Edunews.pl to z pewnością platforma prowokująca do myślenia, pokazująca, że, od czasu do czasu, poza codziennym zmaganiem z oportunistyczną ignorancją Jasia i obowiązkowym już zachwytem nad „nowym” w szkole, nauczyciele i ludzie zajmujący się edukacją profesjonalnie zdolni są do refleksji nad otaczającą ich rzeczywistością. Taką właśnie, nietuzinkową, daleką od urzędowej sztampy i kołczowskiego zadęcia refleksją jest tekst Małgorzaty Bukowskiej-Ulatowskiej – konsultantki ds. edukacji języków obcych w Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku.

„Właśnie dostałam info o kolejnym zachorowaniu. Wykończona jestem!” – napisała moja koleżanka w grupie messengerowej dyrektorów szkół STO. Była sobota wieczorem, długi weekend. Mnie dobry los udzielił amnestii na jeszcze jedną noc i złe wiadomości przyniósł dopiero w niedzielny poranek. Może dlatego, że w sobotę przezornie nie otwierałem e-maili.

W szkolnych murach spędzamy bardzo dużo czasu, co najmniej kilkanaście lat. Podobno uzbiera się tego około 14 tys. godzin. Kawał życia. A po opuszczeniu murów szkolnych, z dyplomem, uczymy się dalej, na studiach, kursach, szkoleniach, indywidualnie, stacjonarnie i coraz bardziej online. Jednym słowem kształcenie (się) ustawiczne. A potem nawet w uniwersytetach trzeciego wieku. Uczymy się tak dużo a i tak odczuwamy braki, luki w swojej wiedzy, umiejętnościach i kompetencjach. Społecznie dostrzegamy powszechny wtórny analfabetyzm. Coś z tym kształceniem jest nie tak?

Zacznę od anegdoty z września tego roku. Pewna młoda osoba zdała egzamin do liceum plastycznego. Wcześniej uczyła się w domu w edukacji domowej. Pierwsze dni w liceum spowodowały, że dziewczyna odmówiła chodzenia do szkoły, mimo, że bardzo chciała rozwijać się artystycznie. Za dużo sprawdzianów, za dużo krzyku, za dużo wymagań i straszenia. Mama dziewczyny poszła na rozmowę z dyrektorem i zaproponowała, że córka będzie uczyć się samodzielnie w domu, uczęszczać będzie tylko na zajęcia artystyczne i pod koniec semestru zda egzaminy. Dyrektor odpowiedział: „Nie mogę się na to zgodzić, każdy uczeń tak by chciał”. Czyli my nauczyciele jesteśmy świadomi tego co motywuje do nauki, ale nie chcemy/nie możemy się na to zgodzić!

Nie ma wątpliwości, że cały sektor edukacji będzie wspominał czas lock-downu jako moment szczególny, który obnażył słabości tradycyjnego podejścia do tak ważnego etapu życia każdego młodego człowieka. Zwłaszcza, że żyjemy w świecie nacechowanym coraz większą zmiennością i tempem rozwoju wielu jego elementów, w tym edukacji. Jednak zarówno uczennice i uczniowie, rodzice, jak i cała kadra nauczycielska pokazali nie tylko heroiczną wręcz odwagę, ale i energię oraz umiejętność dostosowania się do nowych warunków, przechodząc w rytm nauki zdalnej, która pozwoliła dokończyć semestr, a następnie rok szkolny. Dzisiaj istotne jest, aby nie zaprzepaścić tej ciężkiej pracy oraz wyciągnąć wnioski z lekcji, którą przyniosła pandemia. Dlatego musimy podjąć dyskusję na temat wykorzystania doświadczeń z okresu nauki zdalnej, tak aby zapewnić uczniom jak najlepsze warunki do rozwoju i funkcjonowania w świecie nieustannych zmian.

Pandemia nie sprzyjała aktywności fizycznej. Prawie 10 proc. dzieci i młodzieży w wieku od 10 do 18 lat nie ćwiczyło ani jednego dnia w tygodniu. Co najmniej cztery razy w tygodniu miało z nią do czynienia 41 proc. badanych, o blisko 10 proc. mniej niż wcześniej - wynika z ustaleń pracowni IBRiS.

Pracując w szkole poszukujemy na ogół rozwiązań, które pozwoliłyby nam zwiększyć skuteczność naszej pracy. Myśląc o skutecznym nauczaniu, często zastanawiamy się nad optymalnymi sposobami organizacji procesu uczenia się uczniów. I choć sformułowanie „nauczanie” to w gruncie rzeczy edukacyjna zaprzeszłość, w języku potocznym służy jednak do powszechnego uwiarygodnienia podstaw funkcjonowania nie tylko całych systemów oświaty, ale wręcz podstawowych powodów, dla którego posyłamy dzieci do szkoły. Bywa też źródłem wiary uczących w spełnianie przez nich ich dziejowej misji oraz pretekstem do organizacji szkoleń na temat efektywnego wymuszania (?) na uczniach poznawania i zapamiętywania określonych treści czy ćwiczenia i utrwalania uznanych za właściwe dla poszczególnych przedmiotów umiejętności. By tak się jednak stało, uczeń musi poddać się skutecznemu nauczaniu, a nauczyciel powinien pozyskać i umiejętnie dysponować wybranymi strategiami, narzędziami oraz technikami pracy, które pozwolą zdominować podopiecznych i wymusić (?) na nich najpierw określone zaangażowanie a następnie ściśle określone efekty.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Świetnie napisane. Daje do myślenia i w zasadzie jak się tak zastanowić to ma Pan absolutną rację. Z...
Ogólnopolskie wytyczne skończą się tym, że nic się nie zmieni...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Czy sztuczna inteligencja osłabia nasze kompetencje?
W jakimś stopniu na pewno osłabia. Uzależnia. Tak integrujemy się w większy system. Podobnie jest w ...
AI nie zastąpi naszej odpowiedzialności za własny rozwój ;)
Podoba mi się podejście operacje na szacunku, a nie kontroli :)
GPT napisał/a komentarz do EjAj z lodówki
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...
GPT napisał/a komentarz do Kierunki rozwoju polskiej edukacji
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...
Ppp napisał/a komentarz do Dziesięć błędów informacji zwrotnej
Wszystko to prawda, ale na "zerowym" punkcie powinno być: błędem krytyki jest samo jej istnienie! w ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie