Warto przyjrzeć się zawartości podręczników do nauczania matematyki, na wszystkich poziomach nauczania. Wygląda na to, że na całym świecie powielamy te same błędy. Podręczniki do matematyki wymagają zmian – jak zauważa Sarah D.Sparks w swoim artykule pt.: Textbooks Need More Real-World Math Exercises, Study Finds. Autorka powołuje się na opinię Williama Schmidta, wybitnego profesora na Michigan State University. Myślę, że tak samo i podręczniki polskie potrzebują zmian.
Pierwszy stopień do… dydaktycznego raju
Pedagogika, a w zasadzie jej punkt wyjścia, czyli coś, co dziś nazywamy pedagogią, ma swoją praprzyczynę w komplikacji systemów społecznych, tj. w potrzebie, czy wręcz konieczności przysposobienia jednostek do pełnienia rosnącej liczby ról, jakie jednostki te mają pełnić. Z tej czysto utylitarnej funkcji usilnie chce „ewoluować” do roli anioła stróża, który taką przyziemną utylitarność ma w pogardzie. Z ewolucją ma to oczywiście niewiele wspólnego – chodzi raczej o takie ideologiczne dobranie i przedstawienie pozostających w dyspozycji środków, by były one akceptowalne dla przedmiotu oddziaływania, bo jedynym elementem rzeczywiście podlegającym ewolucji jest właśnie społeczna gotowość do poddania się określonym normom, przynajmniej częściowo zinternalizowanym jako własne.
Inspirujące rozmowy o aktywnym uczeniu się
Przestrzeń, w której się uczymy pełni ważną rolę w edukacji. Włoski pedagog, Loris Malaguzzi, prowadzący szkoły w regionie Reggio Emilia, nadawał jej funkcję tzw. trzeciego nauczyciela. Twierdził, że przestrzenie edukacyjne wnoszą do edukacji wartość dodaną, a zarówno klasa, jak i przestrzenie szkoły powinny być nie tylko funkcjonalne, ale także stymulować kreatywność uczniów. Powinny też być na tyle elastyczne, żeby pozwalać nauczycielom zaspokajać różne edukacyjne interesy i potrzeby podopiecznych, a także sprzyjać wspólnemu konstruowaniu wiedzy przez uczniów.
Po co komu sprawdziany?
O sprawdzianach już kiedyś pisałam w moim blogu. Wracam do tego tematu z nowymi refleksjami, które potwierdzają mój poprzedni wpis. Są nauczyciele, którzy uważają, że wystarczy im obserwacja i analiza prac uczniów. Są też tacy, którzy sprawdziany robią po każdym przerobionym dziale. Ja jestem gdzieś pośrodku - obserwuję, analizuję prace uczniów, ale od czasu do czasu robię sprawdzian, gdyż pokazuje on zupełnie inne rzeczy, niż pozostałe formy sprawdzania umiejętności uczniów.
Sztukmistrz z Lublina, czyli o zakrzywianiu przestrzeni edukacyjnej
Sztukmistrz z Lublina, pan minister Czarnek, raczył zaproponować, by każdy nauczyciel w ramach swojego czasu pracy musiał odbyć godzinę konsultacji dla uczniów. Tym samym przywrócił ideę „godzin karcianych”, którą w swoim czasie pogrzebała i przebiła osinowym kołkiem jego poprzedniczka, Anna Zalewska, ogłaszając to wówczas wielkim tryumfem woli wobec błędów i wypaczeń koalicji PO-PSL.
Wielkie łowy bez przynęty, czyli ruch kadrowy w oświacie
A więc jednak... Nauczyciele otrzymali podwyżkę wynagrodzeń i to mimo wytykanej przez ministra Czarnka obstrukcji ze strony związków zawodowych. Od maja. Całe 4,4%. Niestety, w praktyce oznacza to rekompensatę za mniej niż jedną trzecią wzrostu kosztów utrzymania, licząc od poprzedniej podwyżki. Można załamać ręce nad mizerią tego, co państwo oferuje za pracę z młodym pokoleniem Polaków, choć ja raczej zastanawiam się, skąd taka nadzwyczajna hojność. W gruncie rzeczy, gdyby płace nauczycieli pozostały zamrożone, zapewne nikt poza nimi samymi nie zwróciłby na to uwagi.
Siła różnorodności - recenzja po recenzji
Neurodydaktyka jest jednym z tematów skupiających uwagę praktyków i teoretyków edukacji, w czym duża zasługa odpowiedniego marketingu. Poświęcono jej już wiele opracowań, stąd też warto śledzić publikacje, które mają aspirują do wniesienia nowego spojrzenia na zagadnienie. Zdecydowana większość artykułów wieńczących VII Ogólnopolskie Sympozjum Naukowe Neurodydaktyki pozbawiona jest neuropropagandy i dotyczy kwestii, które doskonale się obywają bez natrętnej neuroewangelizacji. Z pozostałych, w których najwyraźniej ze względów statutowych, komunałów zabraknąć nie mogło, wybrałem kilka do omówienia, ale z góry uprzedzam, że jeśli ktoś był już eksponowany na neuromemy tego wirusa świadomości, to nic go chyba specjalnie nie zaskoczy. Mam nadzieję, że opisując je, trafię na ozdrowieńców lub zaszczepionych.