Kontynuując wątki wpływu technologii na środowisko szkolne, przyglądam się, jak narzędzia cyfrowe zmieniają sam proces nauczania i uczenia się. Do tej refleksji skłonił mnie prowokacyjny tytuł artykułu Jareda Cooneya Hovratha „Rewolucja technologii edukacyjnej zawiodła” oraz jego analiza wpływu technologii na edukację[1]. Warto zaznaczyć, że Hovrath odnosi swoje analizy szeroko do technologii cyfrowej i jej wpływu na edukację, podczas gdy Jonathan Haidt, o którym już pisałem wcześniej[2], koncentruje się głównie na wpływie smartfonów i mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne oraz polaryzację społeczną.
Coraz wyraźniej widoczny jest trend tworzenia ekosystemu technologicznego w szkołach. Hovrath w swojej krytycznej ocenie, popartej badaniami, zwraca uwagę, że technologia cyfrowa często nie jest optymalnym narzędziem do nauki, a jej nadmiar może zaszkodzić procesowi edukacji. Podkreśla przy tym, że kluczem do efektywnej nauki są sprawdzone metody pedagogiczne, niezależnie od tego, czy używa się narzędzi cyfrowych, czy tradycyjnych.
Problem ten staje się jeszcze bardziej złożony, gdy uwzględni się to, co twierdzi Haidt w jednym z wywiadów – rozwój mediów społecznościowych przyczynił się do wzrostu polaryzacji politycznej, rozprzestrzeniania dezinformacji oraz pogorszenia zdrowia psychicznego, szczególnie wśród młodych ludzi. Haidt wskazuje na kilka kluczowych aspektów, które przyczyniły się do tych negatywnych skutków:
- Przycisk "lubię to" i inne funkcje platform mediów społecznościowych oparte na zaangażowaniu tworzą pętlę sprzężenia zwrotnego, która nagradza oburzenie i treści emocjonalne, prowadząc do bardziej spolaryzowanego i podzielonego środowiska online.
- Anonimowość i brak odpowiedzialności w mediach społecznościowych ułatwiają ludziom rozpowszechnianie dezinformacji i angażowanie się w szkodliwe zachowania bez konsekwencji.
- Stała łączność i porównywanie się z innymi, wspierane przez media społecznościowe, mogą negatywnie wpływać na zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie, szczególnie wśród młodzieży i młodych dorosłych.
Jonathan Haidt sugeruje, że aby rozwiązać te problemy, potrzebne są zmiany na poziomie indywidualnym i społecznym: większa wiedza medialna, regulacja funkcjonowania platform społecznościowych oraz odbudowanie silnych więzi w realnym świecie.
Hovrath przekonuje, że nawet zaawansowane technologie nie zastąpią dobrego nauczyciela i przemyślanej strategii nauczania. Proste narzędzia, takie jak ołówek, papier i dialog, w wielu przypadkach mogą być skuteczniejsze niż zaawansowane technologie cyfrowe. Zwraca uwagę, że nadmierne poleganie na technologii może prowadzić do zaniedbania tradycyjnych metod nauczania. Prezentując ciekawe badania, dowodzi, że tradycyjne modele dydaktyczne często okazują się bardziej efektywne. Jednocześnie przyznaje, że technologie cyfrowe mają swoje miejsce i rolę do odegrania, szczególnie w sytuacjach takich jak specyficzne potrzeby edukacyjne uczniów, zamknięcie szkół w czasie pandemii czy brak dostępu do tradycyjnych form nauczania ze względu na miejsce zamieszkania. Doświadczenia pandemii i ich skutki wciąż są dla nas odczuwalne.
Z kolei Haidt prezentując na swoim blogu liczne badania, zwraca uwagę na istotną kwestię, że samo ograniczenie dostępu do smartfonów i portali społecznościowych może być niewystarczające. Przyznaje i ma taką nadzieję, że „ograniczenie rozproszenia uwagi przez telefon i stworzenie przestrzeni dla większej liczby osobistych spotkań towarzyskich może pozytywnie wpłynąć na relacje uczniów, ich osiągnięcia akademickie, a nawet nastrój, co w dłuższej perspektywie może mieć korzystny wpływ na zdrowie psychiczne”. Jednocześnie podkreśla, że wiele innych czynników, takich jak bezpieczeństwo, dostęp do usług psychologicznych, poczucie przynależności do społeczności czy zmniejszenie presji na osiągnięcia, również odgrywa kluczową rolę w dobrostanie uczniów.
Nadmierna presja na sukces, szczególnie obecna w zamożnych środowiskach, jest dziś wymieniana wśród czterech głównych czynników ryzyka dla zdrowia psychicznego młodzieży, obok ubóstwa, traumy i dyskryminacji. Rosnącą uwagę badaczy przyciąga także wpływ technologii na codzienne ich funkcjonowanie. Badania przeprowadzone w amerykańskich szkołach pokazują, że choć wielu rodziców i nauczycieli uważa technologie za narzędzia edukacyjne, w rzeczywistości większość czasu spędzanego przed ekranem uczniowie poświęcają na rozrywkę – gry, filmy czy media społecznościowe – spychając naukę na dalszy plan. Taka sytuacja może nie tylko odwracać uwagę, ale również wpływać na relacje społeczne i nastrój.
