zaczyna rządzić decyzjami wielu. Takie podejście staje się zaprzeczeniem idei turkusowej organizacji. Jeżeli za nim stoi jedynie chęć konkurowania na rynku edukacyjnym i ściganie się z innymi, to oddalamy się od turkusowej idei. Czując się lepszymi, bardziej nowoczesnymi i modnymi, zaprzeczamy filozofii turkusowej szkoły. To podejście Ken Wilber określa jako myślenie i działanie na poziomie braku, niedostatku i niedoskonałości. To funkcjonowanie na poziomie przerośniętego ego, bez pełnego zrozumienia głosu serca i odkrycia mocy ducha. Tam, gdzie myśli się o rozwoju organizacji w kategoriach rywalizacji, porównywania i chęci dominacji, tam na pewno paradygmat turkusowej organizacji nie zaistnieje. Nie pomogą deklaracje i zaklęcia: „jesteśmy turkusową szkołą”, „tworzymy turkusową organizację”, „stajemy się turkusem”. Prawdziwie turkusowa szkoła związana jest z głęboką świadomością idei samozarządzania, wyraża się w skutecznej i w pełni uświadomionej komunikacji, realizuje się w działaniu opartym na uniwersalnym kodeksie wartości.
Nie można mieć turkusowej szkoły tylko dlatego, że takie są trendy. Przyjmując takie myślenie, za chwilę może okazać się, że pojawiają się nowe nurty i turkus przestanie być modny. Tylko prawdziwi liderzy, z właściwym charakterem oraz postawą, wyznaczają i kreują nowy paradygmat. Turkusowa organizacja staje się turkusową za ich sprawą, dzięki ich stylowi pracy. Często nawet nie zdają sobie sprawy, że są przykładem organizacji nowego paradygmatu. Oni po prostu tacy są i mają to w sobie silnie uwewnętrznione. To ich naturalny - nie deklarowany - poziom świadomości. Organizacja staje się turkusową dzięki sile skutecznych nawyków jej liderów. To oni muszą być przykładem funkcjonowania na wyższym poziomie świadomości. Taki typ kierowania Stephen R. Covey określa metaforą ducha jako najwyższy poziom funkcjonowania organizacji, w której przekazywanie i przejmowanie odpowiedzialności jest naturalnym procesem.
Wszelkie aspekty funkcjonowania szkolnej społeczności w nowym paradygmacie powinny przejawiać się w różnych obszarach - zarówno w światopoglądzie nauczycieli, uczniów i rodziców, ale też formułowania potrzeb, samoświadomości i wreszcie rozwoju moralnego i poznawczego członków szkolnej społeczności. Każdy z tych obszarów wyrażać powinien zasadę personalizacji, przekazywania uprawnień, pracy na maksymalnym poziomie indywidualnego potencjału i budowania nowej jakości relacji. Bez tego nie ma turkusowej organizacji. Dalej funkcjonujemy w paradygmacie organizacji zarządzanej hierarchicznie - opartej na strachu i rywalizacji. Jeżeli nie nastąpi skokowy wzrost poziomu świadomości, to realizacja turkusowych idei nie jest możliwa. Martha Nussbaum uważa, że za stan dzisiejszej świadomości odpowiedzialna jest właśnie edukacja, wskazując na światowy wymiar jej kryzysu.
Stajemy w obliczu kryzysu, ale jak na razie nie chcemy się z nim zmierzyć. Udajemy, że wszystko zostało po staremu, podczas gdy w rzeczywistości zmiany w rozłożeniu akcentów są widoczne na każdym kroku. Tak naprawdę nigdy nie dyskutowaliśmy o tych zmianach, nie dokonaliśmy wyboru, a mimo to w coraz większym stopniu determinują one naszą przyszłość. (Martha C. Nussbaum)
Szkoła masowa, obowiązkowa i zbiurokratyzowana nie jest w stanie odpowiedzieć na wyzwania turkusowej organizacji. Dopóki bowiem nie zakwestionujemy jej zasad, dopóty będziemy tkwić w iluzorycznym przekonaniu, że szkołę możemy zmienić w kreatywne, spersonalizowane, oparte na samozarządzaniu, współpracy i powszechnej partycypacji środowisko. Szkoła ze swoim dotychczasowym modelem zarządzania i funkcjonowania jest ostatnim miejscem tworzenia turkusowego paradygmatu. Skupiona na wydajności, bez skutecznej kultury rozwiązywania konfliktów, z obowiązkowym „wszyscy to samo”, „tak samo” i „w tym samym czasie”oraz z brakiem autorefleksji i bez odwoływania się do wartości, nie stanie się turkusową szkołą.
Z drugiej strony potrzebujemy turkusowych szkół. I to bardzo. To one powinny stać się środowiskiem wspierającym rozwój świadomości w kierunku współzarządzania i pełnej autonomii w dążeniu do realizacji wizji edukacji nowego wymiaru. Niestety, w szkole masowej, podporządkowanej jednolitym programom i wystandaryzowanym testom nie uda się stworzyć takiego miejsca.
Nasze dzisiejsze szkoły są najprawdopodniej dalej od samozarządzania niż większość innych rodzajów organizacji. Zamieniliśmy szkoły w prawie wszędzie w bezduszne fabryki, które przerabiają uczniów w partiach po 25 w klasie rok po roku. Dzieci widzą się jako jednostki wymagające prowadzenia w kierunku wytyczonym przez zdefiniowany program nauczania. Na końcu tego cyklu, ci którzy dopasowali się do tego szablonu, kończą szkoły z sukcesem. Reszty pozbywamy się po drodze. (Fredric Laloux)
Rozkład graficzny społecznych poziomów świadomości, wg. Davida Hawkinsa, wskazuje, że 85% ludzi na świecie znajduje się poniżej krytycznego poziomu określonego na skali pól atraktorowych jako 200. To linia krytyczna oddzielająca pozytywne i negatywne oddziaływania na życie. To poziom umocnienia, strefa poszukiwań, osiągnięć, męstwa i determinacji. Powyżej tego poziomu funkcjonuje jedynie 15% ludzkiej populacji. Poniżej punktu krytycznego świat wydaje się beznadziejny, przerażający i frustrujący. Powyżej, życie postrzega się jako fascynujące i inspirujące. Pojawia się powoli zdolność do zmierzenia się z obawami czy wadami charakteru i dalszego rozwijania się niezależnie od nich, ale hamulcowym staje się dzisiejszy model edukacji. To on blokuje przejście na wyższy poziom. Dodatkowo Hawkins, odwołując się do teorii dynamiki nieliniowej, twierdzi, że świadomość wyrażająca się w formie ludzkiej cywilizacji, rozwija się powoli, w ciagu wielu pokoleń. Stąd można wnioskować, dlaczego rozwój turkusowych organizacji, w tym również szkół, nie następuje szybko. Na początku jest powolny i niezauważalny.
Niemniej jednak dokonywanie nagłych pozytywnych skoków jest możliwe w pewnych odosobnionych przypadkach i to nawet o setki punktów. Jeżeli uda się komuś naprawdę wydostać z sideł egocentryzmu, oferowanego przez pola atraktorowe poniżej 200, świadomie wybrać przyjazne, szczere, życzliwe i wybaczające podejście do życia i w końcu przyjąć postawę pełną miłosierdzia wobec innych, to wyższe poziomy w pewnością mogą zostać osiągnięte - przynajmniej teoretycznie. w praktyce potrzeba wielkiej siły woli (David R. Hawkins)
Powyższe rozumienie dynamiki rozwoju potwierdza Ray Kurzweil, twierdząc, że po przekroczeniu punktu krytycznego, czy jak nazywa go „kolana krzywej”, postęp ludzkości jest wykładniczy, wzrost staje się gwałtowny i indukuje głębokie zmiany. Turkusowe szkoły nie są więc niemożliwe. W przyszłości możemy się spodziewać na świecie ich dynamicznego rozwoju. Jako przykład Frederic Laloux wskazuje założoną przez Margret Rasfeld ewangelicką szkołę w Berlinie. To rzeczywiście wielkie wyzwanie, ale jak się okazuje całkiem możliwe. Warto pamiętać, że turkusowa szkoła, to nie wynik deklaracji, ani apelu: „zróbmy sobie turkusową szkołę”, ale wyższy poziom świadomości związany z zaufaniem, optymizmem, wybaczaniem i wzajemnym zrozumieniem. To właśnie wartości, przekonania, samoświadomość i znajomość osobistej siły i znaczenia własnego potencjału pozwalają ludziom tworzyć szkoły turkusowe. Ale to też poskramianie lęków własnego ego. I może właśnie teraz, może to jest ten moment, kiedy stajemy się świadkami dynamicznej zmiany i przekraczamy krytyczny punkt? Może w świecie tak spolaryzowanych idei rodzi się nowa jakość? Ten nowy model funkcjonowania - twierdzi Ken Wilber - określa się jako „wartość Bycia”, „monumentalny skok znaczenia” i działanie z "poczucia fundamentalnej obfitości".
Turkusowa szkoła, jak każda turkusowa organizacja - to wynik świadomości i rozwoju ludzkiego ducha, a nie projekt, którym można zarządzać zgodnie z określonymi procedurami. To zrozumienie, czym jest w edukacji jej ekosystem. Jak zorganizowane powinno być środowisko, jaką rolę pełni nauczyciel i w jaki sposób powinni funkcjonować uczniowie. Sukces turkusowej szkoły to współpraca nauczycieli, uczniów i rodziców, a także wsparcie zewnętrznego środowiska. Ten kontekst ma ogromne znaczenie.
Idee turkusowe są coraz częściej nie tylko propagowane, ale też realizowane. To może być dziś nadzieją na prawdziwą transformację edukacji. Warto pamiętać, że każda zmiana zaczyna się od pojedynczego człowieka, a turkusowa szkoła od pojedynczego nauczyciela i pojedynczej lekcji. Zależy od tego, jakim człowiekiem jest nauczyciel, jak buduje relacje z uczniami, jaki klimat współtworzy w klasie. To jego styl pracy, system wartości, wiedza i świadomość własnej koncepcji dydaktycznej, znajomość siebie tworzy środowisko sprzyjające realizacji idei turkusowej klasy i wreszcie turkusowej szkoły. To już na pojedynczej lekcji najpełniej może wyraża się świadomość nowego paradygmatu funkcjonowania w szkolnej klasie. Idea turkusowej organizacji to wynik ewolucji, której stajemy się coraz bardziej świadomi. To nasz charakter, nasze wartości, nasze przekonania. To sposób funkcjonowania i odpowiedź na dzisiejsze wyzwania.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).