Najtrudniejszy pierwszy rok (2)

Szkoły i uczelnie
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
system oświatyRola opiekuna stażu w szkole jest dziś często symboliczna, a przynajmniej niewystarczająca. Często nie wynika to z jego niechęci, tylko z dodatkowej funkcji, którą musi sprawować, godząc ją ze swoimi normalnymi obowiązkami. Owszem, pomaga i doradza nauczycielowi, nawet bywa na jego lekcjach, ale to stanowczo za mało. 
 
Nie wystarczy kochać dzieci. Żeby z absolwenta specjalności lub kierunku pedagogicznego zrobić prawdziwego nauczyciela, ta pomoc powinna być kompleksowa, a on sam stopniowo wdrażany w obowiązki. 

Prowadzenie lekcji to przecież ogromna sztuka. Od kwestii panowania nad klasą, przez właściwe operowanie czasem, umiejętność elastycznego doboru metod i form pracy, klarownego tłumaczenia zagadnień, dostosowania przekazu do poziomu uczniów, emisji głosu po radzenie sobie z trudnymi i nietypowymi sytuacjami oraz wiele, wiele innych. Teorię na ten temat adept zawodu pewnie zaliczył (choć nie zawsze jest to w programie studiów), ale wykorzystanie tego wszystkiego w praktyce to kwestia przede wszystkim doświadczenia. A prowadzenie lekcji to przecież nie wszystko. 

Ucząc się, każdy popełnia błędy, ale nie każde błędy są do zaakceptowania. Dlaczego nie przyznajemy prawa jazdy automatycznie po kursie teoretycznym i obowiązkowych jazdach? Dlaczego niektórym potrzebne są dodatkowe lekcje, a umiejętności kandydata na kierowcę za każdym razem są ostro weryfikowane, często kilkakrotnie? Bo od błędów niedouczonego kierowcy może zależeć ludzkie życie. Od błędów popełnionych przez niedoświadczonego nauczyciela uczniowie nie stracą życia, ale czy warto pozwalać na eksperymentowanie? 

Oczywiście, są tacy, którzy świetnie sobie radzą od samego początku (podobnie jak starający się o prawo jazdy) i nie potrzebują dużej pomocy. Większości jednak zdecydowanie przydałaby się rozszerzona pomoc w pierwszym roku pracy, kiedy to opiekun stażu byłby obecny przez jakiś czas na wszystkich lekcjach prowadzonych przez stażystę. Powinien też go momentami zastępować, pokazywać, jak dany element lekcji można poprowadzić lepiej, inaczej, co warto zmienić. Potem każdą z lekcji szczegółowo i do skutku omawiać, nie bać się wskazywania błędów i niedociągnięć, pomagać je skorygować. Pokazać, co było nie tak, gdzie były błędy, który kierunek działań jest słuszny, a co można zmodyfikować. Gdzie są dobre strony stażysty, gdzie słabe. 

Młody nauczyciel nie zwraca uwagi na to, że np. mówi za szybko i uczniowie się gubią. Nie upewnia się, czy uczniowie zrozumieli polecenie, przez co robi się chaos na lekcji. Czasem mówi zbyt monotonnie i uczniowie się nudzą. Albo zbyt wiele czasu zajmuje mu jeden element lekcji. Stosuje wymyślne metody tam, gdzie najlepiej sprawdzają się te najprostsze. To są niby drobiazgi, ale bardzo trudne do wykrycia samemu. Tymczasem drobna podpowiedź mogłaby usprawnić tok lekcji. Doświadczeni nauczyciele przyznają, że np. dochodzenie do tego, jakie metody dyscyplinowania klasy są naprawdę skuteczne, trwało u nich kilka, nawet kilkanaście lat! 

Opiekun mógłby ponadto razem ze stażystą chodzić na lekcje prowadzone przez innych nauczycieli, żeby wraz z nim obserwować, pytać, podglądać, dyskutować. Równocześnie to opiekun powinien ponosić pełną odpowiedzialność za uczniów, za to, co i w jaki sposób zostało im przekazane. Do niego też należałaby decyzja, w którym momencie można pozostawić nauczyciela samego z klasą, pozwolić mu na samodzielne prowadzenie lekcji. Opiekun powinien mieć możliwość przedłużenia lub niezaliczenia stażu, mógłby też – w niektórych wypadkach – życzliwie podpowiedzieć rozważenie zmiany zawodu. 

Pedagogiczne kierunki studiów młodzi ludzie wybierają z różnych przyczyn, czasem decyduje o tym zwykły przypadek. Nauczyciel to nie jest zawód dla każdego, nawet jeśli się kocha dzieci. Ze swojej pomyłki czasem można zdać sobie sprawę dopiero po kilku latach pracy. Mądry, doświadczony nauczyciel, będący opiekunem stażysty, mógłby to wykryć szybciej, dzięki czemu uniknęłoby się rozmaitych negatywnych konsekwencji złego wyboru zawodu. Oczywiście to wszystko wymagałoby całkowitej zmiany roli opiekuna stażu, żeby umożliwić mu tak kompleksowe zajęcie się swoim podopiecznym. 

Kłopoty z Zosią Samosią
Nie można w tym miejscu pominąć równie ważnej kwestii – podejścia do pracy samego stażysty. Oprócz znakomitych, świetnie zapowiadających się nauczycieli, w lot chwytających wszystko, co powinni wiedzieć i umieć, są tacy, których trzeba długo prowadzić, ale są solidni, chętni do nauki, starają się być dobrymi pedagogami i wiadomo, że poważniejszych błędów nie popełnią. Zdarzają się jednak i tacy (wcale nie rzadko), którym wydaje się, że wszystko wiedzą i umieją, w dodatku lepiej niż ich starsi koledzy z grona. Nie chcą więc pomocy, wszystko wolą robić po swojemu i wydaje się im, że mają najlepsze recepty na to, jak uczyć w szkole. Uważają, że nie potrzebują się już uczyć, nabywać doświadczeń, doszkalać. Być może wynika to z obserwacji starszego pokolenia nauczycieli, którzy np. słabo sobie radzą z nowymi technologiami, posługują się ręcznymi notatkami i wiecznie na wszystko narzekają. 

Młodym wydaje się, że jest to oznaka nieporadności, braku wiedzy i widzą, że oni są w tym o niebo lepsi. Tę „lepszość” przekładają na wszelkie inne dziedziny nauczycielskie. Wydaje im się, że są nowoczesnymi pedagogami, w opozycji do „starych”. To oni wręcz powinni ich uczyć, a nie uczyć się od tych, którym trudność sprawia – prosta przecież – obsługa poczty elektronicznej i podejrzliwie patrzą na kogoś, kto mówi o Google. Dla młodych podstawowa obsługa komputera i internet wydają się na tyle banalne, że każdy, kto sobie z tym nie radzi, traktowany jest niemal jak upośledzony. 
 


Jeśli do tego „starzy” obrażą się na „młodych”, konflikt mamy gotowy. A wystarczyłaby odrobina pokory – z każdej strony – i przyjęcie, że od każdego można się czegoś nauczyć. Człowiek uczy się przecież przez całe życie. Oprócz sformalizowanych procedur pomocy młodemu nauczycielowi istnieje jeszcze zwykła życzliwość. Dla obu stron lepiej jest, jeśli starsi z pobłażaniem podejdą do „Zosi Samosi”, a młodsi uznają, że 20-letni staż pracy to ogrom doświadczeń, na których można polegać, mimo że nauczyciel ma prawo już czuć się wypalony zawodowo i nie rzuca się z entuzjazmem na wszelkie nowinki. Nic złego się nie dzieje, jeśli młody indywidualista odnosi sukcesy pedagogiczne, najwyżej zrazi do siebie kolegów z pokoju nauczycielskiego. Gorzej, jeśli młody, któremu wydaje się, że wszystko wie, nie radzi sobie, popełnia poważne błędy, uparcie twierdząc, że wszystko jest w porządku, a jego nowatorskie metody wreszcie zadziałają.  No cóż, życie (albo rodzice i dyrekcja) zwykle weryfikuje takie przekonania…

Bezpieczna przystań w szkole
Oprócz studiów, które lepiej czy gorzej przygotowują do bycia nauczycielem, ważne są też tzw. predyspozycje, cechy osobowości i charakteru, które powodują, że oprócz motywacji do bycia nauczycielem, jednym jest łatwiej, innym znacznie trudniej. A motywacja też bywa różna. Potoczne przekonanie jest takie, że studia pedagogiczne są łatwe, przyjemne i raczej dla osób o niskich ambicjach. Praca wydaje się bezpieczna i stabilna, zawód daje gwarancję zatrudnienia i zawsze będzie potrzebny. Poza tym nauczyciela trudno zwolnić, dla wielu osób to ważny argument.

Młodzież kończąca szkołę i stająca u progu wyboru zawodu często ma mocno zawężone pole sensownego wyboru, bo większość zawodów zna tylko ze słyszenia. Z autopsji i względnie dobrze poznaje właśnie pracę nauczyciele, ponieważ styka się z nią na co dzień. Postanawia więc zostać nauczycielem. Wybór zawodu (studiów) dramatycznie często bywa również związany z własnymi ocenami i wynikami matury. Młody człowiek decyduje się na daną wyższą szkołę wyłącznie dlatego, że łatwo się tam dostać. Wybiera filologię polską, bo jest słaby z matematyki, pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, bo ma ogólnie przeciętne oceny, a tam jest tylko rozmowa kwalifikacyjna itd. Gdzie tu świadomość, myślenie o własnej przyszłości? 

W ten sposób produkowani są nauczyciele jeśli nie z przypadku, to z bezradności życiowej. Bo na studia pedagogiczne łatwo się dostać i nietrudno je skończyć. Jeśli dziewczyna wybiera bycie nauczycielką głównie dlatego, że boi się innego typu studiów, wyścigu szczurów, jest nieśmiała, nie ma siły przebicia, zupełnie nie widzi się w biznesie – to nie jest najlepsza motywacja do zawodu, który w gruncie rzeczy jest trudny i wymaga silnego charakteru. Co nie znaczy, że tacy ludzie będą złymi nauczycielami, ale właśnie oni będą potrzebować zwiększonej pomocy, zwłaszcza na początku. 

Co tak naprawdę jest potrzebne, żeby być dobrym nauczycielem? Przekonanie, że najważniejsza jest gruntowna wiedza na temat nauczanego przedmiotu, a reszta jakoś sama się układa – na szczęście przechodzi już chyba do lamusa, czego wyrazem są powolne zmiany w prawie. Do pewnego czasu przyjmowało się, że nauczyciel jakoś ma wszystko ogarnąć, wiedzieć, potrafić. Więc tak próbował, trochę intuicyjnie, trochę korzystając z metod podpatrzonych u własnych nauczycieli. Intuicja to jednak za mało.

Handlowiec i menadżer
Nowoczesne kształcenie nauczycieli powinno składać się z 3 modułów, traktowanych równorzędnie: wiedzy przedmiotowej, dydaktyki przedmiotu i wiedzy psychologiczno-pedagogicznej. Psychologia praktyczna i równie praktyczna wiedza pedagogiczna są z nich bodaj najcenniejsze, ponieważ nie  można mówić o skutecznym nauczaniu, jeśli nauczyciel nie potrafi opanować klasy, wprowadzić dyscypliny, nawiązać właściwych relacji z uczniami (również ich rodzicami i kolegami z grona), poradzić sobie z powszechnie spotykanymi problemami wychowawczymi, a także kłopotami osobistymi, które mogą rzutować na pracę z dziećmi i młodzieżą. Tego wszystkiego nie da się nauczyć na wykładach. Najlepsze byłyby warsztaty praktyczne zakończone superwizją prowadzonych zajęć.  

Podam dla przykładu kilka tematów szkoleń dla handlowców oraz kadry kierowniczej. Czy nie w takich lub podobnych umiejętnościach powinniśmy obowiązkowo szkolić nauczycieli? Oto one: Techniki budowania profesjonalnego wizerunku, Mowa ciała, Techniki nawiązywania kontaktu wzrokowego, Odpieranie wymówek, Techniki tworzenia pozytywnej atmosfery, Poznawanie zasad postępowania z różnymi typami klientów, Trening antystresowy i sztuka relaksacji, Kierowanie zespołem ludzi, Zarządzanie konfliktami, Zarządzanie czasem, Metody wywierania wpływu, Komunikacja niewerbalna, Sztuka motywacji, Odporność psychiczna w warunkach trudności i wyzwań.

(Źródło: O szkole.pl)
 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Gość napisał/a komentarz do Oceniajmy rzadziej!
Przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Dziękuję za ten artykuł.
Ppp napisał/a komentarz do Oceniajmy rzadziej!
Terada i Merill mają CAŁKOWITĄ rację. Jak ktoś chce i może - nauczy się i bez oceniania. Jeśli ktoś ...
Marcin Zaród napisał/a komentarz do Szkolna klasa - dobre miejsce do współpracy
Mój syn będąc w liceum w klasie mat-info-fiz prosił z kolegami o ustawienie takich tablic na korytar...
Marcin Polak napisał/a komentarz do Szkolna klasa - dobre miejsce do współpracy
Świetny przykład, że każdą przestrzeń klasy da się łatwo zreorganizować, aby pobudzić aktywne uczeni...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Informacja zwrotna dla przyszłości
O informacji zwrotnej można długo... Przedstawione tu wskazówki są cenne. Niestety, problem w tym, ż...
Andrzej napisał/a komentarz do Informacja zwrotna dla przyszłości
Bardzo proszę o przykład idealnie napisanej informacji zwrotnej.
Ppp napisał/a komentarz do Informacja zwrotna dla przyszłości
Jeśli jestem w czymś dobry - wiem o tym, dodatkowy komentarz nie jest potrzebny.Jeśli jestem w czymś...
Piotr napisał/a komentarz do Déjà vu
Codziennie z ulgą odkrywam, że jestem emerytowanym nauczycielem

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie