Racjonalność dzisiejszej szkoły charakteryzują masowość, obowiązek szkolny i zunifikowane programy. Szkołę konstytuuje dziś działanie „wszyscy to samo, tak samo i w tym samym czasie”. Jeżeli chcemy w prostu sposób zakwestionować racjonalność dzisiejszej szkoły, to co w zamian? Jak powinien być zorganizowany jej inny model? Czy jest możliwe nowe jej zdefiniowanie? Jak brzmi racjonalność edukacji nowego wymiaru i proces jej transformacji?
Prof. Robert Kwaśnica uważał, że naiwnością jest oczekiwać od szkoły przypominającej taśmę produkcyjną, iż będzie realizowała postulat indywidualizacji, kreatywności, inicjatywności i wiele jeszcze innych oczekiwań. To z powodu jej natury charakteryzującej się trzema wymiarami (masowość, obowiązkowość i jednolity program), zrealizowanie tych oczekiwań nie jest możliwe do spełnienia. W takim paradygmacie - twierdził - nie można stworzyć edukacji przekazującej uczniom odpowiedzialność za własny rozwój[1]. Prof. Tomasz Szkudlarek uważa, że szkoła z nową, nieznaną racjonalnością i kwestionującą jedynie tę dotychczasową, jest nieuzasadniona. To nie wystarczy, aby uznać ją za „nowej generacji”[2]. Nie wiemy bowiem, jak ma rzeczywiście wyglądać szkoła nowego wymiaru, co miałoby być w zamian i ją konstytuować? To nie wyklucza, aby badacze „szukając tego, co nieznane”, skierowali się ku przyszłości, bo dobra szkoła - twierdzi w charakterystyczny dla siebie sposób red. Jan Wróbel, to jednak nie ta, która kształci uczniów, lecz ta, która kształci absolwentów, a zatem nie „żołnierzy” lecz właśnie cywilów - ludzi sprawnie funkcjonujących poza „koszarami”[3].
Co w naszych szkołach traktowane jest jako oczywistość, a co uznawane za odważny pomysł - wręcz herezję, z którą trudno się wielu zgodzić, by nie narazić się na krytykę, śmieszność czy naiwność. Czy możliwe jest rozwijanie kluczowych kompetencji w dotychczasowym modelu edukacji? Czego brakuje, aby uczenie się odbywało się w personalizowanych modelach, odwołujących się do autonomii ucznia? Co przeszkadza, aby tworzyć warunki do współpracy? Co utrudnia rozwój umiejętności skutecznej komunikacji? Czy powtarzane na wielu konferencjach marzenie o "fińskiej edukacji" w Polsce jest możliwe? Szkoła w dotychczasowym formacie może nadal spełniać wiele swoich ważnych funkcji. Od wyznawanego przez szkolną społeczność systemu wartości zależy, czy będzie środowiskiem stymulującym prawidłowy rozwój ucznia, rozbudzać jego aspiracje do lepszego życia i pozwoli w przyszłości prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. To wokół wybranych i podzielanych przez szkolną wspólnotę wartości powinna być zorganizowana sieć działań dydaktycznych i wychowawczych. Wielu pedagogów, dydaktyków, praktyków i wreszcie liczne przykłady nie tylko „budzących się szkół” dowodzą, że w szkole masowej, obowiązkowej i z jednolitym programem, może być rozwijana edukacja odwołująca się do osobistego potencjału ucznia, jego siły i talentów. Problem nie w tym, że przeszkadza nam jej racjonalność, ale nasze osobiste przekonania, wartości i wyobraźnia.
Funkcja „nowej” szkoły nie może ograniczać się jedynie do troski o dobre relacje. To nie wystarczy. Dziś modnym stało się mówienie o szkole, jako miejscu budowania relacji. Co to znaczy? Jak wygląda to w praktyce? Co stanowi ich istotę? Dobre relacje są funkcją wielu elementów. Między innymi charakteru i jego kluczowej cechy, jaką jest spójność wewnętrzna - swoista dyscyplina, konsekwencja w działaniu, uczciwość wobec siebie oraz dotrzymywanie danego sobie i innym słowa.W ten sposób tworzymy środowisko pełne szacunku, przyjaźni, miłości - podstawową potrzebę bezpieczeństwa. Co jest warunkiem istnienia takiego miejsca? Po prostu zrozumienie ucznia i pomoc w odkrywaniu jego silnych stron. Wyzwalanie najlepszych cech charakteru, zarażanie entuzjazmem i budowanie w nim poczucie własnej wartości. To pozwala zaspokoić istotne potrzeby takie jak: szacunek, uznanie, akceptacja, przyjaźń i miłość i tym samym tworzyć warunki do samorealizacji. Nie będzie to możliwe bez wiary w indywidualny potencjał uczniów. Stąd potrzeba - twierdzi dr Anna Okońska-Walkowicz - organizacji uczniom doświadczeń, które pozwolą przejąć im odpowiedzialność za własne uczenie się i rozwój. To wreszcie konieczność stworzenia środowiska pracy, które zapewni warunki dla edukacji spersonalizowanej, aby każdy mógł we własnym tempie, według własnych możliwości i własnego potencjału realizować wyznaczane przez siebie cele[4]. Ważne, by planować takie doświadczenia, które pozwolą uczniom odczuć satysfakcję z czynienia dobra i pracy nad własnym rozwojem. Codzienna praca to tworzenie sytuacji dydaktycznych umożliwiających wykorzystanie maksimum możliwości, którymi dysponuje uczeń. W ten sposób - uważa dr Marzena Żylińska - odwołujemy się do indywidualnej siły i możliwości każdego ucznia gotowego podjąć się kolejnych wyzwań. W takich warunkach powstaje przyjazne środowisko dla prawidłowego rozwoju. Dzięki takiemu podejściu tworzy się wyjątkowe relacje między uczniami i nauczycielem. Okazji do tego jest w codziennej praktyce bardzo wiele[5].
W dzisiejszej szkole jest możliwe rozbudzanie w uczniach potrzeb związanych z własnym rozwojem. W szkole masowej, obowiązkowej i z narzuconą podstawą jest miejsce na stworzenie kreatywnego, autonomicznego i odpowiedzialnego środowiska edukacyjnego. Odpowiedzią są przykłady działań wielu nauczycieli w wielu szkołach. I to właśnie oni dowodzą, że obowiązek szkolny nie niszczy autonomii ucznia, a obligatoryjny program nie ogranicza nauczyciela w wyborze form organizacji uczniom wartościowych doświadczeń. To od indywidualnych wyborów i decyzji zależy kondycja dzisiejszej szkoły, funkcja nauczyciela - jego autorytet i wreszcie sposób funkcjonowania uczniów jako wynik właściwych oddziaływań wychowawczych.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).
Przypisy:
[1] Kwaśnica Robert, Dyskurs edukacyjny po inwazji rozumu instrumentalnego. O potrzebie refleksyjności, Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław 2014.
[2] Tomasz Szkudlarek, Edukacja nowego wymiaru – oczywistość czy herezja. Wystąpienie podczas panelu dyskusyjnego na XXV Konferencji Prezesów Kół i Dyrektorów Szkół STO w Gdańsku w dniu 26.10.2019.
[3] Jan Wróbel, Nie-dobry uczeń, nie-dobry nauczyciel. Opowieść o szkolnej rzeczywistości. Trudne pytania i zaskakujące tezy. Wykład podczas XXV Konferencji Programowej STO w Gdańsku w dniach 26.10.2019.
[4] Anna Okońska-Walkowicz, Edukacja nowego wymiaru – oczywistość czy herezja. Wystąpienie podczas panelu dyskusyjnego na XXV Konferencji Prezesów Kół i Dyrektorów Szkół STO w Gdańsku w dniu 26.10.2019.
[5] Marzena Żylińska, Oczywistość czy herezja. Wykład inauguracyjny podczas XXV Konferencji Programowej STO w Gdańsku w dniu 25.10.2019.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
>> Czy można (i warto) pracować więcej?
>> O transformacji słupskiej edukacji