Moje spojrzenie od środka na edu-światek, czyli kto zarabia na nauczycielach… Od 30 września nie będzie już Microsoft Flip (od jakiegoś czasu nie ma już Flipgrid). Platforma zostanie zamknięta i przetransformowana w wewnętrzne narzędzie dostępne tylko z poziomu Teams, czyli dostępne dla tych, którzy mają pracownicze konto w MS Office 365.
#WykluczenieCyfrowe
Innymi słowy koniec z projektami opartymi na debacie i dyskusji. Dotąd wystarczyło tylko konto nauczyciela, który mógł stworzyć dostępy dla swoich uczniów bez konieczności wprowadzania do systemu ich danych. Teraz wszystko będzie monitorowane przez MSFT (Microsoft), ograniczone do tych, którzy mają dostęp do MSFT. Za swój prywatny dostęp płacę z własnej kieszeni, a żeby mieć pracowniczy, instytucja musi przystąpić przynajmniej do licencji A1 - cóż z tego, że bezpłatna, gdy niektóre szkoły, miasta, regiony nie dołączają do MSFT, bo np. a) działają we współpracy z Google, b) bo po prostu nie chcą, c) bo nie mają zaufania do MSFT. W US o korzystaniu z platformy edukacyjnej (LMS) decydują odgórnie władze na obszar całego dystryktu - nawet dyrektor nie może podjąć autonomicznej decyzji odnośnie do zmiany.
Samodzielna i otwarta aplikacja dawała możliwości korzystania z niej przez wszystkich, bez obawy, że trzeba być "przywiązanym" do rozwiązań danej firmy. Nauczyciel brał odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczniów, mógł moderować dostępność do klas, nagrań. Działanie platformy oparte było na zaufaniu, partnerstwie, radości wymiany myśli, czasem na spontaniczności. Flipgrid umożliwiał budowanie społeczności, współzależność, kooperację.
Jak, pytam się, będzie możliwe zrealizowanie takiego projektu, jak umieszczony w moim wspomnieniu z 2019 roku, przy użyciu Clipchamp (tak, bo nawet nazwa zostanie zmieniona, a narzędziownik i możliwości techniczne dołączone do edytora filmowego MSFT)?
#DarmowyBetaTester
Często zapominam, że dla takich gigantów, jak MSFT, ja - pojedynczy nauczyciel - jestem wyłącznie bezpłatnym beta-testerem. Dostaję dostęp do narzędzia, zasypana jestem ciekawymi rozwiązaniami, przywykam, że mogę używać (nawet, jeśli chcą, bym płaciła, godzę się, bo uznaję rozwiązanie za korzystne). Gdy pytają o wady - opisuję, gdy sprawdzają, czy umiem używać, robię kursy i testy, za które dostają odznaki w PDF/PNG - a firma ma pewność, że zmusiła mnie do przetestowania wszystkich możliwości aplikacji, czyli jako tester "dotknęłam" wszystkiego i obsługujący platformę widzą działanie silnika w praktyce, dzięki czemu bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat dokonują poprawy, usprawnienia, unowocześnienia.
By utrzymać zaangażowanie takich, jak ja, gra się emocjami na sieciowaniu, socjalizacji, tworzy przywiązanie przez "swagi", kluby, grupy. Nikt przecież nie chce, by taki bezkosztowy naiwniak poszedł sobie. Wystarczy zatrudnić kilkunastu psychologów reklamy, speców od PR, socjologów, by tworzyli kontent na social mediach odnośnie wyzwań, zadań, emocjonalnego spajania z nazwą. Okazjonalnie trzeba też zagrać na potrzebie przynależności i naszej ludzkiej słodkiej zazdrości i organizuje się konkursy, których zwycięzcy lecą na ogólnoświatowy meeting #E2 do na ten przykład, tak tak, Paryża, a za całą organizację płaci się z 1% oszczędności, którzy tacy łosie, jak na przykład ja, wypracowali dla MSFT w skali roku. Robi się kilkudniową imprę WOW, publika imaginuje sobie potrzebę doskoczenia, dorównania i biznes się kręci. Już wiadomo, o ile wzrośnie przyrost zainteresowanych, bo nakazuje się tworzenie postów z określonym hasztagiem, którego łatwo potem wyśledzić i zbadać odzew. Echo imprezy roznosi się jeszcze długo po niej, dlatego poza darmowym beta-testerstwem, każdy nauczyciel zostaje jeszcze bezpłatnym (a zupełnie tego nieświadomym) pracownikiem działu promocji.
