Rywalizacja

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Wymagamy od młodych ludzi uczestnictwa w edukacyjnych wyścigach. Żyjemy w świecie mierników i wskaźników, rankingów i wykresów efektywności. Ekscytujemy się ocenami, nagrodami, pozycjami w konkursach. Porównujemy i zestawiamy. Eksponujemy wyniki z testów. Stają się wyznacznikami sukcesu edukacyjnego. Miernikiem poziomu rozwoju. Warto zastanowić się nad sensownością takich działań. Zadać pytanie komu one służą? Czy rzeczywiście - naszym dzieciom?

Szkoła nie jest dobrym miejscem na rywalizację. Ściganie się nie sprawdza się w tej przestrzeni. Nie służy realizacji celów edukacyjnych – czyli inspirowaniu do rozwoju, rozumianego przede wszystkim jako lepsze rozumienie samego siebie i świata, jaki nas otacza. Zaburza naturalne dojrzewanie uczniów. Człowiek jest przecież istotą społeczną, z natury predestynowaną do współdziałania. Wystarczy przyjrzeć się dzieciom, które nie są poddane zewnętrznej presji bycia lepszymi od innych. Pomagają sobie wzajemnie, wspierają w realizowaniu zadań, okazują zrozumienie dla słabości. Czerpią radość ze wspólnej aktywności. Wprowadzenie sztucznych mobilizatorów szkodzi temu procesowi.

„Wymuszona rywalizacja, nieustanne ocenianie i porównywanie uczniów przekazują dzieciom informację, że każde z nich powinno zająć się przede wszystkim sobą i być lepszym niż inni. Pomaganie kolegom może być uznane za oszukiwanie, a nawet zaszkodzić samemu pomagającemu, jeśli podniesie średnią ocen i obniży jego pozycję w klasie. Uczniowie czujący na sobie największą presję sukcesu dobrze to rozumieją: stają się bezwzględnymi bojownikami o oceny i pozycję. Ich celem nie jest współpraca, ale pokonanie innych.” – przekonuje Peter Grey autor książki „Wolne dzieci.

Rywalizacja nie służy wzmacnianiu poczucia wartości. Wbrew pozorom nie buduje bardziej pozytywnego wyobrażenia o siebie. Pompuje ego, co jednak nie przekłada się na rzeczywiste samozadowolenie. Ludzie który weszli w tryb odgórnie sterowanej konkurencyjności stają się zależni od oceny innych. Brakuje im poczucia autonomii. Efektem jest bierna adaptacja do oczekiwań płynących z zewnątrz. Taki model uczy dzieci, że sukces w życiu bezpośrednio wynika z tego, jak zostaną ocenione przez innych – a nie jest pochodną wewnętrznej satysfakcji i poczucia sensu.

Rywalizacja nie ma wiele wspólnego z wrodzoną u człowieka chęcią doskonalenia się, potrzebą bycia coraz lepszym w dziedzinie, na której się zna, do której ma predyspozycje, do wykonywania pracy, która sprawia mu radość i dzięki której może zrobić coś wartościowego dla innych. Istotą rywalizacji jest pokonanie konkurenta, rozbicie przeciwnika, zademonstrowanie wyższości. Tymczasem prawdziwy rozwój polega na zmaganiu z samym sobą, z naszymi słabościami, z deficytami i blokadami, które hamują proces odkrywania siebie i utrudniają podążanie za marzeniami.

Jak pisze Gerald Huther: „ludzie podlegający naciskowi konkurencji nie rozwijają się i nie wykorzystują swoich możliwości, a współzawodnictwo wytwarza jedynie pogłębiające się specjalizacje. W wyniku konkurencji można wykształcić fachowych idiotów i wyczynowych sportowców, ale nie ludzi wszechstronnie wykształconych, kompetentnych na wielu obszarach, rozważnych, myślących perspektywicznie i działających odpowiedzialnie, silnych, pozostających w zgodzie ze sobą, zdolnych do nawiązywania relacji międzyludzkich.”

Rywalizacja nie służy wreszcie budowaniu przestrzeni do dobrych relacji. Niszczy ducha współpracy. Prowadzi do konfliktów, walk, zawiści. Jest przeciwskuteczna, jeśli chodzi o interes całej grupy. Wiele badań pokazuje, że kiedy eliminujemy czynnik rywalizacyjny zespół pracuje sprawniej, efektywniej, osiąga lepsze wyniki.

Edukacja to nie zawody sportowe. Celem uczenia się nie jest zdystansowanie innych uczniów, zamanifestowanie przewagi, dokarmienie ego kosztem pozostałych. Chodzi tu o zdobycie wiedzy, umiejętności, kompetencji pozwalających na lepsze rozumienie siebie i świata. Każdy zmierza do rozwoju własną drogą i własnym tempem. W tym procesie nie ma wygranych i przegranych. Każdy może być zwycięzcą.


Notka o autorze: Tomasz Tokarz - doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki, trener kompetencji społecznych, coach, mediator. Koordynator merytoryczny w NAVIGO – Centrum Innowacyjnej Edukacji. Pracownik naukowo-dydaktyczny w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Nauczyciel w kilku alternatywnych szkołach. Jego pasją jest pisanie o nowoczesnym obliczu edukacji i rozwoju osobistym.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie