Po wizycie w Helsinkach: jak naprawdę działa fiński system edukacyjny?

fot. Łukasz Srokowski

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Pod koniec zeszłego roku mieliśmy okazję pojechać do Finlandii i wziąć udział w szkoleniu o fińskim systemie edukacyjnym. Nasza szkoła, Navigo, dostała dofinansowanie w ramach programu Erasmus+ i pewnego chłodnego październikowego dnia zameldowaliśmy się w Helsinkach na pięciodniowy kurs.

Wyjazd był dla nas szczególnie ważny, bo nasza szkoła od lat mocno inspiruje się fińskim systemem edukacyjnym. Dość dobrze wiedzieliśmy w teorii czego się spodziewać, ale większość z nas po raz pierwszy miała możliwość obejrzeć od środka fińską szkołę i porozmawiać z nauczycielami, dyrektorami i uczniami.

Wrażeń i spostrzeżeń przywieźliśmy oczywiście mnóstwo, dlatego tutaj podzielimy się tylko częścią z nich. O kolejnych będziemy opowiadać w szczegółach na konferencji online o fińskim systemie edukacji, którą planujemy zorganizować 24 marca 2022 i na którą można zapisać się tutaj.

A tymczasem kilka najważniejszych refleksji.

Edukacyjny raj czy nie raj?

Fińska szkoła od wielu lat jest uznawana powszechnie w Europie za modelowy system edukacyjny. Osiągają świetne wyniki w testach PISA, a z badań socjologicznych wynika, że Finowie (w tym także fińskie dzieci w szkole) są jednym z najszczęśliwszych, jeżeli nie najszczęśliwszym społeczeństwem na świecie. Nauczyciele w Finlandii są szanowani, uczniowie lubią się uczyć i w opowieściach kraj ten jawi się jako raj oświatowy.

Od czasu do czasu ten piękny obrazek jest kwestionowany przez osoby, które mówią, że jednak wcale tak wspaniale nie jest, że Finowie mają w szkołach wiele problemów wychowawczych, że to wcale nie jest tak, że nie ma zadań domowych i w ogóle nie ma co się tak bardzo zachwycać.

Więc jak w końcu jest? Mamy na północy tę oświatową utopię, czy nie?

Odpowiedź oczywiście, jak zwykle, nie jest czarno biała. Magia fińskiej szkoły opiera się na tym, że wszystkie lub niemal wszystkie szkoły trzymają przyzwoity poziom. Nie ma specjalnie wielu szkół wybitnych, niesamowitych – ale nie ma też szkół tragicznych, bardzo złych. W porównaniu choćby do polskiego systemu edukacyjnego, widać dużo większe wyrównanie szans edukacyjnych.

W Polsce, zwłaszcza na poziomie ponadpodstawowym, mamy szkoły „elitarne”, mamy przeciętne i mamy dramatycznie źle zarządzane i prowadzone. W efekcie rodzice walczą o to, żeby dostać się do tych najlepszych, a uciekają z najgorszych. Skutkiem jest duża nierówność edukacyjna, która odbija się na dzieciach.

Dla Finów taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Kluczowym parametrem ich systemu jest to, żeby każde dziecko chodziło do porządnej szkoły – może nie wybitnej, ale przyzwoitej, która o nie zadba. Dlatego są na pewno pojedyncze polskie szkoły, które działają lepiej od typowej fińskiej szkoły. Ale przeciętna fińska szkoła jest od przeciętnej polskiej szkoły znacznie bardziej przyjazna i wspierająca zarówno dla nauczyciela jak i ucznia. W efekcie średnie efekty edukacyjne dla całego społeczeństwa są znacznie wyższe (co widać po testach PISA), a brak frustracji związanej z trafianiem do „niewłaściwej” szkoły jest znacznie rzadszy, a przez to poziom szczęścia wyższy. I ot cała magia.

Fińscy nauczyciele

Kluczem do jakości szkół są w Finlandii nauczyciele. Tak, jak wszędzie na świecie. Tylko, że oni o swoich nauczycieli naprawdę dbają, świetnie ich edukują i bardzo szanują.

Od strony kadrowej, pensum nauczyciela wynosi 24 godziny w szkole podstawowej i od 16 do 22 godzin w szkole średniej, w zależności od przedmiotu. Nauczyciele mają swój sprzęt i warunki do pracy w szkole – w ogromnej większości do lekcji przygotowują się w szkole, gdy skończą, wychodzą i więcej nie muszą już w domu robić.

Zarobki oscylują w okolicy fińskiej średniej krajowej, wynoszącej około 3600 euro – początkujący nauczyciel w Helsinkach zarabia ok 2800 euro, a doświadczony 3500-3900 euro. Te kwoty są oczywiście znacznie wyższe niż u nas i chociaż życie w Finlandii jest znacznie droższe, zarobki te wypadają znacznie lepiej niż typowe polskie wynagrodzenie nauczyciela. Najciekawsza jest jednak różnica między początkiem kariery a pensją wieloletniego pedagoga – znacznie mniejsza niż w Polsce, gdzie w praktyce doświadczony nauczyciel może spokojnie zarabiać dwukrotnie więcej niż początkujący. W wyniku takiej polityki płacowej, Finowie nie mają problemów z brakiem młodych nauczycieli. Wiele osób chce pracować w szkole, a na studia pedagogiczne, po trudnej, czteroetapowej rekrutacji przyjmowanych jest zaledwie 11% chętnych.

Jak fińska szkoła jest zorganizowana? Słowo klucz – zaufanie

Wbrew pozorom, fiński system edukacyjny na poziomie formalnym nie różni się jakoś zasadniczo od naszego. Różnice są natomiast w implementacji tego w praktyce.

Finlandia ma swoją podstawę programową – jest ona ustalana na trzech poziomach:

  1. Ministerstwo Edukacji – ustala sedno podstawy i ogólne efekty kształcenia. Nie koncentruje się tak bardzo na celach szczegółowych, jak u nas, bardziej skupione jest na wyznaczeniu kierunku. Kierunek określony w obecnej podstawie: rozwój szczęśliwego i odpowiedzialnego człowieka i obywatela.
  2. Region – lokalny samorząd dokłada drugą warstwę do podstawy, wskazując szkołom, jakie treści powinny być uwzględnione na danym terenie.
  3. Szkoła – finalnej interpretacji podstawy i przełożenia jej na szczegółowe treści kształcenia dokonuje szkoła. I ma w tym zakresie ogromną autonomię. Nikt szkoły nie kontroluje z realizacji podstawy, nikt nie wymaga prowadzenia w tym zakresie szczegółowej dokumentacji.

Sednem tego systemu jest zaufanie. Finowie wychodzą z założenia, że skoro zatrudniają jako nauczycieli ekspertów, wykształconych za publiczne pieniądze, nie ma sensu teraz patrzeć im na ręce, bo przecież nauczyciele dobrze wiedzą, co powinni robić. W efekcie fiński nauczyciel ma ogromny poziom autonomii. Może, ale nie musi korzystać z podręcznika, może modyfikować program, tak jak uzna za właściwe dla dobra dzieci. Może w tym liczyć na wsparcie dyrektora i innych nauczycieli. Finowie są cisi i dość introwertyczni, ale traktują jako oczywiste to, że nauczyciele w szkole muszą sobie pomagać w pracy.

To zaufanie pojawia się zresztą na wszystkich poziomach. Orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego tworzy dyrektor – jeżeli uzna, że uczeń tego potrzebuje. A lokalny samorząd nie kwestionuje tego i wypłaca dodatkowe środki na zorganizowanie edukacji specjalnej. W ogóle edukacja specjalna jest dla Finów bardzo ważnym elementem. W szkole, którą odwiedziliśmy (niewielka szkoła na obrzeżach Helsinek) specjalne potrzeby edukacyjne ma zdiagnozowane 20% uczniów i z tego, co mówili nasi gospodarze, jest to dość reprezentatywna liczba. Na pytanie nauczycielki z Portugalii (byliśmy na tym szkoleniu w międzynarodowej grupie), z czego wynika tak wiele dzieci ze SPE, oprowadzająca nas Finka stwierdziła, że ta liczba nie jest duża, tylko po prostu wyłapują wszystkich potrzebujących.

Zaufanie do uczniów

Zaufanie dotyczy również relacji nauczycieli z uczniami. Nauczyciele mają przekonanie, że naturalną chęcią dzieci jest uczenie się, a jeżeli coś im przeszkadza (np. nierozwiązane problemy sensoryczne, czy emocjonalne), rolą szkoły jest je rozwiązać i odblokować możliwość uczenia się. Nauczyciele ufają więc uczniom i dają im bardzo dużą samodzielność w pracy.

Każda szkoła sama decyduje o systemie oceniania i organizacji nauki (a nawet o tym, jakie przedmioty są w której klasie!), ale w większości nie ma w ciągu roku ocen innych niż opisowe, a oceny cyferkowe pojawiają się dopiero w czwartej klasie na koniec roku.

Uczniowie miewają zadania domowe, ale o innym charakterze niż u nas – to nie jest wielogodzinne ćwiczenie w zeszycie tego, czego nie zdążyli zrobić w szkole, ale bardziej utrwalanie wiedzy przez praktyczne zadania, czasami związane np. z wycieczkami w teren. Przynajmniej w szkole podstawowej, bo w szkole średniej nacisk na wiedzę akademicką jest już większy i zadań też więcej. Ogólnie, gdy mówimy o fińskiej edukacji, znacznie częściej myślimy o edukacji podstawowej, ponieważ już szkoła średnia jest zdecydowanie mniej lekka i bardziej wymagająca. Jednak, w efekcie dobrze prowadzonej nauki w szkole podstawowej, uczniowie na kolejnym poziomie edukacyjnym są do tej cięższej pracy już przygotowani.

Wyzwania i trudności

Największą trudnością, przed którą stoją fińscy nauczyciele jest włączanie w system edukacyjny uczniów, dołączających do szkoły ze środowisk imigranckich – w Helsinkach bywa to niemal połowa dzieci, im wyżej na północ kraju, tym mniej. W wielu klasach są dzieci, które w drugiej lub trzeciej klasie nadal prawie w ogóle nie mówią po fińsku, a słyszeliśmy też historie o uczniach, dołączających w klasie siódmej lub ósmej, którzy nigdy wcześniej nie chodzili do szkoły. W tym kontekście niesamowite wyniki w testach PISA robią jeszcze większe wrażenie.

Finowie obecnie planują kolejną zmianę swojego systemu edukacji. Chcą postawić jeszcze bardziej na kreatywność i umiejętności społeczne – a także nowość w ich systemie: pracę zespołową. W efekcie, jak sami mówią, mogą zacząć spadać w testach PISA, ponieważ nie zamierzają koncentrować się na wysokich wynikach w jakimkolwiek standaryzowanym teście

Podsumowanie

Nie istnieje żadna konkretna „fińska metoda edukacyjna”, sekretem nie jest też inna podstawa programowa czy też brak Ministerstwa Edukacji (bo mają takowe, chociaż jak sami mówią, nie ma dla nich ono zbyt dużego znaczenia). Kluczem do zrozumienia fińskiej szkoły jest miękka strona systemu: wartości i zaufanie. Finowie budowali kulturę swojej szkoły przez prawie czterdzieści lat, ponad podziałami politycznymi, konsekwentnie zmierzając w stronę takiej szkoły, jaką udało im się wypracować.

Czy jest to możliwe do skopiowania w polskich warunkach? Na skalę całego kraju, bez ogromnej zmiany wśród klasy politycznej – na pewno nie. Ale można tworzyć takie małe bańki zaufania i „fińskiego podejścia edukacyjnego” w poszczególnych szkołach, kreując mikrosystemy oparte na innym podejściu do roli nauczyciela i ucznia.

 

Notka o autorze: Łukasz Srokowski jest założycielem Autorskiej Szkoły Podstawowej NAVIGO. Specjalizuje się w innowacyjnych metodach edukacyjnych. Wykładowca MBA na uczelniach w Polsce i za granicą, w latach 2010-2013 prodziekan Wydziału Menedżersko-Ekonomicznego WSH we Wrocławiu. Zrealizował ponad tysiąc godzin szkoleń dla szkół, w których wzięło udział blisko półtora tysiąca nauczycieli. W latach 2003-2012 związany z międzynarodowym programem edukacyjnym Odyseja Umysłu, w okresie 2009-2010 pełnił funkcję prezesa fundacji Odyssey of the Mind Polska, koordynując rozwój programu w całym kraju.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie