Strona 1 z 2„Urzędnik wydziału oświaty mówi: „Zapewniam zasoby dla edukacji.” Dyrektor – „Buduję środowisko wspierające uczenie.” Nauczyciel: „Pomagam dzieciom odkrywać piękno świata” Dziecko: „Nienawidzę szkoły!”. Fragment ten przeczytałam wczoraj w książce Blaina Lee „The Power Principle. Influence with Honor” (Zasada wpływu. Postępuj z honorem).
Blain jest współpracownikiem Stephena R. Coveya, autora koncepcji postępowania w oparciu o etykę charakteru i niezmienne zasady skutecznego działania, które zawarł w bestselerowej pozycji „7 nawyków skutecznego działania.”
Kilka dni wcześniej w czasie spotkania z dyrektorami szkół, gdzie mówiłam o wyzwaniach stojących przed naszą szkołą i sposobach radzenia sobie z nimi, poprosiłam salę o odpowiedź na cztery pytania:
1. Co jest celem szkoły?
2. Co jest celem dyrektora?
3. Co jest celem nauczyciela?
4. Co jest celem ucznia?
Sadziłam, iż odpowiedzi będą różnorodne i wynikać z nich będzie, że niewiadomo dokładnie co jest celem szkoły i zaangażowanych w nią osób. Wynik tego zadania okazał się inny. Oto kilka wniosków:
Kilka dni wcześniej w czasie spotkania z dyrektorami szkół, gdzie mówiłam o wyzwaniach stojących przed naszą szkołą i sposobach radzenia sobie z nimi, poprosiłam salę o odpowiedź na cztery pytania:
1. Co jest celem szkoły?
2. Co jest celem dyrektora?
3. Co jest celem nauczyciela?
4. Co jest celem ucznia?
Sadziłam, iż odpowiedzi będą różnorodne i wynikać z nich będzie, że niewiadomo dokładnie co jest celem szkoły i zaangażowanych w nią osób. Wynik tego zadania okazał się inny. Oto kilka wniosków:
1. |
Intuicyjnie większość osób pojmuje w podobny sposób rolę szkoły, nauczyciela i ucznia. Wydaje się jednak, że piszą one o idealistycznych celach, o tym, jakie powinny być, a nie o tym, jakie są naprawdę. Podobnie rzecz ma się w odniesieniu do nauczycieli; |
2. |
Podzieliłam salę mniej więcej na cztery równe grupy, gdzie w każdej było około 20 osób. Najwięcej odpowiedzi dostałam na pytanie o ucznia – 17, następnie o nauczyciela – 12, o szkołę – 10 i tylko 2 o dyrektora. Nasuwa się pytanie – dlaczego grupa mająca udzielić tej odpowiedzi nie wywiązała się z zadania. Czy pytanie jest trudne czy… zbyt osobiste? |
3. |
Tylko połowa uczestników konferencji wykonała zadanie. Oj, posypałyby się jedynki za nieodrobioną pracę, gdybyśmy stosowali szkolne metody motywowania do pracy; |
4. |
Cel ucznia potraktowano często z dwóch perspektyw – tego jak jest, i
jak być powinno. Ta druga perspektywa zdaje się być podszyta myślą
„nienawidzę szkoły”; |
5. |
Cele szkoły i nauczyciela wyraźnie nie pokrywają się z tym, co możemy
obserwować w zakresie zarówno zachowań w polskich szkołach jak i
efektów nauczania. |
Jest zatem niemal tak, jak w sytuacji opisanej przez Lee (nie mieliśmy pytania o administrację) – twórcy i egzekutorzy obowiązku szkolnego mają piękne cele, ale uczeń – beneficjent tego procesu - zdaje się tego nie dostrzegać i nie doceniać. Gdybyśmy jeszcze dodali do tego obrazu narzekania pracodawców na złe przygotowanie młodych ludzi do pracy, oraz żale samych absolwentów szkół wszelakich, że nie nauczono ich w zasadzie niczego, co naprawdę jest im potrzebne w życiu, mielibyśmy pełny obraz realizacji rzekomych celów szkoły i kadry pedagogicznej.
To nie jest dobry obraz. Wymieniane przez Uczestników spotkania cele w większości wypadków nie są osiągane. Bo czyż polska szkoła zapewnia „wychowanie oparte na wartościach (dobro, piękno, poszanowanie dla człowieka)”? Czy „wychowuje Człowieka (przez duże C)”? Czy „ukierunkowuje ucznia, by mógł świadomie dokonywać wyboru w różnych sytuacjach życiowych i nie bał się (podkreślenie respondenta) tego robić , miał wiarę we własne możliwości”? Czy „pokazuje mu i daje narzędzia, które mu w tym pomogą?” Czy wreszcie „odkrywa pasje i talenty?”. Nie sądzę. Nawet z tym, że „przygotowuje ucznia do samodzielnego zdobywania wiedzy i podejmowania decyzji” nie mogę się w pełni zgodzić. Nie wydaje mi się również, żeby ci, którzy podawali te cele, wierzyli, że szkoła je realizuje. Myślę, że pisali o tym, co być powinno.
A nauczyciel? Czy „jest przewodnikiem dla młodego człowieka, czyli wspiera go w zdobywaniu wiedzy, poznawaniu świata i radzeniu sobie w życiu”? A może „wspiera ucznia w rozwoju – zrozumieniu siebie i świata; wyzwala chęci do rozwijania siebie – umiejętności, osobowości i wiedzy; pomaga w znalezieniu sposobów do osiągnięcia własnego szczęścia”? Czy „daje wędkę nie rybę”? Z pewnością są i tacy nauczyciele, ale w olbrzymiej większości zajmują się jednak swoim przedmiotem i koncentrują głównie na przekazaniu wiedzy wystarczającej do dobrego zdania egzaminu z tego przedmiotu oraz ewentualnego wychowania „olimpijczyka”. Ktoś napisał, że celem ucznia według nauczyciela jest „zdobyć określoną wiedzę i umiejętności, by zdać odpowiednie testy i egzaminy” Myślę, że tak właśnie postrzega swój cel większość nauczycieli. Szczerze wątpię czy w szkole polskiej często mówi się o szczęściu, a już pewna jestem, że mankamentem polskiej edukacji jest to właśnie, że daje się ryby nie wędkę. Podczas, gdy ideałem byłoby żeby nauczyć jeszcze łowić ryby. Człowiek, który będzie to umiał, znał zasadę – jak będzie trzeba - dotrze do wędki,. Podobnie będzie z uczniem, w którym rozbudzi się pasję poznawania, uczenia się, rozwiązywania kolejnych problemów za sprawą nauki, któremu pomoże się lubić samo uczenie.
To nie jest dobry obraz. Wymieniane przez Uczestników spotkania cele w większości wypadków nie są osiągane. Bo czyż polska szkoła zapewnia „wychowanie oparte na wartościach (dobro, piękno, poszanowanie dla człowieka)”? Czy „wychowuje Człowieka (przez duże C)”? Czy „ukierunkowuje ucznia, by mógł świadomie dokonywać wyboru w różnych sytuacjach życiowych i nie bał się (podkreślenie respondenta) tego robić , miał wiarę we własne możliwości”? Czy „pokazuje mu i daje narzędzia, które mu w tym pomogą?” Czy wreszcie „odkrywa pasje i talenty?”. Nie sądzę. Nawet z tym, że „przygotowuje ucznia do samodzielnego zdobywania wiedzy i podejmowania decyzji” nie mogę się w pełni zgodzić. Nie wydaje mi się również, żeby ci, którzy podawali te cele, wierzyli, że szkoła je realizuje. Myślę, że pisali o tym, co być powinno.
A nauczyciel? Czy „jest przewodnikiem dla młodego człowieka, czyli wspiera go w zdobywaniu wiedzy, poznawaniu świata i radzeniu sobie w życiu”? A może „wspiera ucznia w rozwoju – zrozumieniu siebie i świata; wyzwala chęci do rozwijania siebie – umiejętności, osobowości i wiedzy; pomaga w znalezieniu sposobów do osiągnięcia własnego szczęścia”? Czy „daje wędkę nie rybę”? Z pewnością są i tacy nauczyciele, ale w olbrzymiej większości zajmują się jednak swoim przedmiotem i koncentrują głównie na przekazaniu wiedzy wystarczającej do dobrego zdania egzaminu z tego przedmiotu oraz ewentualnego wychowania „olimpijczyka”. Ktoś napisał, że celem ucznia według nauczyciela jest „zdobyć określoną wiedzę i umiejętności, by zdać odpowiednie testy i egzaminy” Myślę, że tak właśnie postrzega swój cel większość nauczycieli. Szczerze wątpię czy w szkole polskiej często mówi się o szczęściu, a już pewna jestem, że mankamentem polskiej edukacji jest to właśnie, że daje się ryby nie wędkę. Podczas, gdy ideałem byłoby żeby nauczyć jeszcze łowić ryby. Człowiek, który będzie to umiał, znał zasadę – jak będzie trzeba - dotrze do wędki,. Podobnie będzie z uczniem, w którym rozbudzi się pasję poznawania, uczenia się, rozwiązywania kolejnych problemów za sprawą nauki, któremu pomoże się lubić samo uczenie.
Czyż to nie ciekawe, że o celach uczniów nauczyciele albo pisali szczerą, bolesną prawdę w rodzaju „zakuć, zdać, zapomnieć” , „przetrwać na lekcji w szkole” czy „jak najmniejszym nakładem sił skończyć klasę, szkołę” albo dzielili swoją wypowiedź na to jak jest i jak być powinno.? A jak być powinno? Cel ucznia to: „poznawanie siebie; rozwój osobowości”, „być mądrym, szczęśliwym człowiekiem mającym: duże poczucie własnej wartości, umiejętność wyznaczania sobie celów i ich realizowania, umieć dokonywać wyborów”, „poznać w szkole swój potencjał, wykorzystać możliwość rozwoju , poczuć własną wartość; stawać się szczęśliwym człowiekiem, lubić się uczyć, rozwiązywać problemy i przygotować się do dorosłego życia.” Jest jeszcze kilkanaście wypowiedzi w podobnie pięknej tonacji… Ciekawa jestem czy ktoś uczniom w o ogóle o tym kiedyś mówił, co mogłoby być ich celem?
Skoro wiemy, że powinno być właśnie tak, dlaczego pozwalamy, żeby było inaczej?
Skoro wiemy, że powinno być właśnie tak, dlaczego pozwalamy, żeby było inaczej?