Strona 3 z 4To jest trudna szkoła, zgadzam się z tym, ale dlaczego nie usłyszałam ze strony nauczycieli głosu, co należałoby poprawić, co zmienić w ich szkołach?
Teraz testy PISA pokazały, że gimnazja były dobrym pomysłem. Bardzo mi się podoba określenie, że one w jakiś sposób przeciwdziałały zapaści oświatowej w Polsce. Mieliśmy ostatnio kilka ciekawych badań, które pokazały, że wcale nie jest prawdą, iż są one tak niebezpiecznymi szkołami. Zwłaszcza na tle Europy wypadają całkiem nieźle.
GS: Jednak w strukturze szkolnej gimnazja pozostają nadal najsłabszym ogniwem, zwłaszcza w sferze wychowania.
ID: To jest oczywiste. Każdy, kto miał dziecko w tym wieku, wie o tym. Lata dojrzewania dziecka są najtrudniejszym okresem wychowawczym. To jest naturalne. Gdy powstawały gimnazja, zaplanowaliśmy szereg działań wspierających nauczycieli. Miał być program „Gimnazjum 2002”, a później „Gimnazjum 2005”.
Chcieliśmy pokazywać nauczycielom, jak trochę inaczej kontaktować się z uczniami w tym wieku, jakimi metodami prowadzić lekcje, bo są to uczniowie wymagający. Z drugiej strony chcieliśmy wspomagać szkoły dodatkowymi materiałami i scenariuszami lekcji. To jest wiek trudny, ale jest to także wiek większego zainteresowania światem. Wiek, w którym zaczyna się mówić o najważniejszych problemach cywilizacyjnych, a uczniowie bardzo chętnie podejmują takie rozmowy. Jest to okazja, by do szkoły wpuścić ducha z zewnątrz, m.in. organizacje pozarządowe.
GS: Czy to znaczy, że zmiany programowe powinny uwzględniać specyfikę wieku?
ID: Trochę tak, ale ważniejsze od programów są metody. Przykład szkoły fińskiej, która jest w tej chwili absolutnym liderem w edukacji światowej, pokazuje, że można uczyć podobnych programów (oni maja trochę mniej przeładowane programy niż my) innymi metodami, w inny sposób i że daje to lepsze rezultaty. W Finlandii dużo więcej problemów, zadań czy tematów lekcji odnosi się do życia codziennego. Na przykład znajomy fizyk mówił mi, że praktycznie aż do poziomu naszego liceum nie używa się tam takich pojęć abstrakcyjnych, jak np. punkt materialny czy ciało poruszające się, bo to dla uczniów jest mało znaczące. Dużo lepiej, gdy mówi się o konkretach, czyli o jadącym samochodzie czy o karuzeli.
GS: Skoro mówimy o odmiennościach systemowych, to u nas, inaczej niż w krajach skandynawskich, odbywa się nauczanie w liceum. Tam po roku nauki młodzi ludzie sami układają sobie indywidualny tok nauczania.
ID: To jest jeden z ważniejszych tematów poruszonych w naszej rozmowie, to jest ta najbardziej niedokończona reforma. Marzyliśmy, by po gimnazjum były licea profilowane, a znaczyło to kompletnie co innego niż dzisiaj. Ten profil miał być rozwijaniem pasji ucznia i jego potrzeb intelektualnych, miał być dostosowany do jego późniejszych studiów czy zainteresowań. Mogły więc być tworzone profile nie tylko akademickie, ale również filmowe, ekonomiczne, ekologiczne czy prospołeczne, w zależności od potrzeb i zainteresowań uczniów. Założenie było takie, że szkoła ponadgimnazjalna to szkoła dla młodych dorosłych, już nie dla dzieci. W związku z tym albo po pierwszej klasie, albo już w połowie powinny kończyć się obowiązkowe przedmioty, jednolite dla wszystkich, a uczeń powinien mieć dużo większą swobodę w ich doborze.
Drugi element to zwiększenie nacisku na samodzielna naukę. Uczniowie powinni mieć zadawane prace, które wymagają zerknięcia do źródeł, pracy w bibliotece. Powinno się ich zachęcać do samodzielnego pisania prac, a później publicznego ich wygłaszania. Stawiałabym na bardzo różnorodne metody, żeby przestać mówić o systemie klasowo-lekcyjnym na tym poziomie nauczania. Nie tylko wykłady, ale seminaria, ćwiczenia, prace laboratoryjne czy samodzielna praca. Metod nauczania jest bardzo dużo, nie wiem, dlaczego ograniczamy się tylko do tego jednego modelu w klasie.
GS: Jakie są Pani sugestie dla nowej minister edukacji dotyczące działań na najbliższą przyszłość?
ID: W pierwszej kolejności radziłabym przeanalizować wnioski z badan PISA i natychmiast wprowadzić zmiany w tych szkołach ponadgimnazjalnych, w których badania wykazały bardzo duże braki, czyli zasadniczych szkołach zawodowych, technikach i liceach profilowanych. Zmiany muszą dotyczyć nie nauczania zawodu, ale przedmiotów ogólnokształcących. Sugerowałabym zmiany programowe i bardzo dużą falę doskonalenia nauczycieli. Może przydałaby się jakaś zachęta, by do tych szkół trafiali najlepsi nauczyciele? To jest najpilniejsza sprawa, bo inaczej kolejne roczniki uczniów tych szkół będą kończyły edukację na tak niskim poziomie, że – jak mówi raport PISA – będą zagrożeni wykluczeniem.
Druga bardzo ważna sprawa wynika z innych badań międzynarodowych – PIRLS, czyli badań oceniających umiejętności czytania 9- i 10-latków. W raporcie znajdują się bardzo ciekawe, gotowe wnioski, warto je wykorzystać i jak najszybciej wprowadzić zmiany. Moim zdaniem od 2008 roku powinno się objąć powszechną nauką 5-latki, a od 2009 r. obniżyć wiek szkolny.
Niesłychanie ważna wydaje się zmiana nadzoru, a co za tym idzie, zwiększenie autonomii szkoły. Może ona spowodować, że same szkoły będą mogły się poprawiać i podnosić jakość pracy, nie czekając na odgórne dyrektywy. O zmianie programowej nie mówię, bo wiem, że ministerstwo nad tym pracuje. To, co jest mi szczególnie bliskie, to zmiana organizacyjna szkół ponadgimnazjalnych, czyli zrobienie z nich college’ów dla młodych, ale jednak już dorosłych, ludzi. Obniżenie wieku szkolnego będzie oznaczać, że młodzi ludzie rok wcześniej będą kończyli naukę w szkołach ponadgimnazjalnych i rozpoczynali studia. Dzięki temu pozbędziemy się problemów, które dzisiaj mamy w szkołach, np. czy 19-latek ma prawo sam się usprawiedliwiać.
Brakuje debat o oświacie
Typografia
- Smaller Small Medium Big Bigger
- Default Helvetica Segoe Georgia Times
- Tryb czytania