Od wielu już lat wypowiadane są prognozy znikania starych zawodów a pojawiania się zupełnie nowych. Z tego rodzi się trudność w przystosowaniu się do tych nowych warunków, jak i wyzwanie dla edukacji - kształcić realnie do przyszłości a nie niepraktycznie z zapatrzeniem na przeszłość. To tak jak podróż - można patrzeć przed siebie i widzieć daleko, albo tylko pod nogi.
Co powinno się zmienić w ocenianiu?
Nauczyciele na ogół nie lubią oceniania. Nie mogą go uniknąć i w sumie ocenianie jest uczniom potrzebne. Każdy powinien wiedzieć, jak postępuje jego uczenie się. Jak zatem zrobić, aby ten proces był korzystniejszy dla uczniów? W tym wpisie zajmę się trzema aspektami oceniania, które warto i można zmienić.
Oddajmy szkołę uczniom
Nie wystarczy zmienić szkoły i nauczycieli, trzeba zmienić miejsce ucznia w procesie edukacji. Trzeba wrócić i zacząć po prostu wdrażać koncepcje konstruktywistyczne w edukacji.
Potrzebny powrót do wartości w sieci
Media społecznościowe mają coraz większy wpływ na decyzje i wybory podejmowane przez młodzież i dorosłych. Pytanie, na ile są one jeszcze "społeczne", a w jakim stopniu już antyspołeczne, prowadzące do pogłębienia różnic i wzmacniania konfliktów. „Od technologii nie uciekniemy, ale musimy patrzeć na nie przez pryzmat ważnych dla człowieka wartości” – uważa Natalia Hatalska.
Na jakiej podstawie prawnej?
Jeśli ktoś zorganizowałby plebiscyt na pytanie roku, to powyższe w dobie pandemii miałoby wielkie szanse. A wśród dyrektorów przedszkoli i szkół prawdopodobnie wygrałoby bez apelacji.
Tańczący z kwarantannami
„Właśnie dostałam info o kolejnym zachorowaniu. Wykończona jestem!” – napisała moja koleżanka w grupie messengerowej dyrektorów szkół STO. Była sobota wieczorem, długi weekend. Mnie dobry los udzielił amnestii na jeszcze jedną noc i złe wiadomości przyniósł dopiero w niedzielny poranek. Może dlatego, że w sobotę przezornie nie otwierałem e-maili.
Szkoła a Ministerstwo Edukacji Narodowej
W szkolnych murach spędzamy bardzo dużo czasu, co najmniej kilkanaście lat. Podobno uzbiera się tego około 14 tys. godzin. Kawał życia. A po opuszczeniu murów szkolnych, z dyplomem, uczymy się dalej, na studiach, kursach, szkoleniach, indywidualnie, stacjonarnie i coraz bardziej online. Jednym słowem kształcenie (się) ustawiczne. A potem nawet w uniwersytetach trzeciego wieku. Uczymy się tak dużo a i tak odczuwamy braki, luki w swojej wiedzy, umiejętnościach i kompetencjach. Społecznie dostrzegamy powszechny wtórny analfabetyzm. Coś z tym kształceniem jest nie tak?