Mówi się, że aby osiągnąć mistrzostwo w swoim zawodzie, w moim przypadku zawodzie nauczyciela, potrzeba 10 lat pracy. Przez ten czas człowiek weryfikuje swoją wiedzę i umiejętności jakie nabył podczas studiów. Buduje warsztat pracy, gromadzi materiały, wypracowuje metody, które jego zdaniem sprawdzają się, udoskonala je. Uczy się wybierać odpowiednie programy, dostosowywać je i modyfikować w zależności od potrzeb i możliwości psychofizycznych swoich podopiecznych. Uczy się jak tworzyć więź z uczniami tak, aby nie przekraczać granic ale żeby ta więź opierała się na partnerstwie i zaufaniu. 10 lat, w moim przypadku 14. Zostałam mistrzem! Tak mi się chyba wydawało, aż do momentu kiedy nie zmieniłam pracy.
Nauczyciele
Precz z etosem Siłaczki
Mam koleżankę, która potrafi organizować imprezy szkolne z rozmachem godnym ceremonii wręczenia Oskarów. Ma wizje i realizuje je z konsekwencją lodołamacza. Przygotuje młodzież do części artystycznej na poziomie premiery w teatrze, ze szkolnych talentów wokalnych potrafi zrobić mocarny chór, załatwi profesjonalne kostiumy i przeszkoli młodzież do obsługi technicznej.
Jaki powinien być dobry nauczyciel?
O ile tydzień temu nie udało mi się wystąpić w TVP Info, o tyle tym razem – wszystko na to wskazuje – zaistnieję przed kamerami Polsatu, a dokładniej kanału POLSAT Rodzina, w programie Mamma mia!. Zaproszono mnie do nagrania krótkiej rozmowy na temat „Jaki powinien być dobry nauczyciel?”. Czas – 10 minut, z czego część dla prowadzących, część dla przemiłej pani, która wspólnie ze mną gościła w studiu – dla mnie pozostało jakieś 3-4 minuty. Zbyt mało, żeby powiedzieć wszystko, co wydaje się istotne w temacie. Nie mam wszakże pretensji, bo wiedziałem, na co się piszę, i w ogóle rozmowa była super-sympatyczna (kto chce, niech sobie obejrzy - emisja w środę 20.03 o godz. 9.00 i 22.00)...
Ile pracuje nauczyciel?
Niestety, muszę lojalnie uprzedzić, że nie rozwiązałem zawartej w tytule, największej chyba zagadki współczesnej polskiej oświaty. Nie podam więc w ostatecznej konkluzji żadnej wiarygodnej liczby godzin. Chciałbym jednak zaprosić Czytelników do refleksji na ten temat, co nie-nauczycielom może pomóc w zrozumieniu głębszej przyczyny obecnych belferskich protestów, a wszystkich zainteresowanych zainspirować w kwestii działań, jakie warto podjąć w przyszłości, by skutecznie zmierzyć się z niewątpliwym (moim zdaniem) kryzysem polskiej edukacji w ogóle, a pedagogicznej profesji w szczególności.
Kiedy uczę się najwięcej?
Na każdą konferencję idę z nadzieją, że usłyszę coś, co wzbogaci mój nauczycielski warsztat. Bywa, że wracam ze szkolenia tylko z jednym zdaniem, które mnie inspiruje i zmusza, żeby coś nowego na lekcji wypróbować.
Wyśnijmy tę szkołę teraz!
W zeszłym roku włoski sąd wyrokował w sprawie pewnego młodzieńca, który handlował narkotykami i dopuścił się jeszcze paru drobnych przestępstw. Uznał, że najwłaściwsze będzie wysłanie go na pieszą pielgrzymkę naprawczą do świętego Jakuba w Composteli w towarzystwie 68-letniego wychowawcy i bez telefonu komórkowego. Decyzję tę sporo osób w Polsce uznało za dowód głupoty sądu, co raz jeszcze pokazuje nam, że w skali europejskiej należymy do najbardziej punitywnych społeczeństw. Mamy przemożną skłonność do surowego karania, a polityczna ekspansja populistów tylko wzmacnia to nastawienie.
Feedback w klasie krokiem do zmian
Pięć lat studiów, setki godzin szkoleń, kilkanaście lat pracy w zawodzie nauczyciela – pewnie niejeden z nas ma już taki staż i doświadczenie, jak również wyrobione metody pracy i możliwe, że niejedno wypalenie zawodowe na koncie. Brak radości płynącej z wykonywania zawodu ma wiele przyczyn, a jedną z nich może być brak chęci wnoszenia nowych elementów do lekcji, czyli ich usprawniania, przez co popadamy w rutynę, która nas skutecznie wykańcza.