Tablice interaktywne są dość drogie i na próżno jeszcze szukać ich w klasach w większości szkół w Polsce. Ale potrzeba jest matką wynalazców, więc znaleźli się naukowcy, którzy rozwiązali ten problem. Jak przekonuje dr Johnny Lee z Carnegie Mellon University, możemy otrzymać 80% funkcjonalności tablicy interaktywnej już za 10% kosztów standardowego urządzenia.
Oto sposób, autorstwa dr Lee, w jaki tanim kosztem każdy nauczyciel może we własnej klasie stworzyć tablicę interaktywną. Aby to zrobić potrzebujemy Wiimote'a (wiilota), czyli kontrolera ruchu firmy Nintendo (koszt ok. 140 zł.), pióro na podczerwień (koszt praktycznie żaden, wystarczy stary marker, bateria 1.5V oraz dioda na podczerwień) oraz rzutnik z komputerem wyposażonym w bluetootha. Jeśli ktoś nie ma ochoty samemu stworzyć pióro, wtedy można kupić już gotowe, np. na stronie WiiTeachers (koszt 10 USD). Co dalej?
Potrzebne jest darmowe oprogramowanie, np. Pentabulous wraz z Linktivity Presenter (na rynku dostępne jest również oprogramowanie płatne, np Smoothboard za ok. 80 zł), chociaż do zwykłej pracy w klasie wystarczy to pierwsze. Teraz łączymy wiilota z komputerem poprzez bluetooth. Następnie, po uruchomieniu programu kalibrujemy obraz za pomocą pióra (czyli zaznaczamy piórem 4 punkty w rogach ekranu). Należy pamiętać o tym, żeby pilot był tak umieszczony aby widział cały obraz wyświetlany przez rzutnik (kąt widzenia wiilota wynosi około 45 stopni), na przykład na ścianie. To działa!
Ideę działania takiej najprostszej i najtańszej tablicy interaktywnej opracował i zademonstrował dr Johnny Lee – możemy obejrzeć jego prezentację podczas wykładów TED (film posiada polskie podpisy):
Niemożliwe? Ale prawdziwe! Oto jak uczniowie klasy III i IV Szkoły Podstawowej w Jamielniku korzystają z tej tablicy interaktywnej:
Notka o autorze: Łukasz Rumiński jest nauczycielem w Zespole Szkół w Jamielniku w województwie warmińsko-mazurskim i uczy języka angielskiego.