Na plaży: w piasku pety; w lesie: co chwila butelka albopuszka; wokół miejsca popasu: pełno plastikowych odpadków. WC -generalnie brak, albo w stanie takim, że się strach wchodzićKosze na śmieci: non-stop przepełnione, albo ich w ogóle nie ma, więcwszędzie brudno. Oto nasza polska ekologia. Jakoś nie widać,aby z tego powodu ekolodzy przywiązywali się do drzew...
Szeroko rozumianą edukację ekologiczną uprawiamy w Polsce już kilkanaście lat, często pod wielkimi hasłami. Wakacje i podróże po kraju to dobry moment, aby sprawdzić, czy dotychczasowe działania realizowane przez dziesiątki organizacji pozarządowych we współpracy z instytucjami publicznymi, firmami i mediami przynoszą dobry skutek.
Na ochronę środowiska i działania proekologiczne przeznaczamy w Polsce naprawdę duże pieniądze. Przede wszystkim ze środków publicznych (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, Program Infrastruktura i Środowisko, dodatkowo kilka programów unijnych, jak np. Life+, Fundusze Norweskie), summa summarum są to miliardy złotych co roku! Czy to zmienia świadomość ekologiczną Polaków? Spróbujmy przyjrzeć się miejscom, w których spędzamy wakacyjny czas.
Plaże
No niestety, ujmując dobitnie, najczęściej sikamy do wody lub na wydmy, nie mówiąc o czymś poważniejszym. Na polskich plażach toalet, choćby toj-tojów, jak na lekarstwo. Jak już są, to setki metrów od plaży, więc mało kto z nich korzysta. Lokalne władze cenią sobie bardziej dochody wyciągane na każdym kroków z turystów, a odchody turystów interesują ich już dużo mniej. Wspomniane tot-toi jeśli już się pojawiają, to tylko dlatego, że jakiś przedsiębiorczy sprzedawca lodów i napojów postawił je obok swojej budy, aby uczynić z nich dodatkowy oręż zarobkowy.
Koszy na plaży nie zobaczymy wiele. Jeśli są, to gdzieś daleko, aby nikomu nie chciało się do nich iść. Po co? Przecież przyroda sama się oczyści, zaś odpadki papierosów i tak przysypie piasek. A petów na każdej plaży w naszym pięknym narodowym piasku jak na zawołanie. Są też inne śmieci, no bo przecież nie jest zadaniem lokalnych władz utrzymywać porządek na plaży. On utrzymuje się sam, a podatki (czytaj: klimatyczne) płacone przez wczasowiczów muszą iść przecież na inne, „wyższe” cele...
To samo dotyczy plaż nad rzekami i jeziorami. Rusz no człowieku w las za ekologiczną potrzebą, to bądź ostrożny, bo miny są. Po zapachu ich poznacie...
A jeśli już ktoś zdecyduje się na kąpiel... można się wykazać niezłymi połowami. Wystarczy maska czy okularki, zanurzenie i zaraz możemy się zacząć bawić w łowców skarbów.
Lasy
W lasach jest wszystko. Można znaleźć starą pralkę, telewizor, radia, o zwykłych śmieciach nie wspominając. No a gdyby otworzyć przynajmniej jeden skup butelek przy każdym większym lesie, miałby on zajęcie, jeśli tylko zbieracze butelek i aluminiowych puszek opuściliby miejskie śmietniki i dorabiali na leśnym zbieractwie. Pojęcie runo leśne znaczy dziś o wiele więcej niż kiedyś... Słynne powiedzenie – „nasi tu byli” – znajduje potwierdzenie średnio co 50 metrów.
Drogi i ulice
Polski śmieciuch jest na każdej drodze. Spróbujcie policzyć w trakcie przejażdżek po mieście lub poza miastem, ile petów wylatuje z samochodów jadących przed wami. No przecież nie będą cuchnąć w samochodzie, zwłaszcza jeśli inne osoby nie palą. Samochodowa popielniczka nie jest przecież na odpadki po papierosach...
Oczywiście z samochodów wypadają też inne śmieci, bo przecież od czego są pobocza i rowy przy drogach, jak nie od przechowywania odpadków...
To jedna strona medalu. Druga to taka, że nawet jak byśmy chcieli, to i tak nie ma gdzie wrzucić. Jeżeli idziemy przez nasze piękne miasta lub wsie i nie daj Boże chcielibyśmy wyrzucić papierek, mamy zazwyczaj trudny wybór – rzucić na ziemię albo zabrać do domu. Koszy w Polsce przy drodze nie znajdziesz, no chyba że na przystankach. Tu są jednak tak przepełnione, że nie ma gdzie śmiecia wcisnąć.
Kupka pupila
W wielu miastach pojawiły się kosze na psie kupki. Z premedytacją wrzucam do nich śmieci, bowiem jeśli już są postawione, to są jedynymi koszami (w końcu jakby nie było na odpadki) i nie ma innych koszy w zasięgu kilkuset metrów, a moja ekologiczna motywacja jest zbyt słaba, aby drałować tak daleko (w końcu czas to pieniądz).
Stawianie koszy na śmieci w miejscach publicznych chyba się po prostu władzom lokalnym nie opłaca. Przecież ktoś musiałby to sprzątać, czyli trzeba byłoby wydać pieniądze, które przecież mogą zamiast tego iść na premie, pensje, dodatki, fury, komóry i jeszcze nie wiadomo jakie zbytki. Bo urzędnik musi mieć przecież możliwość działania, żeby obywatelom było lepiej, nie?
Plastikowy popas
Pod wpływem jakiejś głośnej akcji ekologów, prawie wszystkie supermarkety nagle zrezygnowały z dawania darmowych torebek plastikowych, przerzucając ten koszt na konsumenta. Chcesz mieć w czym donieść zakupy do domu – kup u nas „super-wytrzymałą-proekologiczną-torbę-która-nie-będzie-rozkładała-się-przez-milion-lat-tylko-szybciej”. I tak pierwszą ofiarą ekologów padliśmy my wszyscy, chociaż prawdopodobnie w tej masie plastiku produkowanym i wyrzucanym na śmieci, torby plastikowe stanowią mikroskopijny ułamek, a plastik jest i będzie jeszcze długo królem polskich śmieci. No bo trzeba by jeszcze zrezygnować z plastikowych tacek, sztućców, butli i butelek, kubków, słomek, itp. – wszystkiego co można znaleźć w nadmiarze na pobojowiskach polskiego grilowania.
Podgrzewanie klimatu
A teraz nieco z innej beczki. Wszystkie powyżej zidentyfikowane problemy stanowią realne i poważne wyzwanie dla edukacji ekologicznej, ale również dla polityków wszelkich maści. Piszę celowo o politykach, bo hasła ekologiczne coraz częściej wchodzą na sztandary partii politycznych. Robiącym obecnie furorę na świecie jest tzw. globalne ocieplenie, głównie za sprawą Międzynarodowego Panelu ds. Zmian Klimatu przy ONZ, przepowiadającego katastrofalne skutki ludzkiej działalności i jej wpływu na środowisko. „Tak zwane”, ponieważ co miesiąc kolejne zastępy naukowców profesjonalnie zajmujących się badaniami klimatu publikują w różnych ośrodkach naukowych raporty, z których wynika, że ocieplenie klimatu nie jest wynikiem działalności człowieka i zdarzało się już wielokrotnie w (pra)historii Ziemi.
Nie przeszkadza to politykom mamić społeczeństwo wyimaginowanymi zagrożeniami, jakie czyhają na nas z racji naszego wspólnego ocieplania klimatu. W zeszłym roku Heritage Foundation z Waszyngtonu opublikowała raport, w którym 650 naukowców wyraziło zdanie, że teoria globalnego ocieplenia powinna odejść do lamusa historii. Wzrost temperatur zależy bowiem głównie od ostatniej aktywności Słońca, a nie działalności ludzkiej. Ostatnio podobny raport z identycznymi wnioskami zaprezentowali duńscy naukowcy.
„Jestem sceptykiem … globalne ocieplenie stało się nową religią” – mówi zdobywca Nagrody Nobla z dziedziny fizyki, Ivar Giaever. „Modele i prognozy IPCC są niepoprawne, ponieważ opierają się jedynie na modelach matematycznych i prezentują rezultaty i scenariusze, które nie uwzględniają, na przykład, aktywności słońca” – dodaje Victor Manuel Velasco Herrera, badacz z Instytutu Geofizyki na Narodowym Autonomicznym Uniwersytecie Meksyku. „Ile jeszcze lat ziemia musi się oziębiać, zanim zrozumiemy, że planeta się nie ogrzewa? Przez ile lat to oziębianie musi jeszcze potrwać?” – zastanawia się geolog, dr David Gee, przewodniczący komisji nauki w czasie Międzynarodowego Kongresu Geologicznego w 2008 r.
Zresztą w samym IPCC też pojawiają się zdania odrębne. „Obawy związane z ociepleniem są największym skandalem w historii… kiedy ludzie dowiedzą się jaka jest prawda, poczują się oszukani przez naukę i naukowców” – dr chemii Kiminori Itoh, Japoński badacz, członek IPCC.
Ekologia u podstaw
Wyzwań dla edukacji ekologicznej w Polsce nie brakuje. Zamiast jednak zajmować się sprawami tak abstrakcyjnymi i niepewnymi jak ocieplenie klimatu czy nawet psie kupki, w pierwszej kolejności powinniśmy się chyba zająć ważniejszymi i bardziej widocznymi problemami. W końcu chyba nie chcemy być uznani za naród śmieciuchów? Dotychczasowe efekty pracy organizacji ekologicznych, urzędników odpowiedzialnych za środowisko i polityków (zwłaszcza lokalnych) są w tym zakresie raczej mizerne. Bardzo mizerne.
Oczywiście jest jeszcze wiele istotnych spraw, którymi zajmują się organizacje ekologiczne. Ale to temat na zupełnie inny artykuł.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)