Opowiadania, rozprawki, kartki z pamiętnika, recenzje, streszczenia, eseje, opisy, dialogi, reportaże – w trakcie porządków przedświątecznych natknęłam się na zakurzone pudło, w którym znalazłam różne zeszyty z czasów szkolnych. Moją uwagę przyciągnęły jednak najbardziej zeszyty z języka polskiego, angielskiego i niemieckiego. Nietrudno się domyśleć dlaczego. Było ich najwięcej.
Tak sobie przeglądałam, czytałam i miałam z kartki na kartkę coraz to lepszy humor. Fajnie tak czytać swoje opowiadania o ulubionej zabawce, albo opis babci, który zupełnie rozmijał się z prawdą, czy też rozprawki z argumentami wyssanymi z rękawa. Jeden zeszyt z klasy III szkoły podstawowej zwrócił moją szczególną uwagę – było w nim mnóstwo obrazków, którymi opisywaliśmy lub uzupełnialiśmy dołączone teksty, wpisując odpowiednie wyrazy w puste, wykropkowane miejsca.
Zaraz sobie przypomniałam, jak to zawsze po wakacjach pisałam chyba z osiem wersji wypracowań na temat „Jak spędziłaś/ spędziłeś wakacje”, ponieważ większość uczniów z mojej klasy raczej stroniło od tego typu aktywności. Nie mogłam ich zrozumieć, ponieważ ja zawsze miałam w głowie mnóstwo pomysłów i niekończące się historie w zanadrzu. Zrozumiałam ich, gdy mój syn poszedł do szkoły… Pisemne zadania domowe nie wywoływały u niego euforii. Musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby choć w minimalny sposób przekonać go, że pisanie nie musi być nudne…
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że każdy musi przejść te etapy i swoje w życiu napisać czy też zapisać, ale gdy pomyślałam, że przecież ja moim uczniom z języka niemieckiego też zadaję prace pisemne i przecież one też są nudne i z frajdą nic nie mają wspólnego – postanowiłam to zmienić.
Tym lekiem na nudne prace pisemne okazały się historyjki z chmurkami. O wiele lepiej zasiąść do zadania domowego mając przed sobą obrazek z chomikami siedzącymi przy biurku i dopisać teksty do dymków umieszczonych nad ich głowami, niż napisać zadanie domowe w stylu: odpowiedz na podane pytania… Jeszcze lepiej samemu wyszukać obrazki i dodać dymki, a następnie dopisać teksty. Można wykorzystać także własne zdjęcia i dopisać odpowiednie dialogi. To o wiele większy fun, niż pisanie dialogów na pustej kartce na temat „W restauracji”. Oczywiście wiem, że opisy należy przerobić, wiem także, że odpowiedzi na pytania to też ważna sprawa, rozprawka i podawanie argumentów „za“ i „przeciw“ również mają swój ukryty sens, ale skoro mamy możliwość zrobienia tego w inny, bardziej kreatywny sposób – to dlaczego nie spróbować? Dla frajdy, dla wprowadzenia elementu rozrywki, aby pobudzić wyobraźnię, ożywić zajęcia, wyjść poza schemat…
Takie obrazki z chmurkami możemy oczywiście przygotować sami lub zachęcić naszych uczniów, wybrać odpowiednie obrazki, powycinać puste dymki, a potem już tylko tworzyć… Możemy także skorzystać z zasobów Internetu i tutaj szczególnie polecam dwa programy:
Pierwszy program spodoba się zapewne wszystkim przeciwnikom zakładania kolejnych kont, logowania się, wpisywania haseł, podawania danych, ponieważ tutaj nie musimy się rejestrować. Program jest niesamowicie łatwy i intuicyjny w obsłudze. Zdjęcia pobieramy z serwisu flickr i są to zdjęcia tylko na licencji creative commons, co też jest zaletą tego programu. Wyszukujemy je poprzez wpisanie odpowiednich fraz lub wyrazów generalnie w języku angielskim, ale można też w języku niemieckim i polskim. Jeśli mamy konto na flickr, wówczas podajemy nazwę użytkownika i korzystamy ze swojej bazy zdjęć. Potem jest jeszcze łatwiej: wybieramy zdjęcia, które nas interesują, dodajemy chmurki, wpisujemy teksty i zapisujemy poprzez dodanie tytułu i autora. Koniec – historyjka obrazkowa z chmurkami w tle gotowa!
Drugi program też nie jest trudny w obsłudze. Pomimo konieczność założenia własnego konta, cały proces tworzenia bubblesnaps odbywa się w trzech prostych krokach: ładujemy zdjęcie z komputera lub z własnego konta na flickr, następnie dodajemy chmurki i wpisujemy tekst oraz publikujemy.
Najbardziej lubię w tych zadaniach to, że każde jest inne, nieprzewidywalne, wesołe… Uczniowie mogą sami tworzyć te historyjki i wysyłać nam maila, mogą także dostać od nas nauczycieli link z już gotowymi, w których pojawiły się błędy, a ich zadaniem będzie je znaleźć, poprawić i odesłać. Można także wydrukować albo umieścić na blogu. W klasie z komputerami można zrobić zawody: kto szybciej poprawi wszystkie błędy? Z pewnością chętnych do pracy nie zabraknie. Można także tekst w chmurkach napisać po polsku, a uczniowie w ramach zadania domowego mają go przetłumaczyć na język obcy i odesłać – na pewno jest to o wiele przyjemniejsze zadanie, niż 20 zdań do tłumaczenia. Im śmieszniejsza i oderwana od rzeczywistości historia – tym oczywiście lepiej.
Historyjki z dymkami w roli głównej lubią wszyscy – zarówno ci młodsi, jak i starsi – są zwięzłe, krótkie, zawierają proste nieskomplikowane zdania, pobudzają wyobraźnię i sprawiają przyjemność! Takie zadanie pisemne nigdy nie będzie nudne, wręcz zachęci do pisania i rozbudzi chęć tworzenia! A oto właśnie nam chodzi!
Zachęcam do działania, eksperymentowania, do tworzenia własnych historyjek z dymkami, do ubarwienia swoich lekcji! Oczywiście, jak zwykle proszę o podzielenie się swoim doświadczeniami, refleksjami i pomysłami w komentarzach.
Marta Florkiewicz-Borkowska jest nauczycielką języka niemieckiego w Publicznym Gimnazjum nr 3 w Pielgrzymowicach. Prowadzi własny blog DeutschFun. Pierwotny artykuł ukazał się w Blogu SuperBelfrów; licencja CC-BY-SA.
Ostatnie komentarze