Zakaz smartfonów w szkole. Czym wypełnić lukę? O ultrastyku, którego nam brakuje

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Ustawowy zakaz używania smartfonów przez uczniów w szkołach staje się powoli faktem. Trwają prace, aby od 1 września 2025 roku obowiązywał zakaz korzystania z telefonów w polskich szkołach[1]. Czy samo odebranie uczniom telefonów naprawdę rozwiąże problemy, np. koncentracji, relacji społecznych itd.? Czy zakaz, choć poparty badaniami, nie niesie ze sobą nowych wyzwań? Wprowadzenie regulacji to dopiero początek długiej drogi, na której końcu stawką jest zdrowie psychiczne, jakość edukacji i relacje społeczne młodych ludzi.

Badania naukowe ostrzegają, że wszechobecne telefony negatywnie wpływają na koncentrację, samopoczucie uczniów i utrudniają prowadzenie zajęć. Psychologowie i pedagodzy alarmują o rosnących problemach psychicznych młodzieży napędzanych przez nadmierne korzystanie z ekranów. Nic dziwnego, że kolejne państwa decydują się na smartfonowe zakazy. Francja, Włochy, Grecja, Portugalia – to tylko kilka krajów, które w ostatnich latach wprowadziły prawne zakazy używania telefonów przez uczniów w szkołach. Do tego grona może dołączyć od nowego roku szkolnego 2025/2026 także Polska. 

Problem: pustka po smartfonie

Zastosowanie zasady „zero smartfonów” może wyeliminować problemy, które wynikają z badań dotyczących wpływu mediów społecznościowych na kondycję psycho-fizyczną uczniów, ale tym samym rodzi się inny poważny problem: czym wypełnić lukę, która powstaje w życiu szkolnym uczniów? Pisałem na moim blogu już w 2008 roku, że w skuteczne wprowadzenie nowych zasad, wymaga swoistego ultrastyku[2]. Koncepcję ultrastyku rozwinął John Naisbitt w książce Megatrendy. Jego zdaniem kluczowym warunkiem sukcesu społecznych przemian jest zachowanie równowagi między technologią (ultratechnologia) a życiem społecznym (ultrastyk). Im więcej technologii wkracza do naszego codziennego życia, tym silniej odczuwamy potrzebę kontaktów osobistych – rozmów, interakcji, spotkań twarzą w twarz. W edukacji oznacza to, że im bardziej uczniowie angażują się w cyfrowe formy nauki, tym więcej uwagi powinno poświęcać się tradycyjnym, bezpośrednim kontaktom i refleksji nad wartościami[3].

Przykładem praktycznego zastosowania zasady ultrastyku według Naisbitta było upowszechnienie się dużych centrów handlowych i multikin w latach 90. XX wieku. Ich popularność rosła w tym samym czasie, gdy zaczęła się rozwijać praca zdalna. Dzięki temu, mimo coraz rzadszych kontaktów zawodowych „na żywo”, ludzie mieli nadal przestrzeń, gdzie mogli się spotkać, zaspokajając potrzebę kontaktów społecznych. To był właśnie ultrastyk w praktyce – fizyczne miejsca rekompensujące to, co utracono wraz z rozwojem technologii. Jeśli więc szkoła nie zaproponuje nic w zamian, istnieje ryzyko, że zakaz używania w szkole smartfonów przyniesie więcej szkody niż pożytku – od nasilenia się poczucia izolacji u mniej towarzyskich uczniów, po rozwój „podziemnej ekonomii” przemycania telefonów i odpalania ich po kryjomu w toalecie. 

Eksperci podkreślają, że odebranie urządzenia to dopiero początek, a nie cudowne rozwiązanie problemów. Podobnego zdania jest znany amerykański psycholog Jonathan Haidt, autor Niespokojnego pokolenia, którego przywoływałem często w moich blogowych postach[4]. Haidt apeluje, by stworzyć młodzieży atrakcyjne alternatywy w realnym świecie i zapewnić im sieć wsparcia społecznego – tylko wtedy odciągnięcie ich od ekranów ma szansę się powieść. Innymi słowy: zakaz smartfonów może ograniczyć rozproszenie uwagi, ale nie zaspokoi potrzeby rozrywki, kontaktu i ekspresji. Tę potrzebę trzeba zaspokoić inaczej. I tu pojawia się kwestia ultrastyku

Wyzwanie: czas na ultrastyk 

Skoro szkoła odbiera uczniom smartfony, musi zaproponować w zamian coś, co zadziała jak ultrastyk – superwiązka łącząca na nowo szkolną społeczność i rekompensująca brak dostępu do cyfrowego świata. Czym może być szkolny ultrastyk? To nic innego jak zestaw działań i atrakcji, które wypełnią lukę po odłożonych telefonach, angażując uczniów w wartościowe aktywności. Zamiast liczyć, że młodzież „sama coś wymyśli” na przerwie, szkoła powinna aktywnie pomóc im zagospodarować ten czas. Oto kilka możliwych rozwiązań:

  • Aktywne przerwy i integracja w formie zorganizowanych zajęć sportowych lub gier zespołowych podczas dłuższych przerw, udostępnienie piłek, skakanek, gier planszowych czy stołów do ping-ponga. Badania pokazują, że gdy zabrania się telefonu, dzieci same chętniej ruszają do zabawy fizycznej – w duńskim eksperymencie czterotygodniowy zakaz smartfonów na przerwach znacząco zwiększył częstotliwość i intensywność aktywności fizycznej uczniów. Wystarczy więc stworzyć ku temu warunki. 
  • Kolejną propozycją mogą być strefy relaksu i analogowej rozrywki. Szkoły mogą wygospodarować przestrzenie, gdzie zamiast Wi-Fi czekają wygodne pufy, książki, czasopisma, kolorowanki antystresowe czy klocki. Od lat promuję w szkołach, z którymi współpracuję, strefy ciszy, na wzór tych, które są w wybranych pociągach. Pięknie zaaranżowane hole, dawne szatnie lub po prostu szkolne biblioteki, w których można poczytać, przejrzeć kolorowe magazyny. Spotkałem takie w szkołach kanadyjskich z odpowiednim światłem i relaksacyjną muzyką sprzyjającą medytacji. 
  • Innym rozwiązaniem jest wsparcie i rozmowy, bo ultrastyk to także ludzki czynnik. Nauczyciele i szkolni pedagodzy powinni być przygotowani na to, że część uczniów może czuć się nieswojo bez telefonu – bardziej niepewna, zagubiona, wycofana. Być może warto będzie na nowo organizować krótkie warsztaty z uważności (mindfulness) czy ćwiczenia integracyjne, które wpływają na obniżenie poziomu stresu i poprawę koncentracji. Na swoich zajęciach z uczniami stosuję kilkuminutowe ćwiczenia świadomego oddychania, aby wyciszyć umysł przyzwyczajony do ciągłych bodźców. 
  • I wreszcie kontrolowany dostęp do technologii. Zakaz smartfonów nie musi oznaczać całkowitego odcięcia od wszelkiej technologii.  W szkołach, w których pracuję stopniowo zaczęto ograniczać dostęp do smartfonów. Najpierw dotyczyło to miejsc i czasu, jednocześnie praktykując rozwiązanie, w którym uczniowie mogą przynosić telefony, lecz trzymają je wyłączone w plecaku – wyjąć wolno tylko za zgodą nauczyciela, np. aby zadzwonić do rodzica w nagłym wypadku lub skorzystać z edukacyjnej aplikacji podczas lekcji. Warto tutaj pamiętać, że zasady powinny być jasno określone, aby nie budziły wątpliwości u uczniów. Takie konkretne wyjątki są wpisane w do projektu rządowej ustawy, która ma obowiązywać od nowego roku szkolnego.

Czy polskie szkoły są gotowe na wprowadzenie takiego ultrastyku? To pytanie, na które na razie trudno o jednoznaczną odpowiedź. Sam pomysł zakazu telefonów jest stosunkowo łatwy do wdrożenia od strony formalnej – wystarczy zmiana regulaminu szkolnego, zakup skrzynek lub etui na telefony i stanowczość nauczycieli. Problemy mogą pojawić się później. Trzeba zorganizować cały system zastępczych aktywności i wsparcia, a do tego potrzeba zaangażowania kadry, czasu no i pomysłu, jak to zorganizować. Drogi na skróty nie ma. Tutaj potrzebna jest współpraca nauczycieli, rodziców i samych uczniów. A może warto pójść jeszcze dalej i za radą Aharona Avirama, zwolennika edukacji demokratycznej, odejść od sztywnych struktur systemu edukacyjnego. To podejście zakłada realny udział uczniów, nauczycieli i rodziców w decyzjach, zwiększając tym samym akceptację zmiany, umożliwiając:

  • odkrywanie własnego potencjału, wyzwalanie kreatywności i personalizację kształcenia, 
  • rozwój autonomii ucznia jako podmiotu procesu edukacyjnego, z poczuciem sprawstwa, samodzielności i odpowiedzialności, 
  • wsparcie nauczyciela jako mentora i partnera w dialogu, świadomego swojej misji i wyzwań[5]

Tylko wtedy młodzież poczuje się częścią zmiany, zrozumie jej cel i być może łatwiej zaakceptuje. W przeciwnym razie zakaz będzie dla nich jedynie odgórnym nakazem, który spróbują obejść lub przeciw któremu będą się buntować. 

Ultrastyk w praktyce oznacza zmianę szkolnej kultury. To przejście od biernego konsumowania treści na ekranie do aktywnego uczestnictwa w życiu szkoły. To zachęta do rozmowy, do odkrywania pasji. Taka zmiana nie dokona się z dnia na dzień i nie zadzieje się sama z siebie tylko dlatego, że wywiesimy kartkę „Zakaz używania telefonów”. Wymaga to świadomej strategii – właśnie owego ultrastyku sklejającego na nowo szkolną rzeczywistość. 

Zamiast zakończenia: kontrowersje i refleksje 

Pomysł całkowitego zakazu smartfonów w szkołach z pewnością będzie jeszcze długo budził kontrowersje. Z jednej strony mamy naukowe dowody na negatywny wpływ tych urządzeń i kuszącą wizję uczniów skupionych na lekcjach, bawiących się na przerwach jak dawniej, wolnych od cyfrowych łańcuchów. Z drugiej – realia pokazują, że technologia wrosła w życie młodzieży tak mocno, iż jej nagłe odcięcie może wywołać szok i opór, jeśli nie zostanie złagodzone zrozumieniem i sensownymi alternatywami. Sam zakaz to za mało. Potrzebna jest wizja, co dalej – jak pomóc uczniom odnaleźć się w nowej, analogowej szkolnej rzeczywistości. Czy potrafimy wprowadzić edukacyjny ultrastyk, który scali doświadczenie ucznia na nowo? Być może pobudzi to uczniów do poszukiwania kreatywnych sposobów omijania zakazu. 

Jedno jest pewne: zakaz smartfonów to nie meta, lecz dopiero start dyskusji o tym, jak powinna wyglądać nowoczesna szkoła. Szkoła, która uczy i wychowuje ludzi mądrych cyfrowo – potrafiących zarówno żyć z technologią, jak i bez niej[6]. Jeśli zakaz ma nas do tego przybliżyć, musi iść w parze z działaniami, które nauczą młodych równowagi między światem online a offline. W przeciwnym razie pozostaniemy z poczuciem, że wylaliśmy dziecko z kąpielą – odebraliśmy smartfon, ale nie daliśmy w zamian nic wartościowego. A przecież celem nie jest szkoła bez telefonów, tylko prawdziwe zaangażowanie uczniów – czy to w rozmowę, czy w naukę, czy w zabawę.

Przypisy:

[1] Od 1 września koniec używania telefonów w szkołach. Będą wyjątki. Portal samorządowy, 13.03.2025.

[2] Witold Kołodziejczyk, Megatrendy, które zmieniają naszą edukację

[3] John Naisbitt, Megatrendy. Dziesięć nowym kierunków zmieniających nasze życie, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 50.

[4] Zob. Przeprogramowane dzieciństwa, Edunews.pl

[5] Witold Kołodziejczyk, Czarna dziura edukacji.

[6] Witold Kołodziejczyk, Wychowanie w świecie technologii.

 

Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest nauczycielem akademickim, twórcą innowacyjnego modelu szkoły Collegium Futurum oraz koordynatorem miejskiego projektu Edukacja Nowej Generacji w Słupsku. Przewodniczący Rady Edukacyjnej przy Prezydencie Miasta Słupsk, a także autor bloga Edukacja Przyszłości.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Te rady są beznadziejne, żadna z tych reakcji nie sprawi że sytuacja nękania przestanie się powtarza...
Danuta Sterna napisał/a komentarz do Wszystko przez ten pośpiech
Zastanawiam się dlaczego nie skorzystamy z dobrych doświadczeń innych krajów. Tam do 6 klasy uczy je...
Ppp napisał/a komentarz do Cztery rady na docenianie
Podane przykłady wydają mi się jakieś takie dziecinne. A powyżej czwartej klasy podstawówki chyba ka...
PEŁNA ZGODA, a nawet "oczywista oczywistość". "Matematyka potrzebna w życiu" kończy się u nas gdzieś...
Ppp napisał/a komentarz do Czy AI szkodzi edukacji szkolnej?
Jest jeszcze jednak opcja: AI ujawnia lub potwierdza nieprawidłowości/bezsensy/patologie, ale sama i...
Jan napisał/a komentarz do Wkręcani przez sztuczną inteligencję
Najbardziej ta kompetencja krytycznego myślenia, a raczej dystansu emocjonalnego do zamieszczanych t...
Te "restrykcyjne zasady" w badanych szkołach polegały na tym, że uczniowie mieli "zakaz korzystania ...
Myślę, że to powinno być "na żądanie ucznia". Wyobraźmy sobie, że przedmiot X mnie nie interesuje, a...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie