Jak pandemia SARS-CoV-19 wpłynęła edukację oraz samopoczucie uczniów? 7,8% maturzystów nie zdało egzaminu z więcej niż jednego przedmiotu. Wśród absolwentów liceów takie osoby stanowią 5,8%, a wśród absolwentów techników – 11,1%. Wyniki te są słabsze od analogicznych sprzed pandemii.
Edukacja a wybory, czyli w oczekiwaniu na Gandalfa
Edukacja jest dziedziną życia społecznego, w naszym kraju zupełnie nieistotną dla polityków, nawet jeśli werbalnie podkreślają jej znaczenie. Kiedy posiadanie władzy stanowi cel sam w sobie, a decyzje polityczne podejmuje się pod dyktando wyników sondaży, nauczyciele są po prostu zbyt mało atrakcyjną grupą elektoratu. W Prawie i Sprawiedliwości wiedzą, że w większości nie głosują oni na prawicę, a kupować ich nie warto, bo musiałoby to dużo kosztować, bez gwarancji sukcesu. Opozycja na lewo od PiS słusznie zakłada, że głosy tego światopoglądowo lewicowego lub liberalnego środowiska ma zagwarantowane bez żadnych nakładów, nawet bez dopieszczania.
Nie marnujmy żywności - potrzeba szerszej edukacji w szkołach
Marnowanie żywności to poważny problem, który ma swoje konsekwencje zarówno ekonomiczne, jak i środowiskowe. W Polsce do kosza trafia blisko 5 mln ton, z czego za 3 mln ton odpowiedzialni jesteśmy my w naszych domach. Jak w tej sytuacji uczyć dzieci niemarnowania jedzenia i właściwych zachowań, by w przyszłości oszczędniej niż my gospodarowały żywnością? Jak podkreślają eksperci Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego warto rozwijać u dzieci tę wrażliwość na otaczającą rzeczywistość jak najwcześniej, ponieważ to kompetencja przyszłości, decydująca o losie naszej planety. Nikt nie jest zbyt młody, aby działać na rzecz niemarnowania żywności i środowiska.
Powiedzieć b…
Czytam właśnie refleksje kolegi anglisty o nauczaniu zdalnym (które w ogólnym kształcie podzielam i dałem już temu wielokrotnie wyraz) i mam wrażenie, że większość tzw. środowiska zorientowała się, że bieżąca formuła szkoły powszechnej już się wyczerpała. Z orientacją tą nie idzie jednak w parze zrozumienie, że przejście do formuły nowej, czy też, jak kto woli, nowego paradygmatu, nie zależy od technikaliów, metodyki, czy też od odwiecznie postulowanej mentalnej metamorfozy owego „środowiska”, ale od zaakceptowania natury przemian, które przeobrażenie szkoły wymuszają. Niestety, w ocenie sytuacji i doraźnych zaleceniach dominują sentymenty, resentymenty i pobożne życzenia.
Jeszcze o podaniach lingwistyki szkolnej
Siadając do cyklu tekstów*, który kończę tym wpisem, nie miałem ambicji stworzenia monografii szkolnej mitologii – z pewnością zajęłaby wielokrotnie więcej miejsca, a i tak, wymieniając tylko kilka z owych półprawd, awansowanych do pryncypiów współczesnego paradygmatu oświatowego, udało mi się pewnie znudzić wielu czytelników.
Anty-Czarnek A.D. 2015
Postanowiłem udostępnić na blogu artykuł, który napisałem w 2015 roku, przygotowując się do udziału w katowickim Kongresie Polskiej Edukacji, na który - choć nie byłem apologetą ówczesnej władzy oświatowej z minister Kluzik-Rostkowską na czele, zostałem zaproszony, i to w roli prelegenta. Rzecz niewyobrażalna obecnie, gdy dyskutuje się tylko w sprawdzonym gronie zwolenników.
O klechdach i wierzeniach edukacyjnych
Tego typu opowiadania zwykle odnoszą się do niezwykłych, choć w sumie mało fantastycznych sytuacji, które komuś kiedyś się przydarzyły i mocą lokalnych wierzeń stają częścią społecznej rzeczywistości. W dydaktyce i pedagogice pełno jest takich historii. Najczęściej powielany ich archetyp, to „Goździkowa” – jednej pani coś się tam kiedyś udało na lekcji i tak ją to zdziwiło, że aż o tym opowiedziała innej pani, mówiąc, że na problem z x pomaga. Ta sprzedała patent pani kolejnej, ta następnej i dalej już samo poszło. Co prawda ktoś tam twierdził, że nie tyle na x, co na y pomaga, inni, że ani na x, ani na y, ale większość jest przekonana, że tylko na odciski nie działa…