Bo nie... Sejm RP nie poparł we wczorajszym głosowaniu uchwały, zgodnie z którą referendum w sprawie reformy systemu oświaty miałoby się odbyć 17 września. Czyli referendum nie będzie. Bo już za późno, bo niepotrzebne, bo reforma już w toku itp. itd... Po raz kolejny w ciągu ostatnich lat okazuje się, że głosy (uwagi i wątpliwości) rodziców i nauczycieli są nieważne dla polityków rządzących partii.
Tak było wcześniej za poprzednich rządów, tak jest teraz, i tak też będzie w przyszłości. Nie oszukujmy się, nic się nie zmieni. Dopóki o kształcie polskiej szkoły będzie decydował ten, czy inny polityk z prawej czy z lewej strony sceny politycznej dumnie głoszący, że przecie zna się na szkole, dopóty będziemy mieli nieustanne zamieszanie w oświacie. Zero spójnej koncepcji, tylko wywracanie tego, co zrobili poprzednicy. Raz w prawo, raz w lewo.
Trochę współczuję nauczycielom, bo wiem, że każda taka zmiana w istotny sposób wpływa na jakość kształcenia w szkole. Ale też nauczyciele nie robią nic jako grupa zawodowa, aby zaproponować spójną i mądrą koncepcję dla polskiej szkoły. To środowisko jest tak samo podzielone, jak inne grupy społeczne, co było widać dokładnie przy dyskusji na temat likwidacji gimnazjów. Nie ma solidarności, bo być jej nie może. Zwykły nauczyciel w szkole jest doskonale podatny na wszystkie presje ze strony dyrekcji, a ta z kolei zależy od humorów i manipulacji lokalnego samorządu. Więc wszyscy muszą robić to, co każe władza. Czy ta lokalna czy ta centralna. Zastraszyć dziś można doskonale i bezkarnie każdego nauczyciela i dyrektora.
Marzy mi się nowa Komisja Edukacji Narodowej, która dokonałaby głębokiej (i mądrej!) reformy polskiej szkoły, w rzeczywistej konsultacji z wszystkimi środowiskami, które mają coś sensownego do powiedzenia w temacie. Instytucja o niezależności banku centralnego, z kadencją władz minimum 6 letnią (żeby wybory nie pokrywały się z wyborami politycznymi), która kierowana byłaby jedynie przez osoby wywodzące się ze środowiska oświatowego. Wiem, wiem… to w dzisiejszych czasach tylko marzenie, mrzonka, utopia, jakiś pomysł na przyszłość. No ale na szczęście nie przegłosowano jeszcze w nocy ustawy, że nie można marzyć inaczej niż aktualna władza pozwala.
Hasło „róbmy swoje” pozostaje aktualne jak nigdy. Ale myślę, że tylko odważni nauczyciele będą dalej „robić swoje”. Oby ich było jak najwięcej w szkołach.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).