Jest to nowoczesny podręcznik, który się czyta ze smartfonem w ręku. Bo podręcznik od książki różni się tym, że się go studiuje, czyli czyta i sprawdza, powtarza, wdraża i kolejny raz się próbuje. A dlaczego ze smartfonem? Bo znajdują się liczne odesłania do materiałów dostępnych w internecie, np. nagrania wideo. Taki wygodny hipertekst. Na stronie można kliknąć w link, ale jak "kliknąć" w papierowej książce? Na przykład z wykorzystaniem QR kodów i smartfonu. A co, jeśli wolelibyśmy obejrzeć i sprawdzić na laptopie? Nic trudnego, podane są skrócone linki, które łatwo wpisać do przeglądarki.
Schoolovision, czyli o europejskim uczniowskim śpiewaniu
Współpraca na poziomie europejskim otwiera szkołom, nauczycielom i uczniom szerokie możliwości – dobrze, że coraz więcej placówek włącza się w różne działania realizowane w ramach programu Erasmus Plus czy e-Twinning. Warto pokazywać ich sukcesy, aby tym samym zachęcać kolejne szkoły do udziału w projektach europejskich i nawiązywania bieżącej współpracy z zagranicznymi szkołami i instytucjami edukacyjnymi.
Gdzie, kiedy i jak uczymy o dzieci o pieniądzach?
Około 73% polskich dzieci otrzymuje w jakiejś formie edukację ekonomiczną w domu – tak wynika z badania "Edukacja ekonomiczna dziewczynek i chłopców w polskich domach – czy matki i ojcowie edukują w ten sam sposób?". Kiedy dzieci zaczynają poznawać świat finansów i o jakich sytuacjach edukacyjnych mówimy?
Debata oksfordzka w szkole
Metoda debaty oksfordzkiej jest chyba znana każdemu nauczycielowi, ale rzadko jednak wykorzystywany jest jej cały potencjał edukacyjny. W poradnikach metodycznych opisywana jest jako metoda aktywizująca, rodzaj dyskusji problemowej. W takim ujęciu gubi się w natłoku innych, mniej lub bardziej atrakcyjnych narzędzi. Tymczasem dzięki debacie oksfordzkiej mamy możliwość zaprojektować i przeprowadzić w przestrzeni szkoły czy klasy rodzaj „learning experience”, czyli doświadczenia edukacyjnego, uczenia się w różnorodny sposób i na wielu płaszczyznach.
Imperium kontratakuje...
W publicznej oświacie mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Mam takie wrażenie, że od kilku(a może nawet kilkunastu) lat, ministerstwo odpowiedzialne za edukację narodową prowadzi dość agresywną grę lub wręcz walkę ze szkołami, nieustannie utrudniając na różny sposób życie dyrektorom szkół, a także przyczyniając się do obniżania autorytetu nauczycieli w społeczeństwie. Niestety ze sporymi sukcesami, co widać m.in. po rosnącej liczbie wakatów po nauczycielach odchodzących ze szkół, rosnącej popularności oświaty niepublicznej i edukacji domowej czy braku młodych nauczycieli chętnych uczyć w szkołach. Lex Czarnek wracające właśnie pod obrady Sejmu wpisuje się w ten dziwny trend walki ze szkołą. Szkoda, że znów przez jakiś czas będziemy tracić czas na jałowe spory i walkę z wiatrakami, zamiast myśleć o budowaniu ponadpartyjnego porozumienia na rzecz polskiej edukacji.
Siekierą w edukację domową?
Jednym z ukrytych celów Lex Czarnek 2.0 jest utrudnienie możliwości finansowania edukacji domowej ze środków publicznych. Jest to próba zakwestionowania fundamentalnej zasady dla systemu edukacji, że pieniądze powinny iść za uczniem. To także kwestionowania prawa rodziców do wyboru takiej formy edukacji dzieci, która najlepiej odpowiada ich potrzebom. Jak widać marzeniem ministra Czarnka i MEiN jest model szkoły jako fabryki, z której wychodzą identyczne, zestandaryzowane "produkty" systemu edukacji. Pojawiły się nawet już głosy posłów rządzącej partii, że przedstawione rozwiązania są mocno przesadzone - jak to jeden z nich ujął, nie trzeba od razu wprowadzać zmian "siekierą"...
Paradoks dobrego nauczania
Co oznacza „dobre” nauczanie? Nie wszyscy mamy taką samą odpowiedź. Prawie wszyscy uważają, że skutkiem dobrego nauczania jest podniesienie wyników uczniów. Ale są też zwolennicy opinii, że najważniejsze jest zainteresowanie uczniów. W tym wpisie – co mówią na ten temat badania i czy można połączyć te dwa profity.
Ostatnie komentarze