Blog jak lekarstwo, a szkoła w chmurze

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W tym roku szkolnym przyszło mi znowu uczyć Marysię. Z Marysią spotkałam się dwa lata temu, gdy w klasie pierwszej uczyłam w jej klasie języka angielskiego. Pamiętam ją jako bystrą, grzeczną dziewczynkę, która każde zadanie podejmowała z wielką ochotą i z wypiekami na twarzy – wymarzony uczeń.(C) blog W domku

Klasa druga

Rok szkolny szybko minął, po wakacjach Marysię spotkałam w klasie drugiej tylko dwukrotnie. Dziewczynka bardzo poważnie zachorowała, leczenie było uciążliwe, długotrwałe i prowadzone w szpitalu. Marysia, gdy czuła się lepiej, miała lekcje w szpitalu. Dzięki mamie dziewczynki wiedzieliśmy jak sobie radzi z chorobą i z nową sytuacją, która była trudnym wyzwaniem dla całej rodziny.

Klasa trzecia

Minął kolejny rok szkolny. Marysia przebywa w domu, do szpitala chodzi na kontrole, ale nie może uczęszczać na zajęcia w szkole. Tak więc szkołę ma w domu. I tak spotykam się z Marysią na zajęciach indywidualnych przez dwie godziny w tygodniu. To piękny czas poświęcony tylko jednemu dziecku, które czeka na te spotkania z radością, pędzę do Marysi na skrzydłach.

Wirtualne lekcje

Dzięki wychowawczyni klasa miała i ma stały kontakt z dziewczynką – piszą do siebie listy, życzenia, rysują obrazki. Podczas jednej wizyty spostrzegłam, że niektórzy kontaktowali się z koleżanką na Skype i gadu-gadu, a Marysia sprawnie korzysta z laptopa. Pomyślałam, że dobrze byłoby wykorzystać Skype i od czasu do czasu spotkać się podczas wirtualnej lekcji języka angielskiego z Marysią, gdy będę miała lekcję języka angielskiego z klasą dziewczynki. Marysia z radością przystała na moją propozycję, a dla uczniów z jej klasy to była wielka niespodzianka i nie tylko lekcja języka angielskiego. Dzieci bardzo naturalnie zareagowały na zmieniony wygląd swojej koleżanki, nikt się nie śmiał, pozdrawiali ją serdecznie, a ja patrzyłam na te reakcje wzruszona.

Kolejna lekcja została przemyślana. Marysia miała przygotować pluszaki – zwierzątka, dzieci w klasie musiały nazywać części ciała zabawek. Radości było sporo, Marysia zachwycona, dzieci zmotywowane, chętne do pracy. Kilka takich wirtualnych spotkań nagrałam, by pokazać je Marysi podczas odwiedzin.

Czas na blog

I tak powstał pomysł na blog „w domku” (http://wdomku.jimdo.com/). Po rozmowie z mamą dziewczynki i uzyskaniu zgody założyłam Marysi blog. Najpierw zasady netykiety, bezpiecznego poruszania się w Internecie. Pierwsze wpisy dokonywałyśmy wspólnie, pokazywałam jej, jak dodaje się posty, jak je edytować, dodawać galerię zdjęć, pojedyncze zdjęcia. Dodawałyśmy krótkie filmy z wirtualnych lekcji języka angielskiego. Marysia szybko opanowała potrzebne umiejętności i zaczęła samodzielnie publikować posty, dodawać zdjęcia. Podczas kolejnych spotkań w domu Marysi po lekcji języka angielskiego prowadzonej zwykle z wykorzystaniem narzędzi TIK, pracowałyśmy na blogu – uczyłam Marysię jak edytować zdjęcia w aplikacji pizap, tworzyć chmurki wyrazowe, plakaty, książeczki w aplikacji storybirds, puzzle z obrazków, awatary w Voki.

Na blogu Marysia pracuje już samodzielnie. Ma świetne pomysły, nawiązuje kontakt ze swoją klasą. Pod wpisami pojawiają się sympatyczne komentarze koleżanek i kolegów, nauczycieli, przyjaciół. Podczas klasowej Wigilii na Skype śpiewała razem z klasą kolędy, składała życzenia i odbierała serdeczności od swoich koleżanek i kolegów.

Dzięki prowadzeniu bloga i wirtualnych lekcji języka angielskiego Marysia „chodzi” do szkoły, do szkoły w chmurach. Gdy pisze posty ma ćwiczenia redakcyjne, gdy opisuje animowane zwierzaki po angielsku ma przedłużoną lekcję języka angielskiego, z czego pewnie nie zdaje sobie sprawy. Prowadzenie bloga ma właściwości terapeutyczne, Marysia nie zerwała kontaktu ze swoją klasą, wzrosło jej poczucie własnej wartości, czuje się doceniana i potrzebna.

Z radością patrzę jak Marysia się rozwija, cieszę się, że blog wykorzystuje też nauczycielka informatyki. Sama chętnie czytam posty Marysi, a jej przepis na rogaliki sprawdziłam i polecam.

Notka o autorce: Jolanta Okuniewska jest nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 13 w Olsztynie i ambasadorem programu eTwinning. Niniejszy artykuł ukazał się w Blogu SuperBelfrów, zaś niniejszy tekst został zmodyfikowany przez Marcina Polaka; licencja CC-BY-SA.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie