Strona 1 z 2Praca ucznia, studenta i naukowca w zasadzie polega na sporządzaniu notatek. W przypadku nauk technicznych czy biologiczno-chemicznych ma on jeszcze do czynienia z laboratorium i eksperymentem. Ale humaniście dość, że umie czytać, notować i tworzyć własne interpretacje rozmaitych zagadnień. Ale czy na pewno to wystarczy?
Niestety, w szkole mało miejsca poświęca się kształceniu umiejętności wyszukiwania i opracowania zdobytych informacji. Czy to zadanie dla edukacji medialnej?
Niby prosta sprawa: kartka, zeszyt, długopis i ołówek. A nic bardziej mylnego: notowania trzeba się uczyć, notowanie jest sztuką. I na szczęście szkoła w pewnym stopniu ćwiczy tę umiejętność. W szkole podstawowej uczniowie zaczynają od nauki alfabetu. Pod czułą opieką wychowawczyni w pierwszej klasie uczą się poprawnego i estetycznego zapisu liter: od A do Z. Pamiętamy zeszyty w trzy linie i naszą - chyba najbardziej staranną w życiu - kaligrafię. Sztuce pisma towarzyszy oczywiście czytanie. Literę trzeba rozpoznać, złożyć w wyraz, wypowiedzieć. Początki są trudne: całość przypomina dukanie. Zalecano nam - jak starożytnym - czytanie na głos. No, ale wiadomo: czytać i pisać to podstawa naszego wykształcenia. Bez alfabetu nie bylibyśmy w stanie zapoznać się z jakimkolwiek dziełem naszej kultury czy osiągnięciem nauki. Co jednak z naszymi notatkami? Klika obrazków z mojej edukacji.
W czwartej klasie Szkoły Podstawowej większość z nas poznała słowo: temat lekcji. Do tej pory rysowaliśmy szlaczki w zeszycie, które przerywały jedno spotkanie z nauczycielem od drugiego. Temat lekcji określał to, o czym na danym spotkaniu była mowa. Zwykle nauczyciel prezentował przedmiot swojego wystąpienia w punktach, a punkty podawał uczniom dla porządku. Sztuki notowania uczyliśmy się zatem przy okazji, na sposób nieformalny. Nauczyciel niekiedy dyktował specjalnie podkreślając to, co - jego zdaniem - ważne w wykładzie. I jestem mu za to wdzięczny, choć nie było żadnych zajęć poświęconych sporządzaniu planów i konspektów.
Na języku polskim uczyliśmy się streszczania czyichś wypowiedzi. Najczęściej było to opowiadanie lektur szkolnych. Ale i tu naszą samodzielnością kierowały wskazówki nauczyciela. Uznany za autorytet, to on dawał jasne rozeznanie co jest poprawną recenzją utworu, a co nie jest. Uczyliśmy się wszakże od mistrzów. I dobrze, choć znowu na sposób nieformalny podglądając ich warsztat.
Niby prosta sprawa: kartka, zeszyt, długopis i ołówek. A nic bardziej mylnego: notowania trzeba się uczyć, notowanie jest sztuką. I na szczęście szkoła w pewnym stopniu ćwiczy tę umiejętność. W szkole podstawowej uczniowie zaczynają od nauki alfabetu. Pod czułą opieką wychowawczyni w pierwszej klasie uczą się poprawnego i estetycznego zapisu liter: od A do Z. Pamiętamy zeszyty w trzy linie i naszą - chyba najbardziej staranną w życiu - kaligrafię. Sztuce pisma towarzyszy oczywiście czytanie. Literę trzeba rozpoznać, złożyć w wyraz, wypowiedzieć. Początki są trudne: całość przypomina dukanie. Zalecano nam - jak starożytnym - czytanie na głos. No, ale wiadomo: czytać i pisać to podstawa naszego wykształcenia. Bez alfabetu nie bylibyśmy w stanie zapoznać się z jakimkolwiek dziełem naszej kultury czy osiągnięciem nauki. Co jednak z naszymi notatkami? Klika obrazków z mojej edukacji.
W czwartej klasie Szkoły Podstawowej większość z nas poznała słowo: temat lekcji. Do tej pory rysowaliśmy szlaczki w zeszycie, które przerywały jedno spotkanie z nauczycielem od drugiego. Temat lekcji określał to, o czym na danym spotkaniu była mowa. Zwykle nauczyciel prezentował przedmiot swojego wystąpienia w punktach, a punkty podawał uczniom dla porządku. Sztuki notowania uczyliśmy się zatem przy okazji, na sposób nieformalny. Nauczyciel niekiedy dyktował specjalnie podkreślając to, co - jego zdaniem - ważne w wykładzie. I jestem mu za to wdzięczny, choć nie było żadnych zajęć poświęconych sporządzaniu planów i konspektów.
Na języku polskim uczyliśmy się streszczania czyichś wypowiedzi. Najczęściej było to opowiadanie lektur szkolnych. Ale i tu naszą samodzielnością kierowały wskazówki nauczyciela. Uznany za autorytet, to on dawał jasne rozeznanie co jest poprawną recenzją utworu, a co nie jest. Uczyliśmy się wszakże od mistrzów. I dobrze, choć znowu na sposób nieformalny podglądając ich warsztat.
Dopiero na studiach miałem szansę uczestniczenia w zajęciach poświęconych metodyce uczenia się, gdzie była mowa o tym jak streszczać, notować i porządkować materiał. Przed maturą także uczestniczyłem w podobnym kursie. Jakie to było pomocne! Każdy temat maturalny z jezyka polskiego otrzymał osobną stronę w segregatorze. Na studiach również nie było kłopotu. Wystarczy, że nieco odbiegłem od wpojonych mi nauk, a już robił się bałagan. Ratunkiem okazały się bardziej porządne ode mnie koleżanki i ksero. Dobre notatki studenci uważają za trzy czwarte sukcesu na egzaminie.
Właściwie powyższe sprawy należy uznać za banalne. Im dłużej jednak studiuję i myślę o przyszłości naukowej, tym bardziej odkrywam jak bardzo fundamentalną sprawą okazują się umiejetności wyszukiwania informacji, opracowania i streszczania tego, co się poznało. Jak ważny jest porządek w notatkach. Praca naukowca-humanisty polega na czytaniu, sporządzaniu fiszek, kolekcjonowaniu bibliografii. Wszystko winno odbywać się starannie i w jednym stylu, co reguluja m.in. polskie normy dotyczące przypisów, opisu bibliograficznego, liczby znaków na stronie w tekście naukowym itp. Sprawy te studenci poznają na tzw. proseminarium, zajęciach wprowadzających do pisania pracy dyplomowej. Od swojego profesora często słyszę, że naukowca powinny charakteryzować: porządek, logika i umiejętność syntezy - umiejętnośc streszczenia tego, co w lekturze czy wykładzie najważniejsze i istotne.
Właściwie powyższe sprawy należy uznać za banalne. Im dłużej jednak studiuję i myślę o przyszłości naukowej, tym bardziej odkrywam jak bardzo fundamentalną sprawą okazują się umiejetności wyszukiwania informacji, opracowania i streszczania tego, co się poznało. Jak ważny jest porządek w notatkach. Praca naukowca-humanisty polega na czytaniu, sporządzaniu fiszek, kolekcjonowaniu bibliografii. Wszystko winno odbywać się starannie i w jednym stylu, co reguluja m.in. polskie normy dotyczące przypisów, opisu bibliograficznego, liczby znaków na stronie w tekście naukowym itp. Sprawy te studenci poznają na tzw. proseminarium, zajęciach wprowadzających do pisania pracy dyplomowej. Od swojego profesora często słyszę, że naukowca powinny charakteryzować: porządek, logika i umiejętność syntezy - umiejętnośc streszczenia tego, co w lekturze czy wykładzie najważniejsze i istotne.