Strona 1 z 3Nieprzebrane zasoby Internetu pełne są materiałów o charakterze edukacyjnym. Zgodnie z duchem kultury 2.0, szerzącej takie wartości, jak dostępność, współdzielenie, otwartość zasobów, większość renomowanych uczelni udostępnia w trybie on-line wykłady czy treści kursów internetowych, dzieląc się wiedzą z opinią publiczną.
Podobnie jest z innymi podmiotami. Każda instytucja realizująca misję edukacyjną (wydawnictwa i edukacyjne stacje telewizyjne, muzea, parki narodowe itd.) umieszcza na swoich stronach internetowych materiał o charakterze edukacyjnym.
Jednak spojrzenie na udostępnione treści edukacyjne z perspektywy użytkownika, do którego adresowane są te materiały (dziecka, osoby młodej), skłania nas do krytycznej refleksji. Nawet powierzchowne zapoznanie się z zawartością tych stron WWW pokazuje, że twórcami kontentu były osoby bez wątpienia należące do pokolenia cyfrowych imigrantów. Większość dostępnych materiałów edukacyjnych skażona jest bowiem „akcentem imigrantów”, czyli tekstem. Mimo dysponowania doskonałą technologią i zasobami pozwalającymi w pełni wykorzystać potencjał multimediów, instytucje edukacyjne oferują młodym odbiorcom przekaz oparty na tekście. Niekończące się strony drobno zapełnione tekstem, urozmaicane w większym lub mniejszym stopniu grafiką są przeniesieniem środków przekazu charakterystycznych dla innej epoki ─ epoki druku. I tak mianem „multimedialnego wykładu” określa się nagrany cyfrową kamerą wykład przeznaczony dla słuchaczy uczestniczących w spotkaniu z dydaktykiem. W efekcie przekaz wideo, który w zamierzeniu miał zainteresować, zaciekawić młodego odbiorcę, a jednocześnie „mówić jego językiem”, czyli wykorzystać zdobycze technologii, staje się materiałem nie do przyjęcia przez młodego człowieka, materiałem równie porywającym, co telewizyjne „gadające głowy”.
Również materiał, który w założeniu ma być interakcyjny czy określany jest nawet mianem „gry”, okazuje się niejednokrotnie opartym na tekście testem wyboru.
Rodzi się zatem pytanie: w jaki sposób korzystać z multimediów w edukacji i jakiego typu materiał można nazwać multimedialnym? Multimedia należy wykorzystywać przede wszystkim świadomie i celowościowo. Są doskonałe w wizualizacji wszelkich procesów, które rozciągnięte są w czasie. Pozwalają także na wniknięcie w głąb, na zobaczenie czegoś z bliska ─ bądź przeciwnie ─ pozwalają na ogarnięcie procesów rozgrywających się na wielką skalę, na ogromnej przestrzeni. Edukacyjny materiał multimedialny powinien pozwalać uczestnikom na wniknięcie w wykreowany świat, na dokonywanie w tym świecie działań, których skutki można doświadczyć. Interakcja powinna opierać się właśnie na możliwości dokonywania zmian w wirtualnej rzeczywistości. Nie można zapominać o współuczestnictwie, o budowania społeczeństwa uczących się. Tu multimedia przychodzą z pomocą, otwierając przed edukatorami nieprzebrane możliwości projektowania gier, wirtualnych światów, gdzie uczestnicy mogą wchodzić w role, podejmować wspólne działania, współzawodniczyć.
Przyjmując interakcję z drugim człowiekiem jako kryterium podziału, można w podsumowaniu wskazać dwie grupy zastosowań multimediów edukacji:
SYMULACJE
- z bliska
- z daleka
- w działaniu
- w czasie
- w ruchu
Jednak spojrzenie na udostępnione treści edukacyjne z perspektywy użytkownika, do którego adresowane są te materiały (dziecka, osoby młodej), skłania nas do krytycznej refleksji. Nawet powierzchowne zapoznanie się z zawartością tych stron WWW pokazuje, że twórcami kontentu były osoby bez wątpienia należące do pokolenia cyfrowych imigrantów. Większość dostępnych materiałów edukacyjnych skażona jest bowiem „akcentem imigrantów”, czyli tekstem. Mimo dysponowania doskonałą technologią i zasobami pozwalającymi w pełni wykorzystać potencjał multimediów, instytucje edukacyjne oferują młodym odbiorcom przekaz oparty na tekście. Niekończące się strony drobno zapełnione tekstem, urozmaicane w większym lub mniejszym stopniu grafiką są przeniesieniem środków przekazu charakterystycznych dla innej epoki ─ epoki druku. I tak mianem „multimedialnego wykładu” określa się nagrany cyfrową kamerą wykład przeznaczony dla słuchaczy uczestniczących w spotkaniu z dydaktykiem. W efekcie przekaz wideo, który w zamierzeniu miał zainteresować, zaciekawić młodego odbiorcę, a jednocześnie „mówić jego językiem”, czyli wykorzystać zdobycze technologii, staje się materiałem nie do przyjęcia przez młodego człowieka, materiałem równie porywającym, co telewizyjne „gadające głowy”.
Również materiał, który w założeniu ma być interakcyjny czy określany jest nawet mianem „gry”, okazuje się niejednokrotnie opartym na tekście testem wyboru.
Rodzi się zatem pytanie: w jaki sposób korzystać z multimediów w edukacji i jakiego typu materiał można nazwać multimedialnym? Multimedia należy wykorzystywać przede wszystkim świadomie i celowościowo. Są doskonałe w wizualizacji wszelkich procesów, które rozciągnięte są w czasie. Pozwalają także na wniknięcie w głąb, na zobaczenie czegoś z bliska ─ bądź przeciwnie ─ pozwalają na ogarnięcie procesów rozgrywających się na wielką skalę, na ogromnej przestrzeni. Edukacyjny materiał multimedialny powinien pozwalać uczestnikom na wniknięcie w wykreowany świat, na dokonywanie w tym świecie działań, których skutki można doświadczyć. Interakcja powinna opierać się właśnie na możliwości dokonywania zmian w wirtualnej rzeczywistości. Nie można zapominać o współuczestnictwie, o budowania społeczeństwa uczących się. Tu multimedia przychodzą z pomocą, otwierając przed edukatorami nieprzebrane możliwości projektowania gier, wirtualnych światów, gdzie uczestnicy mogą wchodzić w role, podejmować wspólne działania, współzawodniczyć.
Przyjmując interakcję z drugim człowiekiem jako kryterium podziału, można w podsumowaniu wskazać dwie grupy zastosowań multimediów edukacji:
SYMULACJE
- z bliska
- z daleka
- w działaniu
- w czasie
- w ruchu