Jak wyglądają dane (wprawdzie nie z Polski, ale mogą być pewnym punktem odniesienia)? Przed pandemią przeprowadzono badania wśród uczniów w wieku 8–18 lat w Stanach Zjednoczonych, które wykazały, że przeciętnie tygodniowo spędzali:
10 godzin i 44 minuty na grach wideo,
10 godzin i 2 minuty oglądając telewizję lub filmy,
8 godzin i 14 minut przeglądając media społecznościowe,
7 godzin i 32 minuty słuchając muzyki,
3 godziny i 25 minut odrabiając prace domowe,
2 godziny i 5 minut na zadaniach szkolnych,
1 godzinę i 14 minut czytając dla przyjemności,
52,5 minuty na tworzeniu treści cyfrowych,
14 minut pisząc dla przyjemności.
Nauka stanowi jedynie niewielki fragment czasu spędzanego przed ekranem. Jak podkreśla Hovrath: „Przeliczając te dane na typowy rok szkolny w USA, okazuje się, że uczniowie poświęcają zaledwie 198 godzin rocznie na naukę przy pomocy technologii, podczas gdy aż 2028 godzin przeznaczają na rozrywkę i konsumpcję multimediów”. Aby odwrócić ten trend i sprawić, by technologia rzeczywiście wspierała procesy edukacyjne i rozwój uczniów, konieczne jest zmniejszenie czasu spędzanego przed ekranami w celach rozrywkowych na rzecz zabawy w naturalnym środowisku i realnych kontaktów społecznych. Nic nie zastąpi bezpośrednich interakcji i aktywności poza ekranem, dlatego kluczowe jest wprowadzenie zmian, które promują bardziej zrównoważone i edukacyjnie wartościowe wykorzystanie technologii.
Chociaż wnioski, że nadmierne korzystanie z technologii cyfrowych niesie ze sobą ryzyko, a kluczem do sukcesu jest zrównoważone podejście do ich stosowania, mogą wydawać się oczywiste, to inne spostrzeżenia zasługują na szczególną uwagę. Hovrath zauważa, że uczniowie otoczeni cyfrowymi bodźcami są bardziej narażeni na rozproszenie uwagi i skłonność do wielozadaniowości, co utrudnia koncentrację. Z własnej praktyki wiemy, że sama obecność technologii w edukacji nie przekłada się automatycznie na lepsze wyniki. Wręcz przeciwnie, tradycyjne metody nauczania – takie jak bezpośrednia interakcja z nauczycielem, praca z książkami oraz aktywne uczestnictwo w lekcjach – sprzyjają efektywniejszemu przyswajaniu wiedzy i rozwijaniu kluczowych umiejętności. Ważne jest zatem, aby skoncentrować się na rozwijaniu skutecznych strategii pedagogicznych, niezależnie od stosowanych narzędzi. A jeżeli już to zamiast skupiać się wyłącznie na ograniczaniu czasu ekranowego, warto zastanowić się nad zmianą charakteru tego czasu. Przekształcenie go z biernej konsumpcji w aktywne tworzenie i naukę może przynieść znacznie lepsze efekty.
Zachęcanie uczniów do korzystania z technologii w sposób kreatywny – tworzenie własnych projektów, programowanie czy udział w wirtualnych laboratoriach – może zwiększyć ich zaangażowanie i motywację do nauki. Wykorzystanie technologii może również pomóc w łączeniu teorii z praktyką. Dzięki symulacjom, wirtualnej rzeczywistości czy interaktywnym aplikacjom uczniowie mogą doświadczać zjawisk i procesów, które byłyby trudne do zrealizowania w tradycyjnym środowisku klasowym. To nie tylko uatrakcyjnia naukę, ale także pogłębia zrozumienie materiału.
Obserwując toczącą się dyskusję na temat roli technologii w edukacji, szczególnie w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji, wyraźnie dostrzegam zarysowujące się stanowiska i postawy wobec jej funkcji w procesie kształcenia. Z jednej strony pojawia się potrzeba ograniczenia technologii na rzecz budowania realnych relacji i powrotu do tradycyjnych metod nauczania. Z drugiej strony widzimy dążenie do zachowania balansu, gdzie technologia jest stosowana w sposób przemyślany, tworząc przyjazne i efektywne środowisko uczenia się. Inne podejście zakłada integrację technologii we wszystkich aspektach funkcjonowania szkoły — od organizacji pracy, przez kształcenie, aż po wychowanie (piszę o tym w artykule Między ograniczeniem a integracją). Te zróżnicowane poglądy prowadzą do jednego wspólnego wniosku, że kluczem jest znalezienie harmonii między technologią a tradycją, aby w pełni wykorzystać potencjał nowoczesnych narzędzi bez utraty wartości płynących z bezpośrednich relacji i sprawdzonych metod pedagogicznych. Tylko w ten sposób możemy przygotować uczniów do wyzwań współczesnego świata, nie rezygnując z tego, co w edukacji najcenniejsze. Ostatecznie to od nas – nauczycieli, rodziców i decydentów – zależy, jak połączymy te dwa światy.
Przypisy:
[1] Jared Cooney Horvath jest kognitywistą i neurobiologiem specjalizującym się w neuronauce edukacyjnej. Jego praca koncentruje się na zastosowaniu wiedzy o funkcjonowaniu mózgu w celu doskonalenia praktyk nauczania i uczenia się w klasie. Link do artykułu: https://www.afterbabel.com/p/the-edtech-revolution-has-failed
[2] Zob. Wychowanie w świecie technologii... [8.11.2024]
Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest nauczycielem akademickim, twórcą innowacyjnego modelu szkoły Collegium Futurum oraz koordynatorem miejskiego projektu Edukacja Nowej Generacji w Słupsku. Przewodniczący Rady Edukacyjnej przy Prezydencie Miasta Słupsk, a także autor bloga Edukacja Przyszłości.