Tutaj szczegóły projektu, który zafascynował mnie w 2019 i dzięki któremu zaangażowałam się w wykorzystywanie Flipgrida: https://youtu.be/OudZ-GuqGIg?feature=shared
#BezpłatnyKreatorRozwiązań
Ach, zapomniałabym: na takie edu-eventy nie przyjeżdża się z pustymi rękami. Oficjalnie na plakatach należało umieścić innowacyjne sposoby wykorzystania środowiska MSFT, ale ileż tam było oryginalnych pomysłów, projektów i dopiero wiele miesięcy po zdarzeniu zrozumiałam, dlaczego szefostwo, odwiedzając pomieszczenie, w którym zgromadzonych było ponad 500 nauczycieli z ich edu-pomysłami, szczególnie i na dłużej zatrzymywało się przy rozwiązaniach technologicznych, robili zdjęcia, wypytywali o autorskie połączenia w programowaniu. Jakoś niebawem rozwinięto Minecraft Education (promowanego z resztą na E2 Paryż) i usprawniono w nim... tak, tak, kodowanie.
Po wielu latach dostrzegłam prawidłowość w działaniu edu-korporacji:
- pozwalanie mikro firmom na wystąpienia podczas swoich masówek-konferencji
- promowanie mikro-firmy (niby tak po prostu z dobroci serca)
- partnerstwo (np. jak przy Edmodo udzielenie dostępu do bezpłatnych narzędzi online Office 365, bądź ukazywanie korzyści płynących z edukacji i udostępnianie stoisk edukacyjnych podczas targów w pobliżu edu-giganta, jak to robiono z Flipgrid)
- pozyskanie dostępu do edu rozwiązań, skopiowanie ich i użycie do stworzenia własnego produktu (Teams), po czym zakończenie wsparcia (Edmodo)
- wykupienie firmy, zmiana nazwy i brandu (na wrzosowy), likwidacja i włączenie narzędzia do istniejącego (np. Clipchamp - no ciekawe, też ma brand wrzosowy, przypadek?)
Ktoś powie, że przecież nikt mi nie każe używać. Ktoś inny, że sama chciałaś, to wygrałaś i pojechałaś, badge udostępniałaś, odznakami się chwaliłaś. Dziś wiem więcej o podprogowych mechanizmach marketingu i wykorzystywaniu socjotechnik w sterowaniu zbiorowością, dziś potrafię się zdystansować i czuć gorycz. Dziś jest mi też po prostu żal wkładu pracy osób takich jak Joey Taralson, Ann Kozma, George Melookaran, Adam Parker Goldberg, które oddały serce narzędziu po to, by potem bezsilnie patrzeć, jak traci się nad nim kontrolę i to, co dawniej bliskie, staje się nagle czymś obcym.
Ekipę Flipgrid poznałam w Paryżu. Jednym z punktów atrakcji była wizyta w muzeum machin cyrkowych (Musée des Arts Forains · Pavillons de Bercy). Dziś doszukuję się w tym ironii losu. Dla edu-gigantów nauczyciele to takie pacynki lub ścigające się o nic drewniane koniki, nakręcane, jak powiedziałby Ignacy Rzecki, sprężyną, tak ślepą, jak one, a może niewidoczną ręką, która kręci korbką, pociąga za sznurek, a nauczyciele-pajace tak są pochłonięci feerią barw i czarem miejsca, że nie rozumieją, kto im nakazuje podrygiwać?
Notka o autorce: Joanna Waszkowska jest nauczycielką języka polskiego w szkołach ponadpodstawowych. Microsoft Innovative Educator Expert, entuzjastka gamifikacji, mediów cyfrowych oraz edukacji globalnej w nauczaniu. Wyróżniona w konkursie Nauczyciel Roku 2021. Autorka bloga https://uczycielnica.blogspot.com/, w którym ukazał się niniejszy post. Licencja CC-BY-SA