Sidebar

27
N, Kwi

Szkoła schodząca na manowce. Nowe wyzwanie dla nauczycieli

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czas pandemii dostarcza wiele dowodów na to, że duża część nauczycieli cały czas tkwi głęboko w pułapce pruskiego drylu (stylu) nauczania. I nawet tak wielka zmiana warunków uczenia się, jakiej doświadczamy w covidowej rzeczywistości, nie jest w stanie wyrwać ich z tych okowów. Zamiast pomyśleć, jak w tych warunkach uczyć inaczej, jak przewartościować swoje metody nauczania, powielamy masowo to, co najgorsze i najmniej efektywne. Głównymi poszkodowanymi są nasze dzieci, ale jak wiadomo, dla systemu oświaty mają one znaczenie tylko w tabelkach, z których wynika, że wszystko jest w porządku.

Ten post narodził się z codziennych obserwacji, ale i pewnej bezsilności (rodzica widzącego, jak dziecko „uczy się” zdalnie w szkole podstawowej).

Postawię dwie tezy:

1. Tak, polskie szkoły są coraz lepiej przygotowane do edukacji zdalnej, tj. mają środki, procedury i narzędzia do tego, żeby móc realizować swoje ustawowe i społeczne funkcje.
2. Bardzo duża część nauczycieli, z przyzwyczajenia albo wyrachowania, nadal uczy głównie metodą wykładu, tak, jak w szkolnej klasie, nie dostrzegając, że tryb edukacji zdalnej wymaga innej metodologii i rozłożenia innych akcentów, ba, nawet zupełnego przewartościowania dotychczasowej praktyki pedagogicznej.

Jeśli chodzi o sferę infrastrukturalną – to mamy sukcesywną poprawę w szkołach stosunku do tego, z czym mieliśmy do czynienia rok temu. Oczywiście, wiele szkół ma jeszcze poważne braki sprzętowe i słaby Internet, wielu uczniów ma kłopot (zwłaszcza w wielodzietnych rodzinach) z dostępem do sprzętu i sieci, ale powoli sytuacja się poprawia. Nie jest jeszcze idealnie, bo zaniedbania, jeśli chodzi choćby o Internet w szkołach na terenach wiejskich bywają jednak spore, ale coś się ruszyło. Polskie pospolite ruszenie – tym razem w pozytywnym znaczeniu – stanęło też na wysokości zadania. Setki instytucji, organizacji i firm rzuciły się na pomoc szkołom, aby te mogły podołać wyzwaniu zdalnej edukacji. Na pewno jeszcze jest wiele do zrobienia, ale pewna zauważalna zmiana się dokonała. Baza do edukacji XXI wieku powstaje – ale prawdziwe wyzwanie leży gdzie indziej.

Jeśli chodzi o drugą tezę… W skrócie popularny schemat lekcji online wygląda tak: nauczyciel uruchamia lekcję, sprawdzi listę, wstawi parę nieobecności i zaczyna wywód. Krótszy niż podczas lekcji w klasie, ale w tym samym stylu. Czasem kogoś wyrwie z czarnego ekranu, zapyta o coś – może nawet z sukcesem, gdy wywołany/a się odezwie, a jak nie, to nieprzygotowanie lub nieobecność – a po 15-20 minutach koniec. Lekcja odhaczona w papierach, można teraz zadać pracę domową. Czasem nawet starczy czasu, żeby sprawdzić, czy poprzednie zadania zostały zrobione.

Po drugiej stronie ekranu siedzą tymczasem (albo nawet leżą) nastoletnie zombie – po 5-10 minutach wykładu tracące już orientację, gubiące wątek i zajmujące się czymś innym (tu występuje całe spektrum czynności oczywiście). Totalnie rozregulowani i rozproszeni, z zerową motywacją do nauki. Tak, to straszna praktyka i przykład złego wychowania dzieci – rodzic jak wiadomo powinien w pandemii rzucić swoją pracę i stać nad delikwentem/tką, aby prostować do pionu, jak tylko dziatwa straci uwagę na lekcji (o motywowaniu do nauki przez 7/24 już nie wspominając).

Rezultat moim zdaniem jest taki, że na przestrzeni ostatnich miesięcy jakość nauczania drastycznie poleciała na łeb na szyję (nieoficjalnie oczywiście – bo oficjalnie to oczywiście pełen sukces), uczniowie nie pamiętają nawet połowy tego, co było wylane do ekranu, wszystko im się miesza, ponieważ z punktu widzenia młodego mózgu – to jedna wielka abstrakcja. Nie potrafią się uczyć (jak wiadomo nie jest to celem szkoły, żeby rozwinąć tę kompetencję kluczową, lecz zalać mózg papką wiedzy), nie zawsze mogą liczyć na pomoc rodziców i bliskich, do tego dochodzą problemy dorastania... Ogółem: NAUKA ONLINE JEST NUDNA – i trudno się z tym nastoletnim komentarzem nie zgodzić.

Mamy do czynienia z ogromną luką kompetencyjną uczniów, która z każdym dniem pandemii się tylko pogłębia. Paradoksalnie nie mamy badań naukowych w tym temacie, bo na światło dzienne wylazłyby zapewne bardzo nieprzyjemne dane, a ministrowi jak wiadomo to wcale nie leży, kiedy trzeba z LGBT walczyć… Pewne sygnały o potrzebie takich badań płyną już z prostych sondaży – 71% ankietowanych przez Clickmeeting uważa, że w edukacji zdalnej pogłębiają się zaległości w nauce (zob. Jak oceniamy naukę zdalną po roku pandemii?, Clickmeeting, marzec 2021). W ogóle w Polsce mamy problem z badaniami edukacyjnymi, ale cóż zrobić, jeśli podległe MEN instytucje badawcze nie zajmują się praktycznie badaniami polskiej szkoły.

Mówiąc o luce kompetencyjnej, warto podkreślić, że w edukacji zdalnej główny akcent położony jest na wiedzę, natomiast odłogiem leży rozwijanie umiejętności i kształtowanie postaw uczniów (co dopiero w sumie razem składa się na kompetencje). Mamy więc jeszcze większe „zboczenie” na wiedzę, która w dodatku jest przeważnie „przelewana” w sposób nieefektywny i niedostosowany do sytuacji, w której się znaleźli uczniowie.

Gdyby ktoś zebrał (to chyba łatwe do realizacji…) i porównał oceny wystawiane przez nauczycieli np. w danej gminie/województwie/kraju 2 lata temu, np. w klasie 7-ych szkoły podstawowej wtedy i dziś – ciekaw jestem, co z takiego porównania by wyszło. Jak bardzo poziom się obniżył? Bo skoro nauczyciele uczą tak samo, to znaczy, że nadal oceniają podobnie. Takie porównanie może dałoby komuś do myślenia.

Ale to nie wszystko. Ten niekończący się strumień wiedzy lejący się z ekranu: z historii, biologii, chemii, fizyki, polskiego etc., który ma niby oświecać nasze (rodziców) pociechy, przyczynia się niestety jedynie do wzmocnienia nastrojów buntowniczych – BO PO CO JA MAM TEGO SIĘ UCZYĆ? JAKI BAŁWAN TO WYMYŚLIŁ? Z którymi to pytaniami pozostawiony zostaje oczywiście rodzic... I weź tu dziecku odpowiedz, że to ważne, że bez tego sobie w życiu nie poradzi, że nie znajdzie dobrej pracy… Bo szkoła swoje zadanie wykonała, przecież lekcja się odbyła, nauczyciel/ka wytłumaczył/a. Znaczy: dziecko nie chce się uczyć! Proste prawda?

A do tego kartkówki na czas. 8 zadań z matematyki na 12 minut online. Pestka prawda? Klasa ma się „tylko” zalogować, czas: start. Już koniec? O, dwie trzecie to pały. Bo „się nie uczą” (wersja nauczyciela), bo kłopoty z internetem, bo brak dostępu do urządzenia, bo jednak używanie symboli matematycznych w online’owych formatach jest uciążliwe, bo jednak inaczej czas płynie jak rozwiązuje się zadania na kartce, inaczej jak w komputerze, itd. itp. Nauczyciele może nie mają świadomości, że warunki pracy w onlajnach dla uczniów są jednak inne – nie da się „sprawdzonych” metod z klasy zastosować wprost podczas lekcji online. Trzeba myśleć i jeszcze raz myśleć, czy to co proponujemy ma sens i czy jest wykonalne.

Test z geografii. Ratunku! – woła dziecko. Pytanie: „Jaki przemysł jest dominujący w Niemczech?” Rodzic siada z wrażenia. Naprawdę tego uczycie i wymagacie drodzy nauczyciele?

Informatyka. Wydawać się by mogło, że kluczowy przedmiot... Niestety – zbyt wielu „dyplomowanych” nauczycieli w nauce informatyki pozostaje w czasach Logomocji. Dziecko żali się, że przez 4 tygodnie pani ich męczy żółwiem, bo nie potrafią prawidłowo zrealizować postawionego zadania. Naprawdę bardzo potrzebne… A Scratch – najpopularniejsze obecnie i najprostsze środowisko do programowania – jest dla wielu nauczycieli wciąż nieosiągalnym poziomem i czarną magią (to pewien paradoks, ale uczniowie w klasach 1-3 SP nie mają najmniejszych problemów z opanowaniem Scratcha).

Albo prace zadawane z onlajnowego WF-u: przygotuj biogram polskiego olimpijczyka, naucz się przepisów do piłki ręcznej, obejrzyj filmik ten, drugi, dziesiąty. Czy to ma sens na wychowaniu fizycznym? Przecież można zaufać i poprosić o przesłanie wyników z aktywności fizycznej. Czy to nie wystarczy?

Przepraszam – to tylko okruchy, odpadki przykładów, które można byłoby mnożyć. Ale nie o to chodzi w tym wpisie. To tylko ilustracja, że zdalna edukacja obrasta kożuchem edukacyjnych absurdów, ale pewnie nie ma świadomości tego, że to jest i śmieszne, i smutne, i straszne zarazem…

A czy można byłoby inaczej? Pewnie można sobie wyobrazić, że w każdej klasie na każdym przedmiocie samodzielnie lub w parach uczeń/uczennica przygotowuje dany temat i prowadzi lekcję. Nawet z rozdaniem zadań dla kolegów i koleżanek. Zamiast nauczyciela, ale z jego wsparciem. Takie proste odwrócenie ról, ale chyba jednak cenne doświadczenie i oddech od wylewającej się z ekranu wiedzy.

A może też zamiast kartkówek prace w małych zespołach (narzędzia w platformach typu Office 365 czy Google przecież są)? Czy naprawdę – chodzi o to, żeby przygwoździć ucznia oceną za braki w wiedzy? Oceniać czy doceniać (że jednak chce mu się MIMO edukacji zdalnej)?

A może test dla kolegów i koleżanek zaprojektuje uczeń? Oczywiście nauczyciel mógłby pomóc – ale taka zamiana ról znów byłaby bezcenna. Nie musi zaraz sprawdzać wiedzy na poziomie akademickim.

A dlaczego nie wspólne klasowe spotkanie na powietrzu. Lekcja pod chmurką? Nie, bo pandemia? Nie – to wymówka! – można w szkołach ustalić jeden taki dzień, kiedy klasy się jednak spotykają – wychodzą do muzeum, do lasu, parku etc. Że nie będzie lekcji? Właśnie chodzi o to, żeby zaprojektować lekcje inaczej. Czego się boicie dyrektorzy i nauczyciele?

Stop! Nie jestem nauczycielem – to nie jest zadanie dla mnie, aby wymyślać, jak sensownie uczyć w edukacji zdalnej. W Internecie szukajcie podpowiedzi – zdziwicie się, jak wielu nauczycieli potrafi dzielić się dobrymi pomysłami i doświadczeniami z „nauki inaczej”. To takie zadanie domowe dla Was – drodzy nauczyciele! Poszukajcie przynajmniej 10 sposobów, jak możecie zmienić waszą rutynową lekcję w coś, po czym pozostanie jakieś przynajmniej wspomnienie u uczniów.

A wy drodzy Dyrektorzy – przestańcie zajmować się tylko tabelkami i raportami dla edubiurokratów. Jako liderzy szkół powinniście może wymagać, aby zwłaszcza w tym czasie pandemii rozwinęły się kompetencje dydaktyczne waszej kadry (zwłaszcza te cyfrowe). To teraz jest najważniejsze, bo może hybrydowy model edukacji pozostanie z nami na długo. Macie możliwość wypracowania z Radą Pedagogiczną katalogu dobrych praktyk i wprowadzenia go w życie. Nie dajcie się zbyć deklaracjami, że "my to już robimy" – wymagajcie więcej! I jeszcze jeden apel: zacznijcie w końcu prawdziwy dialog z rodzicami, ale nie o tym, żeby zaopiniowali kolejny powielany z roku na rok program profilaktyczno-wychowawczy. Poproście o więcej - zapytajcie co by zmienili, co by poprawili – ta pandemia to doskonały czas na ewaluację działań szkoły. To od was zależy, czy w porę wyciągniemy wnioski i czy te minione semestry będą jednak stracone dla szkoły i uczniów pod wieloma względami czy nie.

***

Jako rodzic doświadczam właśnie silnego buntu nastolatki, która zmuszona jest siedzieć na tzw. lekcjach online i chłonąć tą wiedzę ogólną, która podobno jest tak bardzo nam wszystkim potrzebna do szczęścia w pełnym wymiarze ustalonym w podstawie programowej. Monotonne strumienie wiedzy wylewają się z komputera. Większość podobna do siebie, w tym samym stylu. Większość zgodna z programem nauczania, bo przecież wszystko trzeba przerobić, a i tak mamy zaległości. Więc nie ma zmiłuj, nauczyciele w papierach muszą mieć, że lekcja się odbyła, temat przerobiony, dyrektor szczęśliwy. Tabelki zapełniają się danymi, że oto zdalna edukacja idzie w tej szkole pełną parą i pełen sukces! Naczelnicy gminnych wydziałów edukacji kompletują dane – szczęśliwi, że znowu sukces. Kurator szczęśliwy, bo polski nauczyciel to nawet w pandemii na desce od stodoły, ale lekcje zrobi! Minister zajmujący się dziesięciorzędnymi sprawami edukacji – wychodzi i może ogłosić, że we wszystkich szkołach polscy nauczyciele i dyrektorzy stają na wysokości zadania i edukacja (zdalna) kwitnie.

Z formalnego punktu widzenia ma rację minister. Lekcja się odbyła, wiedza wylana do ekranu pełnego ikonek, można ogłosić światu, że pełen sukces. Od strony uczniów wygląda to zupełnie inaczej: izolacja i niedostatek kontaktów rówieśniczych, problemy psychiczne i te związane z dorastaniem, rzeczywisty i dojmujący brak wsparcia nauczycieli w zrozumieniu tematów (nawet tych prostych), przygnębiające ogólne poczucie bezsensu szkoły w takim wydaniu… No i oceny, które dziwnym trafem stabilizują się na poziomie 2-3, nawet u uczniów, którzy wcześniej mieli lepsze wyniki…

W pandemii - drodzy nauczyciele - zbyt często przestajecie być nauczycielami i przewodnikami naszych dzieci – wpadliście w pułapkę bycia kolejnym medium, które sączy się z ekranów. I to nie my – rodzice i dzieci – musimy coś z tym zrobić. To jest wielkie wyzwanie dla Was!

***

Oczywiście TAK, przyznaję – są w polskich szkołach świetni nauczyciele, którzy stają na wysokości zadania w edukacji zdalnej. Znam wielu z nich osobiście i bardzo dziękuję im, że chcą i potrafią uczyć nowocześnie, że nie ustają w uczeniu się i pogłębianiu swoich kompetencji, a jednocześnie budują także relacje z uczniami, których tak bardzo teraz potrzebują. Ten tekst powstał też z tego powodu, że takich nauczycieli jest ciągle za mało. A może być ich więcej!

***

Ciągle mamy za mało badań, które odnoszą się do polskiej szkoły czasów pandemii, ale warto zwracać uwagę na sygnalizowane w nich problemy. 

 

Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl (2008) i organizatorem cyklu konferencji dla nauczycieli INSPIR@CJE. Zajmuje się zawodowo polską edukacją od ponad 15. lat i jest głęboko zaangażowany w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacjiJak będzie zmieniać się edukacja?). Realizuje projekty edukacyjne i szkoleniowe o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Blisko współpracuje z nauczycielami i szkołami, wiele lat pełnił funkcje w Radzie Szkoły i Radzie Rodziców. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP.

 

Komentarze (13)
This comment was minimized by the moderator on the site
Doskonały tekst. Ażby się chciało rozesłać do nauczycieli, a potem zrobić im klasówkę z jego zrozumienia!
Pozdrawiam.
Ppp
This comment was minimized by the moderator on the site
Wydaje mi się, że najważniejszy akapit powyższego tekstu zaczyna się od "A wy drodzy Dyrektorzy..."
3xTAK! - "liderzy edukacji" ten tytuł powinni teraz potwierdzić wprowadzeniem szkoły w metodyce zdalnej edukacji w XXI wiek. Tylko... szkoła mimo,...
Wydaje mi się, że najważniejszy akapit powyższego tekstu zaczyna się od "A wy drodzy Dyrektorzy..."
3xTAK! - "liderzy edukacji" ten tytuł powinni teraz potwierdzić wprowadzeniem szkoły w metodyce zdalnej edukacji w XXI wiek. Tylko... szkoła mimo, że taką chcielibyśmy ją widzieć nie jest jednorodna, mimo bycia częścią systemu. Każdy dyrektor dysponuje innym garniturem pracowników - i wcale nie jest prawidłowością, że im starsi nauczyciele tym gorzej z prowadzeniem zajęć online... "Zasypywane" rozpadliny systemowych różnic między placówkami otwierają się w miejscach, w których do tej pory nie były problemem, bo nie istniały! np. 30 min lekcji - 2h pracy domowej czy wymaganie używania kamery ucznia BEZ włączenia kamery nauczyciela, bezprawne praktyki śledcze w czasie "klasówek" on-line, itd...
Systemowy brak szkoleń z zachowań medialnych, które w tym momencie okazują się być wisienką na pandemicznym online-edu-torcie, owocuje sytuacjami opisanymi powyżej przez rozgoryczonego rodzica. Co ciekawe - NADAL SIĘ TEGO NIE DOSTRZEGA! Widzą to TYLKO rodzice oraz część świadomych medialnie dyrektorów i nauczycieli. MEiNisterstwo zajmuje się natomiast przeglądem treści w podstawach programowych pod kątem prawidłowego światopoglądu...
More
Jacek Ścibor
This comment was minimized by the moderator on the site
W punkt. Podobnie jest na uczelniach wyższych. A mi brakuje dyskusji, dzielenia się obawami, pomysłami. Gdzieś zabita została wola i umiejętność dyskutowania. Dominuje autorytarny styl zarzadzania. Wydaje się polecenia. Styl dworski w klasycznym...
W punkt. Podobnie jest na uczelniach wyższych. A mi brakuje dyskusji, dzielenia się obawami, pomysłami. Gdzieś zabita została wola i umiejętność dyskutowania. Dominuje autorytarny styl zarzadzania. Wydaje się polecenia. Styl dworski w klasycznym wydaniu. Tym jestesmy przesiąknięci. Nieliczni maja odwagę na głos myśleć i próbują dyskutowac. Ale te kilka jaskółek wiosny nie czyni.
More
Stanisław
This comment was minimized by the moderator on the site
Pierdu, pierdu, teoretycy nauczania. Siedzisz przed pustym i cichym monitorem, do którego gadasz kilka godzin dziennie. Rysujesz, prezentujesz, dwoisz się i troisz i... okazuje się, że nikomu nie chce się odezwać. Wziąć udziału w dyskusji czy...
Pierdu, pierdu, teoretycy nauczania. Siedzisz przed pustym i cichym monitorem, do którego gadasz kilka godzin dziennie. Rysujesz, prezentujesz, dwoisz się i troisz i... okazuje się, że nikomu nie chce się odezwać. Wziąć udziału w dyskusji czy innej formie aktywności. Najbardziej spektakularne momenty, to takie, gdy zwracasz się bezpośrednio do ucznia, który tylko dołączył do spotkania (żeby mieć obecność), a następnie wrócił spać, lub robi coś ciekawszego. W liceach to plaga, a dobrych narzędzi nie ma. Mądrale-teoretycy oczywiście wymyślą, że np. można kontrolować stan w czasie zajęć. Kilkukrotnie. Tylko przy 7, 8 lekcjach dziennie, przez rok? Bez jaj.
More
Tomasz
This comment was minimized by the moderator on the site
Pandemia zaskoczyła nas wszystkich. I choć metodyka pracy zdalnej była i jest dość dobrze opisana, choć narzędzia istniały wcześniej, choć mieliśmy przykłady i klasy odwróconej, i zajęć zdalnych i sposobów na wykorzystanie technologii w klasie, w...
Pandemia zaskoczyła nas wszystkich. I choć metodyka pracy zdalnej była i jest dość dobrze opisana, choć narzędzia istniały wcześniej, choć mieliśmy przykłady i klasy odwróconej, i zajęć zdalnych i sposobów na wykorzystanie technologii w klasie, w edukacji to zawsze było to zło wcielone. Fanaberia i ekscentryzm. "Szemrane" metody jak to kiedyś mój kolega powiedział.
Przyszedł lockdown i mało kto sięgnął po sprawdzone i wypracowane metody i sposoby. Zresztą nawet nasz [B]rząd uznał, że najlepiej to nic nie robić, może się rozejdzie po kościach a jak nie to pocztą wyślemy materiały i zadania.[/B]
Mało jest nauczycieli (dyrektorów pewnie jeszcze mnie), którym chciało się spróbować, poczytać, posłuchać, wpaść na webianaria czy obejrzeć na Youtube jak uczyć przez internet.
Najprościej jest włączyć teamsa czy inny komunikator i "dwoić się i troić przed monitorem" i narzekać, że dzieci nie słuchają, śpią czy robią inne rzeczy w czasie naszych ciężko przygotowanych i fantastycznie poprowadzonych .... No właśnie czego? wykładów? pokazów? prezentacji? zajęć? lekcji?
[B]Zabrakło z jednej strony empatii dla dzieciaków i postawienia się w ich skórze[/B]. Czy dla mnie jako ucznia moje zajęcia są interesujące? Czy udział w nich jest przyjemny? Czy jako uczeń będę miał motywację by uczestniczyć w tych zajęciach? Czy to ważne? Czy wiem co jest ważne? Dlaczego? Czy pamietam, że dzieciaki mają kilka godzin zajęć dziennie, online? Jak się czują?
[B]Z drugiej strony zabrakło metodyki.[/B] Kompletny chaos i brak jakiegokolwiek pomysłu, strategii, planu rządu w tym i MENistów spowodował, że nauczyciele i dyrektorzy zostali sami. Sami znajdźcie narzędzia, sami je zainstalujcie, sami się ich nauczcie, sami nauczcie dzieciaki jak z nich korzystać. Edukacja zdalna w pandemii (przynajmniej w pierwszym semestrze) dokonała się rękami nauczycieli. Czasami dyrektorów (chwała im jeśli systemowo szkołę wyposażyli w narzędzie). Ale kompletnie nikt nie wyposażył przeciętnego nauczyciela w metodykę. A niestety sami nie sięgnęli po nią.
Podsumowując: [B]Edukacja zdalna w pandemii to ładnie pomalowana, papierowa proteza, która nie wytrzymuje ciężaru samej siebie.[/B]
More
Tomasz Walasek
This comment was minimized by the moderator on the site
No niestety prawda. Odhaczyć, zapisać w dzienniku elektronicznym. W większości przypadków tak jest. Trudno zmotywować nastolatka, bo ten wiek, to krytyczne podejście do rzeczywistości i zazwyczaj negowanie wszystkiego i wszystkich. Szukanie...
No niestety prawda. Odhaczyć, zapisać w dzienniku elektronicznym. W większości przypadków tak jest. Trudno zmotywować nastolatka, bo ten wiek, to krytyczne podejście do rzeczywistości i zazwyczaj negowanie wszystkiego i wszystkich. Szukanie autorytetów, bo już nimi przestają być rodzice. Grupa rówieśnicza staje się ważna, a w pandemii to niemożliwe. Pierwsze miłości poddane próbie czasu. Bardzo trudne dla każdej ze stron.

Nauczyciele też nie mają łatwo. Chorują sami, albo ich najbliżsi. Czasem najbliżsi umierają. Pragną przetrwać w rodzinach, mają małe dzieci, nie mogą liczyć na pomoc starszych rodziców, współmałżonek stracił pracę, bo covid i zamykane kolejne miejsca pracy. Z każdej strony smutek, a maska tlenowa nie założona. Jak w tej sytuacji zmusić się do nowej aktywności? Do poszukiwania ciekawszych metod?
Jeśli przed pandemią nauczyciel był z pruskiej szkoły, to teraz się nie zmieni tak nagle. To proces. Teraz po prostu rodzice widzą jak jest, bo tak było. Przerażające.
Jeśli wcześniej nauczyciel był poza pruskim systemem, to po opanowaniu swoich problemowych spraw i założeniu maski tlenowej powróci do swoich metod. Uczniowie na to czekali, to cenią. Na pewno inaczej traktowali takiego nauczyciela, więcej mu wybaczali.
Smutek, generalnie. Wszyscy mają dość, wszyscy zmęczeni.
More
Jolanta
This comment was minimized by the moderator on the site
Bzdury. Uczniowie nie mają ochoty na żadne zaangażowanie. Proszę pokazać kto potrafi skutecznie uczyć online stosując nieszablonowe metody na dłuższą metę? To moja wina, że uczniowie zamiast wykonać twórczą pracę zadaną na czas lekcji wykonują ją...
Bzdury. Uczniowie nie mają ochoty na żadne zaangażowanie. Proszę pokazać kto potrafi skutecznie uczyć online stosując nieszablonowe metody na dłuższą metę? To moja wina, że uczniowie zamiast wykonać twórczą pracę zadaną na czas lekcji wykonują ją o pierwszej drugiej w nocy? Wszystko jest zawsze winą nauczycieli - tak jest najłatwiej. Wymaga się wiedzy o przemyśle w Niemczech, bo ktoś o to zapyta na egzaminie - czy to taka wielka tajemnica? Przestańcie włączać się w nagonkę na tych, od których nie zależy aż tak wiele, jak sugeruje autor tego tekstu.
More
adam
This comment was minimized by the moderator on the site
Ja jako nauczyciel podpisuje się pod tym rękami i nogami. Ja mam dość a co mówić o uczniach. Moje dziecko też ma już dość. Ja wymyślam różne rzeczy ale uczniowie są już tak zmęczeni i zniechęceni że mówią "pani się nie gniewaj ale na innych...
Ja jako nauczyciel podpisuje się pod tym rękami i nogami. Ja mam dość a co mówić o uczniach. Moje dziecko też ma już dość. Ja wymyślam różne rzeczy ale uczniowie są już tak zmęczeni i zniechęceni że mówią "pani się nie gniewaj ale na innych przedmiotach nauczyciele nie są tacy jak pani i my już nie mamy siły. Chcemy do szkoły". I ja się martwię o nich, chciałabym móc ich wszystkich zobaczyć i przytulić. Żebyśmy mogli chociaż mieć zajecia w terenie ale nie możemy, mam młodzież głównie dojeżdżająca. Wymyślam im konkursy żeby ich zmobilizować do jakiegokolwiek działania. Wszyscy niedlugo będziemy nadawali się do leczenia na głowę jak tak dalej pójdzie. Nie wiem czy to nie specjalny plan żeby tych ludzi wrzucić w taki marazm, żeby im było wszystko jedno i żeby łatwiej się nimi manipulowalo.
More
Marta
This comment was minimized by the moderator on the site
No cóż, nie ma co wieszać psów na nauczycielach. Wskazywać i promować tych, którzy mają ciekawe pomysły i sposoby, może i inni coś od nich podchwycą? To jest trudne dla wszystkich. Efekty.... nie ma się co szału spodziewać. jednak lepiej takie...
No cóż, nie ma co wieszać psów na nauczycielach. Wskazywać i promować tych, którzy mają ciekawe pomysły i sposoby, może i inni coś od nich podchwycą? To jest trudne dla wszystkich. Efekty.... nie ma się co szału spodziewać. jednak lepiej takie niż żadne. Chyba:-)
Nauczanie zdalne to jednak wcale nie jakaś kosmiczna nowość, np. w Australii jeszcze przed erą internetu lekcje były przez radio.
More
Mixi
This comment was minimized by the moderator on the site
Spróbuj tak działać, wyjdź w teren z uczniami w obecnych czasach to dostaniesz upomnienie lub dyscyplinarke od dyrektora. My możemy się zmienić, zmieniać metody pracy ale góra na to nie przyzwala. W mojej szkole norma to klasy 30-36-osobowe. O...
Spróbuj tak działać, wyjdź w teren z uczniami w obecnych czasach to dostaniesz upomnienie lub dyscyplinarke od dyrektora. My możemy się zmienić, zmieniać metody pracy ale góra na to nie przyzwala. W mojej szkole norma to klasy 30-36-osobowe. O jakich wy małych grupkach mówicie?
More
Lolek
Nie ma tu jeszcze żadnych komentarzy
Pokaż więcej
Skomentuj
Piszesz jako gość
×
Suggested Locations
Wpisz tekst z poniższego obrazka. Nie jest wyraźny?

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie