Połowa wakacji za mną, ale moja pasja i miłość do edukacji sprawiają, że każdego dnia poszukuję inspiracji… przede wszystkim w naturze, w kolorowych miastach, które zwiedzam, w sporcie, w kuchni, w książkach lub w Internecie – m.in. od ludzi, którzy podobnie jak ja, uwielbiają swoją pracę. Jednak największą inspiracją dla mnie zawsze pozostaną dzieci.
Ponieważ od września rozpoczynam przygodę z nowym zespołem klasowym, chcę się odpowiednio przygotować. Nie wiem, jak wyglądają moi przyszli wychowankowie i nie znam również ich imion. Dlatego 1 września będzie dla nas trochę jak „randka w ciemno”.
Traktuję to jako wyzwanie i już dziś wracam przede wszystkim do swoich doświadczeń, wniosków i refleksji, a mianowicie:
1. Co zrobiłam dobrze, a co mogłabym poprawić?
2. Jak przygotować się do ewentualnego nauczania online?
3. Jakie zabawy integracyjne przygotować, aby moi uczniowie od początku czuli się dobrze?
4. Jak zaangażować rodziców, aby czuli się częścią naszej małej społeczności?
Dziś, chcę podzielić się moimi doświadczeniami, odpowiadając tym samym na ostatnie pytanie.
Podczas pierwszego zebrania z rodzicami zapraszam ich do współpracy, otwarcie mówiąc o oczekiwaniach. Uważam, że razem mamy wpływ na rozwój ich dzieci i zależy mi na tym, aby oni również uczestniczyli w życiu klasy. Co robię?
Otwieram drzwi mojej sali lekcyjnej, do której zapraszam ich na wybrane lekcje. Nie są jednak wtedy tylko obserwatorami, ale razem ze swoimi dziećmi tworzą zespoły, w których metodą projektów – pracują i uczą się od siebie nawzajem. Przykładem może być udział w projekcie „Dawniej i dziś”, w którym razem ze swoimi pociechami tworzyli „Wynalazki jutra”.
Zapraszam ich również na lekcje w roli ekspertów. Nigdy nie narzucam tematu, ani też nie zmuszam do przeprowadzenia takiej lekcji. Mówię natomiast o zaletach i korzyściach, jakie płyną z tego tytułu dla ich dzieci. I chyba to ich najbardziej przekonuje. Dlatego wielu rodziców decyduje się na takie aktywności i udział w życiu klasy. Wspaniałym przykładem jest rodzic – lekarz, który nie tylko opowiedział i zaprezentował, w jaki sposób robi zastrzyki, ale także pozwolił doświadczyć maluchom tego, jak to jest mieć rękę w gipsie. Dla mnie był to również „pierwszy raz w gipsie”. Inny przykład to współpraca z tatą ucznia – profesorem fizyki, który systematycznie prowadził „magiczne” lekcje dla dzieci.
Podczas nauki zdalnej, mama mojego ucznia poprowadziła razem ze swoim synem lekcję o pszczołach. Dzieci robiły domki dla pszczół murarek oraz dowiedziały się wiele ciakawostek o tych małych stworzeniach. Miło było słuchać pochwał, jakie dawali rówieśnicy dla mojego ucznia oraz dla jego mamy. Jestem przekonana, że dzięki takiej lekcji skorzystały nie tylko dzieci, ale również rodzic prowadzący.
Często rodzice zapraszali nas również do siebie. To znaczy do swojego „królestwa rozwoju”. Dzięki tego rodzaju współpracy, moi uczniowie mogli korzystać z „Laboratorium wyobraźni”, odwiedzali różne muzea, komisariat policji lub brali udział w zajęciach prowadzonych przez studentów na UAM w Poznaniu.
„Bajeczka na DZIEŃ DOBRY” to mój kolejny pomysł na włączenie rodziców w życie klasy. Cykliczne spotkania i czytanie wybranych przez rodzica i dziecko – opowiadań, historii lub wierszy są spotkaniami, dzięki którym ja mogę obserwować relacje dziecka z rodzicem, a rodzic może doświadczyć roli opiekuna w klasie. Gdy widzę dumę dziecka, (że jest np. ze swoją mamą, i że może podzielić się tym, co wspólnie czytają w domu) – to wtedy czuję się szczęśliwa. Wiem, że takie spotkania procentują zarówno w relacjach, jak i w czytaniu książek. Dzięki tym spotkaniom, już najmłodsi uczniowie dzielą się swoimi spostrzeżeniami z przeczytanych lektur. Można również zauważyć ich gust literacki oraz zachęcić do poznawania nowych gatunków.
Zapraszam rodziców do współtworzenia dekoracji podczas występów szkolnych. To głównie oni są twórcami i fundatorami tychże dekoracji. Dzięki temu czują się częścią spektakli, które przygotowuję z ich dziećmi. Robią to dobrowolnie i tym samym integrują się po szkole. Swoimi działaniami pokazują dzieciom, że uczymy się wszędzie, a nie tylko w klasie. Że współpraca i dzielenie się swoją wiedzą, daje niesamowite efekty. Piękne jest również to, że każdą dekorację omawiają ze mną, dając mi poczucie szacunku i kompetencji.
Kiermasze szkolne to działania, które bez udziału rodziców, nie miałyby sensu. Każdy kiermasz, który organizowałam w szkołach, kończył się zebraniem spektakularnych sum pieniędzy na cele charytatywne. To właśnie rodzice umawiali się na to, jakie ciasto upieką, ile obrusów, szklanek lub książek oddadzą, albo jakie usługi zaoferują. Dając im przestrzeń i autonomię do działania pokazuję, że mam do nich zaufanie, szacunek i wierzę w ich możliwości. Trochę tak, jak z dziećmi.
Bardzo lubię, gdy rodzice przynoszą mi różne „dziwne materiały”, mówiąc: „Pani Asiu! Na pewno pani to jakoś wykorzysta!”. To moim zdaniem również forma współpracy. Gdy widzą później sposób wykorzystania przez nas tych „dziwnych materiałów”, zwykle są pod wrażeniem. Na przykład pięciometrowa, plastikowa rura posłużyła nam do zabawy w głuchy telefon oraz do testowania praw fizyki. Inny przykład, to taśmy dwustronne – bezcenny i niekończący się materiał do pracy w edukacji.
Prowadząc koło taneczne, ja uczyłam dziewczynki tańczyć, podczas gdy ich mamy szyły im stroje do występów. To kolejna inspiracja do wspólnych działań z rodzicami, na rzecz ich pociech. Dumne dziewczynki wiedziały, że na sukces całego zespołu pracowały zarówno one, jak i ich mamy.
Organizowanie rodzinnych wycieczek rowerowych, również wpływa na budowanie doskonałych relacji z rodzicami. To właśnie oni tworzyli trasy rowerowe i prowadzili nas po szlakach, aby na końcu usiąść przy wspólnej kawie i porozmawiać.
Nieoceniona jest również pomoc rodziców podczas wycieczek szkolnych. Lubię, gdy jadą z nami i tym samym przeżywają te same przygody. Dzięki takim wyzwaniom, mogą spojrzeć na zawód nauczyciela z drugiej strony i w mojej ocenie – bardziej doceniają pracę nauczycieli.
Jeszcze przed pandemią, rodzice utworzyli prywatne konta dla swoich dzieci, abyśmy mogli odkrywać, dokumentować i dzielić się swoimi talentami w cyfrowym notatniku OneNote. Wymagało to od nich systematycznej współpracy zarówno ze mną, jak z ich dziećmi. Między innymi, właśnie to doświadczenie pozwoliło nam w łagodny sposób przejść w system edukacji zdalnej, której nauczyliśmy się jeszcze przed pandemią.
Udział rodziców w rajdach tematycznych, organizowanych przez szkołę, pozwolił nam nie tylko na budowanie relacji, ale również doskonałą współpracę. Organizowanie potrzebnych elementów oraz śpiewanie piosenek i wspólne występy sprawiały, że rodzice czuli przynależność do społeczności szkolnej, ale też brali odpowiedzialność za wykonanie poszczególnych zadań. To sprawiało, że każdy czuł się ważny i potrzebny.
Podobnie jak większość nauczycieli, współpracuję również z rodzicami przy okazji wszelkich świąt i specjalnych dni, takich jak Dzień Kobiet, Wigilia, czy baliki karnawałowe.
Wspaniałe było również to, że miałam wśród rodziców fotografa, który „łapał w obiektywie” wyjątkowe chwile z życia naszej klasy, dzięki czemu mamy dziś pamiątkę, w postaci profesjonalnie wykonanych zdjęć.
Jeśli miałabym wyciągnąć jeden, główny wniosek z mojej współpracy z rodzicami, to byłaby to na pewno komunikacja, a dokładniej sposób komunikacji. Utworzona przeze mnie grupa dla rodziców w aplikacji Whatsapp, pozwoliła nam na szybką komunikację i efektywne działanie. Do tego doszły zaufanie i szacunek.
Dzięki w/w działaniom budowałam niezwykłe więzi z rodzicami, babciami, a nawet z ciociami swoich uczniów. Przede wszystkim jestem otwarta na propozycje rodziców i na dialog z nimi. Oni są dla mnie jak przyjaciele, dzięki którym mogę pomagać ich dzieciom rozwijać skrzydła.
Notka o autorce: Joanna Hofman jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 9 w Poznaniu. Współzałożycielka kanału edukacyjnego na YouTube EDUmaMY, strony na Facebooku o tej samej nazwie oraz grupy na FB Odjazdowa klasa - pomysły. Prowadzi swojego bloga joannahofman.pl. Certyfikowany Microsoft Innovative Educator Expert. Ekspertka w zakresie mediacji rówieśniczych i relacji z rodzicami. Absolwentka kursów Montessori, dla której Plan Daltoński, pedagogika Celestyna Freineta i Marii Montessori są stylami codziennej pracy z uczniami. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.