Czy jest sens zakazywania przynoszenia smartfonów uczniom do szkoły?

fot. Lechosław Hojnacki

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czasem wybuchają gorące dyskusje o smartfonach w szkole, łącznie z postulowanym zakazem przynoszenia telefonów komórkowych przez uczniów do szkoły. Podobno takie zakazy są w Australii, Chinach i Francji. Jaki jest sens zakazów, gdy to jest urządzenie osobiste, wykorzystywane praktycznie przez każdego? Jakie są głosy za i jakie przeciw?

Zwolennicy zakazów podkreślają, że smartfony rozpraszają uwagę, uzależniają, utrudniają kontakty, izolują społecznie itp. Samo zło, przed którym trzeba ochronić młode pokolenie. Przypomina to trochę ruchy luddystów z XIX wieku, sprzeciwiające się maszynom w fabrykach. Tak więc czy są to słuszne ostrzeżenia czy jałowa walka z postępem?

Czy problem jest w samych telefonach komórkowych i social mediach czy też z umiejętnością (lub brakiem takiej umiejętności) korzystania z urządzeń i social mediów? I czy szkoła powinna uczyć korzystania z narzędzi, z którymi i tak poza szkołą się spotkamy? Chronić i izolować czy jednak uczyć korzystania?

Do czego są przydatne telefony? Na przykład do kontaktu z rodzicem, gdy uczeń jest chory i trzeba zabrać go ze szkoły. Jeśli potrzebny kontakt, a same smartfony są nieodpowiednie, to można przecież wykorzystywać służbowe telefony, np. automaty dostępne na korytarzu. Problem tylko z zapamiętaniem numeru. Powszechne korzystanie ze smartfonów i to, że numery są zapisane w urządzeniu a nie w naszej głowie, powoduje, że jeśli nie masz ze sobą urządzenia to i nie znasz numeru telefonu, pod który należałoby zadzwonić. Ale i tę trudność dałoby się rozwiązać. Wystarczy na początku roku szkolnego polecić zapisanie numerów telefonu do rodziców czy opiekunów. A uczeń nosiłby je w dzienniczku czy specjalnym notesie. Może przy okazji byłoby to ćwiczenie pamięci? Na takie utrudnienia można byłoby się zdecydować, gdyby zagrożenia „odsmartfonowe” były rzeczywiście duże i groźne.

Co jest problemem? Uzależnienie behawioralne, nadmiar bodźców i rozpraszanie? Na to samo narażeni są dorośli. Może więc sensowniejsze jest nauczenie zdrowego korzystania niż izolowanie? Bo gdzie mieliby się nauczyć? Obecni dorośli nie mieli szansy w szkole się nauczyć, bo smartfony pojawiły się, gdy byli już dorosłymi i gdy zakończyli naukę szkolną. Niech więc i kolejne pokolenie uczy się samo, metodą prób i błędów? To oddanie meczu walkowerem.

Warto jednocześnie podkreślić, że smartfony to także urządzenia edukacyjne do czytania QR kodów, udziału w quizach itp. Czy warto z takiego narzędzie edukacyjnego rezygnować? Ale może wystarczy by w każdej klasie były tablety i smartfony dostępne dla każdego (szkolne, służbowe). I wtedy, gdy trzeba to po prostu rozdać uczniom i niech korzystają z tych urządzeń w celach edukacyjnych. Tu rodzi się pytanie: zadbać o wyposażenie klas czy raczej o wyposażenie ucznia? Jeśli klasowe smartfony to potrzeba dodatkowego czasu na ich konserwację i czyszczenie ze zbędnych plików. Bo gdy z jednego tabletu korzysta wiele osób, to trzeba "sprzątać". Kolejne godziny pracy dla szkolnego personelu. Przecież nauczyciel nie ma już tego wolnego, dodatkowego czasu na porządkowanie i kontrolę zainstalowanych narzędzi. A czasem nie ma nawet takich umiejętności. Po drugie, dlaczego nie uczyć ucznia sensownego korzystania z własnego urządzenia, z którego korzysta uczeń stale? Szkoła i życie pozaszkolne to mają być dwa nieprzystające i izolowane światy?

Czy zbicie termometru wyleczy z choroby? Może smartfony i social media jedynie wchodzą w pustkę zaniedbanych relacji międzyludzkich? Może są objawem choroby a nie jej przyczyną? A jeśli tak to lepiej cały wysiłek skupić na przyczynach a nie maskowaniu objawów.

Czy smartfony same w sobie są zagrożeniem? Moim zdaniem nie są. Ale niewłaściwe z nich korzystanie jest już problemem i zagrożeniem. Tak jak w przypadku każdego narzędzia. Czy siedzenie w szkolnej ławce może być przyczyną wad postawy i skrzywienia kręgosłupa? Tak. Samo siedzenie nie jest właściwe dla człowieka, zwłaszcza długotrwałe. Czy pozbyliśmy się ławek i krzesełek ze szkół? Na szczęście nie (bo w życiu pozaszkolnym także dużo siedzimy). Ale dostrzegając problem wprowadzone zostały konkretne zasady: dostosowanie wysokości ławek do wzrostu ucznia (a ten stale rośnie!) oraz zaprojektowano najlepsze dla postawy ciała krzesełka. Dostrzeżone zagrożenie rozwiązano, lecz nie przez eliminację ławek ze szkół. Inny przykład - noże na stołówce szkolnej. Przecież uczniowie mogą się skaleczyć i zrobić sobie krzywdę. Więc wyeliminować sztućce ze szkół? A może jednak wystarczy nauczyć się nimi posługiwać? Na szczęście wybrano to drugie.

Jak i kiedy oraz gdzie nauczyć korzystania z social mediów, internetu i wielofunkcyjnych smartfonów? Dorośli nie mieli szansy nauczyć się w szkole. Urządzenia pojawiły się, gdy oni byli już dorośli. Smartfony i social media to zjawisko nowe, dorośli uczą się razem z dziećmi. I bardzo często nie mają dobrych nawyków, czyli przekazują złe wzorce swoim dzieciom. Np. smartfon jako niania, która zajmuje się dzieckiem - dorosły daje smarfon małemu dziecku do ręki, by się nim zajął i nie przeszkadzał. Kiedyś było to starsze rodzeństwo (obowiązek pilnowania młodszego rodzeństwa). Obecnie, przy takiej a nie innej strukturze demograficznej, starsze wzorce nie są możliwe do zastosowania. Smartfony na trwałe wchodzą w relacje międzyludzkie i są stałym elementem naszego życia. Są urządzeniami osobistymi i wielofunkcyjnymi. Czasem służą tylko do zabawy. A może właśnie w szkole byłaby okazja pokazać, że są to urządzenie do komunikacji i edukacji?

Jeśli nie w szkole to, gdzie mają się nauczyć? Używanie urządzenia to nie jest jeszcze kompetencja cyfrowa. A czy kompetencje cyfrowe powinny być kształtowane w szkole? To jak? Na wykładzie i z notowaniem do zeszytu by w domu poćwiczyli na realnym smartfonie?

Jak korzystać z internetu i telefonów? Nawet studenci często nie wiedzą, że można i jak wykorzystać Faceook do kontaktów służbowych. Smartfon tylko jako urządzenie towarzyskie a nie urządzenie edukacyjne? No bo gdzie mieli się tego nauczyć?

Równolegle trzeba nauczyć nauczycieli (dorosłych) korzystania z nowych technologii, to wtedy odpowiednio wykorzystają w szkole i nauczą dzieci. Wiedząc o rzeczywistych zagrożeniach rozpraszania uwagi i nadmiaru bodźców. Nadmiar rzeczywiście rozprasza. I jest tak z telewizorami oraz ulicznymi reklamami. Trzeba nam więcej wyciszenia i uważności. I trzeba się tego nauczyć w realiach świata współczesnego. Tego świata, w którym smartfony występują powszechnie jako urządzenia osobiste.

Zakazać? To oznaka bezradności. I zupełnie nieskuteczne. Smartfon to osobiste urządzenie do kontaktów, także w social mediach. Zakazywanie to tworzenie kalekich cywilizacyjnie ludzi.

Zyski i straty z obecności czy zakazu smartfonów w szkole. Jaki wyjdzie bilans? Moim zdaniem najsensowniej jest poznać problem i przeciwdziałać negatywnym skutkom a jednocześnie wzmacniać pozytywne nawyku i umiejętności.

Tak, jestem zdecydowanie przeciw zakazom odgórnym. Zdaję sobie sprawę z zagrożeń. I dlatego właśnie potrzebne jest wsparcie merytoryczne dla szkół i nauczycieli by wiedzieli, jak korzystać mądrze i efektywnie. Może wystarczy regulamin/zwyczaj: dziecko/uczeń ma smartfon ze sobą, lecz na lekcji korzysta tylko w określonych sytuacjach. I to nauczyciel podsuwa zadania i pokazuje, jak korzystać z określonych aplikacji. Social media i internet są dla nas zjawiskami nowymi cywilizacyjnie. Uczymy się z nich korzystać także do budowania (a nie osłabiania) relacji międzyludzkich. Musimy więc rozpoznać zarówno zagrożenia jak i ewidentne korzyści i je wykorzystywać.

 

Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie