Od dłuższego czasu nurtuje mnie pytanie, dlaczego nie dyskutujemy*. Pytanie rodzi się w odniesieniu do edukacji i środowiska akademickiego. Obie sfery teoretycznie rzecz biorąc powinny być wypełnione dialogami, dysputami, dyskusją. Mam na myśli także edukację zdalną. A gdy zalega cisza, to rodzi się powyższe pytanie. Zadawałem je wielokrotnie.
Niedawno dostałem taką (moim zdaniem trafną) odpowiedź: "dyskusje się dzieją, ale rzeczywiście w kontakcie 1-1, albo w mniejszych grupach, gdzie można sobie ponarzekać - upuścić ciśnienie, które się generuje wskutek zmian i chyba tego, o czym Pan Profesor wspomniał - braku wpływu na otaczającą rzeczywistość. Zapewne wracamy do punktu wyjścia: jeśli mamy poczucie braku wpływu to nie dyskutujemy - bo po co? A z drugiej strony brak dyskusji sprawia, że ten wpływ, który mógłby być oddala się. Moja akademicka historia jest relatywnie krótka stąd nie wiem, czy tak nie było, a jest obecnie, czy też wskazany przez Pana Profesora brak dyskusji jest "chroniczny"..."
Brak poczucia wpływu oraz strach, obawa przed restrykcjami, złą oceną, skrytykowaniem. Nie mówimy, bo nikt nas nie słucha. I w konsekwencji nie mamy poczucia wpływu na rzeczywistość, nie mamy poczucia sprawstwa. Nie odzywamy się, bo boimy się konsekwencji (bo nie tylko nie oczekują naszego zdania, ale jeśli jest inne niż oczekiwane, to spotkamy się z restrykcjami). Nie traktują nas podmiotowo, lecz przedmiotowo, mamy być tylko potakiwaczami z dużym zapasem wazeliny. I w końcu milczymy... bo nie mamy nic sensownego, wartościowego do powiedzenia.
Przyczyn jest wiele: sprawstwo, bezpieczeństwo, kompetencja. A pewnie i jeszcze więcej.
* Owszem, trochę dyskutujemy. Ale za mało według mojego, subiektywnego odczucia.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.