Stopnie nie definiują ucznia i studenta, punkty nie definiują nauczyciela akademickiego. Nie w każdym wyścigu warto brać udział. Czasem warto być nonkonformistą. Owszem, udział w różnych zawodach, w różnych rywalizacjach i wyścigach nie jest niczym złym. Jest przecież okazją do sprawdzenia się, do zabawy, do wysiłku i do porównań z innymi. Oraz z sobą samym. Ale, jak już napisałem, nie w każdym i nie zawsze wyścigu warto brać udział. Ważne jest nie tylko czy samochód jest szybki, ale także to czy jedzie we właściwym kierunku. Punkty i stopnie są czasem przydatne. Lecz one nie definiują człowieka. Są tylko uproszczoną, a przez to ułomną, formą informacji zwrotnej.
Rozmyślna bezmyślność
Jak wszystkie inne trendy, moda na wschodnie techniki relaksacyjne i ich pochodne powraca do Europy, czy też szerzej, krajów cywilizacji zachodniej, cyklicznie. Najmocniejsze wychylenia tej sinusoidy notuje się oczywiście w momencie rozmaitych przesileń i kryzysów, kiedy wydaje się, że tzw. zachodni styl życia się nie sprawdza. Polska od zawsze stawia na recykling – najczęściej na nowo odkrywamy mody na zachód od Odry już przebrzmiałe, a często skompromitowane.
Dzieci wciąż potrzebują przewodników po cyfrowym świecie
Mowę zastępują pisaniem na klawiaturze, społeczne interakcje nawiązują w mediach społecznościowych i są tak biegli technologicznie, jak żadne pokolenie wcześniej. Tak w teorii funkcjonują dzieci i młodzież. W praktyce okazuje się, że generacji Alfa, dzieciom urodzonym po 2010 r. często brakuje fundamentów do świadomego poruszania się po cyfrowym świecie. Eksperci nie mają złudzeń: edukację powinno rozpocząć się najlepiej jeszcze w przedszkolu. Potem będzie coraz trudniej znaleźć wspólny język.
Czas dziadów. Mapa myśli o nauczycielach (cz. 1)
W pierwszej odsłonie „Czasu dziadów” opisałem najistotniejsze, moim zdaniem, cechy grupy zawodowej nauczycieli. Zapowiedziałem też, że w dalszej kolejności zaprezentuję mapę myśli o tej profesji, w nadziei, że uda mi się ułatwić myślenie o tym, jak wyprowadzić polską edukację z kryzysu. Nie widzę możliwości osiągnięcia jakiejkolwiek poprawy bez rozwiązania przynajmniej części problemów kadry pedagogicznej. Jak powiedział profesor Łukasz Turski w wywiadzie dla „Głosu Nauczycielskiego”:
Pomiędzy: uczę (się) a sprawdza(m)
Zastanawiajmy się nad środowiskiem sprzyjającym uczeniu (się). Procesowi nauki musimy nieustannie nadawać sens. Trudno uczyć (się), jeśli nie widać sensu. Nie warto też zaniedbywać uczenia (się) razem, w grupie. Wspólnota uczących (się) ma znaczenie dla rozwoju.
Cierpliwość nauczyciela, czyli o tym, że wolniej znaczy szybciej
Wyobraź sobie taką sytuację, małe dziecko zawiązuje sobie but. Na sznurowadła a nie na rzepy. Trwa to długo, bo dziecko jest jeszcze nieporadne. A ty się spieszysz. I co, zawiążesz dziecku szybko sam buciki? I będzie szybciej. Ale będzie jednocześnie wolniej... bo dłużej potrwa zanim to dziecko się nauczy sprawnie zawiązywać sznurowadła. Bo właśnie zabrałeś mu okazję do ćwiczeń i nauki. Coś co trwa szybciej (jednorazowe zawiązanie bucików) trwa w rezultacie dłużej (uczenie się zawiązywania). I co, do końca życia będzie zawiązywać temu dziecku buciki, potem już dorosłemu człowiekowi?
Maturalne Q.E.D.
Kwestie podniesione nie tak dawno przez Bartłomieja Dwornika i zamieszczony przez niego manifest Fundacji Ogólnopolski Operator Oświaty nie dają mi spokoju i przywołały refleksje, które spisałem jeszcze w maju tego roku. Wahałem się, czy ich publikacja jest zasadna, ale przeważyła właśnie świadomość, że nad tematem egzaminu maturalnego, jego sensem i formą, ktoś się jeszcze zastanawia, choćby tylko retorycznie.
Ostatnie komentarze