Gdybym miał podać wzorzec edukacji idealnej to pewnie brzmiałby następująco: inspirujące spotkania na świeżym powietrzu, w parku, lesie, ogrodzie, gdzie mniejsi i więksi ludzie wspólnie eksplorują świat i tworzą oryginalne rzeczy w oparciu o obserwację i rozmowy. Oczywiście dzisiaj to nie wystarczy. Pożądane by uczestnicy tej rozwojowej przygody mieli stały dostęp do encyklopedii, słowników, aparatów, kamer, dyktafonów, monitorów, narzędzi do tworzenia muzyki, grafik i tekstów, do rejestracji i transmisji na żywo itd. Dzięki tym zasobom mogliby tworzyć na bieżąco, wyrażając siebie i szukając porozumienia z innymi.
Wyobrażacie sobie ile miejsca zajęłaby ta cała aparatura? Ile musiałaby ważyć? Ile by to kosztowało? Gdyby możliwe było zmieszczenie tego wszystkiego w kieszeni...Gdyby było dostępne urządzenie nie cięższe niż książka... Gdyby nie kosztowało więcej niż 500 złotych. To by była prawdziwa rewolucja.
Nie dostrzegamy, że rewolucja już nadeszła. Smartfon to małe narzędzie, o ogromnych możliwościach, którego potencjał nie jest należycie wykorzystywany w polskiej szkole. Co więcej bardzo często jest traktowany jako urządzenie niebezpieczne i szkodliwe. W ponad 60% polskich szkół wprowadzony został zakaz używania smartfona. Tymczasem dla większości dorosłych jest on przedmiotem codziennego użytku. Wielu z nas nie wyobraża sobie funkcjonowania bez rozwiązań, jakie oferuje. Czemu zatem zakazujemy je dzieciom?
Skoro małe urządzenie zapewnia nam dostęp do ogromnej wiedzy, niezliczonych danych, filmów edukacyjnych, opracowań, jeśli ułatwia kontakt z innymi ludźmi na całym świecie - to dlaczego z niego nie korzystać? Czemu nie dostosować go do potrzeb uczniów i celów szkoły? Czemu udawać, że ono nie istnieje? Czy zakaz spowoduje, że uczniowie automatycznie nawiążą mocne i trwałe relacje? Zaczną odnosić większe sukcesy? Lepiej przyswajać wiedzę? Niby w jaki sposób?
Problemem nie jest przecież samo używanie smartfona - lecz to, w jaki sposób i do czego się je stosuje. Można robić nimi sweet focie czy grać w strzelanki a można eksplorować zasoby bibliotek lub tworzyć własne projekty naukowe. Dlaczego uczniowie nie mają robić blogów na lekcjach? Układać (za pomocą specjalnych programów) zagadek dla kolegów i koleżanek? Projektować gier edukacyjnych?
Dlaczego smartfon w edukacji? Powodów jest mnóstwo. Podam dziesięć, które w pierwszej kolejności przychodzą mi do głowy.
MOBILNOŚĆ. Ze smartfona możemy korzystać niemal wszędzie, w budynku szkolnym i poza nim, w lesie, w muzeum, w domu. Można dzięki niemu prowadzić multimedialne lekcje w terenie. Daje ogromną szansę na odmiejscowienie edukacji - na co nie pozwalają już laptopy, nie mówiąc o komputerach stacjonarnych.
PRAKTYCZNOŚĆ. Dzięki niemu mamy dostęp do tysięcy przydatnych, i co ważne bezpłatnych aplikacji, umożliwiających szybkie tworzenie multimedialnych materiałów edukacyjnych. Codziennie powstają dziesiątki nowych.
WIELOFUNKCYJNOŚĆ. Smartfon jest urządzeniem wielofunkcyjnym: można nim robić zdjęcia, nagrywać filmy, robić notatki pisemne i głosowe, tłumaczyć teksty, skanować, wyznaczać trasy… Zastępuje dziesiątki innych urządzeń.
KONTAKTOWOŚĆ. Smartfon zapewnia szybki przesył informacji dostęp do innych członków grupy. Zdecydowanie ułatwia komunikację. Łączy ludzi.
TANIOŚĆ. Smartfon jest urządzeniem stosunkowo tanim - urządzenie za kilkaset złotych oferuje zupełnie wystarczające osiągi. Jego utrzymanie kosztuje niewiele. Zużywa dużo mniej energii niż komputer stacjonarny czy laptop.
INTERAKTYWNOŚĆ. Pozwala każdemu stać się twórcą, Za jego pomocą możemy łatwo oddziaływać na otaczający świat.
SZYBKOŚĆ. Uruchamia się sprawnie i szybko - dzięki czemu można z niego korzystać niemal w każdej chwili.
WYGODA. Umożliwia pracę w wielu pozycjach. Można go używać siedząc, leżąc, stojąc, kucając itd. Daje przez to możliwość odkrzesłowienia edukacji.
PORĘCZNOŚĆ. Smartfon jest lekki, mały i bardzo ergonomiczny. Można go obsługiwać jedną ręką.
ADAPTOWALNOŚĆ. Smartfon można łatwo spersonalizować, modyfikować i adaptować zgodnie z indywidualnymi potrzebami użytkownika.
Smartfon zasługuje na to by być pełnoprawnym narzędziem edukacyjnym, wykorzystywanym twórczo na lekcjach. Do tego trzeba jednak odrobiny odwagi. I zaufania do uczniów.
Fot. 1. Autor tekstu stworzył powyższą grafikę na smartfonie za pomocą bezpłatnych aplikacji w ciągu 10 minut.
Notka o autorze: Tomasz Tokarz - doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki, trener kompetencji społecznych, coach, mediator. Koordynator merytoryczny w NAVIGO – Centrum Innowacyjnej Edukacji. Pracownik naukowo-dydaktyczny w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Nauczyciel w kilku alternatywnych szkołach. Jego pasją jest pisanie o nowoczesnym obliczu edukacji i rozwoju osobistym.