Między studiami a praktyką nauczycielską

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
system oświatyW Polsce przymiotnik "akademicki" w powszechnym użyciu to synonim czegoś teoretycznego, niezrozumiałego, oderwanego od rzeczywistych problemów codzienności. Zapewne nie można oceniać wszystkich uczelni jedną miarą, ale nie mam wątpliwości, że problem rozziewu między teorią a praktyką w szczególnym stopniu dotyka studentów na specjalizacjach nauczycielskich.
 
Uniwersytety robią niewiele, aby ludowe przekleństwo: „obyś cudze dzieci uczył” przestało być złowrogim ostrzeżeniem. Świeżo upieczony magister w zderzeniu z wymaganiami stawianymi nauczycielowi  stażyście przypomina turystę wspinającego się na Rysy w klapkach. Lista grzechów powszednich polskich uczelni jest długa. Wystarczy oddać głos nauczycielom piszącym na forum 45minut.pl:

„Uczelnie nie kształcą dobrych nauczycieli, ich programy nauczania są skostniałe i oderwane od rzeczywistości. Wykładowca, nawet ucząc metodyki czy dydaktyki, nie zagląda - jak kiedyś - do szkoły! Nie ma pojęcia, co dzieje się w szkolnictwie naprawdę.”
 
„Pracuję w szkole specjalnej i przez uczelnie nie zostałam nawet w połowie przygotowana! Czy ktoś na uczelni pokazał nam dzienniki? Jak się pisze program profilaktyczny i wychowawczy? Czy ktoś omówił jednostki kliniczne? Jak rozmawiać z rodzicami? Jak się zachowywać w trudnych sytuacjach?”
 
„Kończyłam studia uniwersyteckie wiele lat temu i mam wrażenie, że dzisiejszych studentów uczy się nauczycielstwa mniej więcej tak samo. Studenci z mojej uczelni, którzy przychodzą na praktykę pedagogiczną, są tego dowodem. O wielu sprawach ze współczesnej pedagogiki czy metodyki nauczania wcale nie słyszeli!  Profesor jak siedział za katedrą i klepał te swoje wykłady z pożółkłych kartek, tak robi to dalej.”

Skostniałe sposoby przekazywania wiedzy, niefunkcjonalne, nieporuszające zagadnień związanych z problemami młodzieży zajęcia z pedagogiki i psychologii, brak kontaktu wykładowców akademickich ze szkołami, umniejszanie znaczenia zajęć z metodyki, w myśl niepisanej reguły, że na nauczyciela idą najsłabsi studenci... Można by te smutne konstatacje wyliczać w nieskończoność. Dodajmy do tego, że na niewielu kierunkach odbywają się zajęcia w pracowniach komputerowych, gdzie studenci powinni nauczyć się wykorzystywania w swej pracy multimediów, gdyż do przekazywania wiedzy nie wystarcza już kreda i tablica.

W efekcie do szkół trafiają (o ile uda im się pracę znaleźć!) ludzie nieprzygotowani, a przez to wystraszeni nałożonymi na nich obowiązkami. Jeżeli chcą „przetrwać”, muszą przejść przyspieszony kurs na dobrego metodyka, wychowawcę i administratora.

Czy istnieją drogi wyjścia z tego „kamiennego kręgu”? Zapewne impulsem do zmian na uczelniach mógłby być rzeczywisty, zwrotny kontakt między nimi a podstawówkami, gimnazjami i liceami. Dobrze, gdyby opierał się na rzetelnej ocenie absolwentów, wyłapywaniu ich braków, przepływie informacji między rektorami a dyrektorami szkół, a co za tym idzie, wdrażaniu nowych programów nauczania na uniwersytetach. Powszechnie wiadomo, że uczelnie wyższe silną motywację do zmian uzyskują, gdy wchodzą w partnerskie relacje z potencjalnymi pracodawcami swoich absolwentów, gdyż taki kontakt skutkuje dynamiczną, opartą o rzeczywiste potrzeby rynku wymianą, przynoszącą wymierne korzyści materialne zarówno uczelniom jak i biznesowi.

Ze zrozumiałych względów szkoły nigdy nie staną się podobnymi partnerami wyższych uczelni, ale przecież każdej ze stron powinno zależeć na kształceniu najlepszych nauczycieli (i uczniów). Z pewnością rzutowałoby to na jakość edukacji na wszystkich poziomach, a przez to na tworzenie nowoczesnego społeczeństwa XXI wieku opartego na wiedzy. Propozycją wyjścia z impasu mógłby być ranking uczelni mogących pochwalić się programem funkcjonalnym, skutecznym, zakładającym wysokie kompetencje przyszłych nauczycieli, którzy zdobyliby nie tylko wiedzę w swojej dziedzinie, ale opanowali także podstawy trudnej sztuki pracy z dziećmi i młodzieżą.
 
 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie