Kilka dni temu, na początku kwietnia, szóstoklasiści przystąpili do pierwszego TAK poważnego egzaminu. Namiastkę stresu, który towarzyszył temu wydarzeniu, poznali kilka lat wcześniej, podczas sprawdzianu trzecioklasistów. Dlaczego dwunastolatkowie muszą (i czy rzeczywiście muszą) przeżywać tyle stresu?
Komu mają wierzyć rodzice sześciolatków?
Ministerstwo Edukacji Narodowej uruchomiło (wreszcie) szerszą akcję informacyjną dotyczącą sześciolatków w szkołach. Nie jest to może jeszcze na razie jakiś cud, ale dobrze, że może powstanie jakiś zasób materiałów, z których będą mogli korzystać rodzice decydując o posłaniu dzieci do szkoły. Od dłuższego czasu taką kampanię prowadzą również organizatorzy akcji „Ratuj Maluchy!“, chociaż przesłanie ich działań jest przeciwne niż minister Szumilas. Komu wierzyć?
Im lepsza atmosfera, tym mniej przemocy
Program społeczny „Szkoła bez przemocy” to trwające od 2006 roku inicjatywa mająca na celu przeciwdziałanie przemocy i agresji w polskich szkołach. Jedną z form aktywności są regularne badania nad skalą problemu, a także dostarczenie szkołom konkretnego wsparcia i narzędzi, które skutecznie i systemowo zwalczałyby to zjawisko.
Jak efektywniej angażować rodziców w nauczanie?
Rodzicielstwo jest prawdopodobnie najtrudniejszym i najważniejszym zadaniem, jakie stoi przed większością dorosłych. Jednak wielu z nas nie czuje się przygotowanych do pełnienia tej roli. Zdarza się, że czujemy się nieudolni, gdy widzimy litanię rzeczy, które powinniśmy wiedzieć i robić, przedstawianą przez szkołę.
Kiedy do szkoły? Czy badania mózgu dają odpowiedź na to pytanie?
W wieku sześciu lat w płacie czołowym mózgu występuje największa ilość połączeń neuronalnych. Jednak utrzymane zostają jedynie te, których dziecko używa. Mózg konsekwentnie kieruje się bowiem zasadą: „Używaj lub wyrzuć!” Stabilizuje się tylko część połączeń, im jesteśmy starsi, tym mamy ich mniej. Te struktury, które są wykorzystywane, mózg dalej rozbudowuje, nieużywane uznaje za niepotrzebne i je usuwa.
Tak naprawdę, to nie uczymy...
Moja koleżanka zwykła mawiać, że tam gdzie się kończy rozsądek, zaczyna się oświata. Przyglądając się temu, co dzieje się na „oświatowym podwórku”, trudno nie przyznawać jej racji. Edukacja wczesnoszkolna to mój kawałek „szkolnego podwórka”. „Uprawiam” go już ponad dwadzieścia lat i chciałam zwrócić uwagę na problem związany z nauczaniem najmłodszych. Także rodzicom.
Dlaczego zawsze musimy zmieścić się w linijkach?
Szkoła traktuje dzieci przychodzące do szkoły jak białe kartki, które trzeba zapisać. Zupełnie nie uwzględnia tego, że te kartki są już jakoś zapisane – mówi Agata Wilam, współzałożycielka Uniwersytetu Dzieci podczas swojego wystąpienia na TEDx Kraków. I dowodzi, że dzieci są świetną, kreatywną i ciekawą świata grupą, która chce się uczyć. I że wcale nie muszą mieścić się w narzuconych im linijkach.
Ostatnie komentarze