Z kwietniowych badań CBOS wynika, że dwie trzecie Polaków ma w domu komputer; podobnie było rok temu. Ale w ciągu ostatniego roku tylko o 3% więcej osób zyskało w domu dostęp do internetu (obecnie ma go w domach 59%). To bardzo niski przyrost jak na wymagania epoki, w której żyjemy. Przynajmniej raz w tygodniu korzysta z komputera 55% Polaków.
Każde skuteczne działanie człowieka powinno zaczynać się od postawienia celu, jaki ma być osiągnięty, do jakiego należy dążyć. Bywa, że realizacja jest długotrwała i pełna trudów. Cel oddala się, a nawet znika, rozmywa się. Dotyczy to szczególnie działań zespołowych, społecznych. W szczególności dotyczy to tak ważnej dziedziny, jaką jest powszechna oświata.
Zainspirowany artykułem dr Marii Zając w e-mentorze opisuję jeden dzień młodego człowieka w szkole przyszłości. Wyobraźmy sobie ucznia I klasy gimnazjum lub liceum. Wstaje o siódmej. Jeszcze przy śniadaniu sprawdza w telefonie komórkowym pocztę, gdyż spodziewa się maila od nauczyciela, zagląda na mikrobloga, na którym obserwuje swoich przyjaciół z Polski i zagranicy...
O obecnym kształceniu nauczycieli mówi się bardzo różnie. Wielu profesorów wyższych uczelni wskazuje, że najważniejsza jest znajomość i rozumienie merytorycznej wiedzy studenta, bo reszta sama przyjdzie. Psychologowie się temu dziwią i wskazują na pilną potrzebę rozszerzenia psychologicznej wiedzy i umiejętności interpersonalnych osób pracujących z ludźmi.
Z badań społecznych wynika, że nawet i 13 mln osób w Polsce nie potrafi dobrze obsługiwać komputera. Ma to negatywny wpływ na rozwój kraju - brak kompetencji informatycznych jest główną przyczyną niskiego poziomu innowacyjności gospodarki – uważają uczestnicy XIV Konferencji "Miasta w internecie", której ważnym tematem była cyfrowa edukacja dorosłych.
Czego potrzeba, aby dotrzeć do przyszłości jako pierwsi? Co możemy zrobić, aby nasza szkoła była miejscem przygotowania uczniów do funkcjonowania w świecie i społeczeństwie informacji. Aby nie dopuścić - jak mówi Toffler - do masowego "porażenia przyszłością", należy stworzyć nowy system kształcenia odpowiadający erze superprzemysłowej.
Na uczelniach w Stanach Zjednoczonych student jest klientem i w związku z tym wymaga od nauczycieli jak najlepszego wykształcenia. To powoduje, że amerykańskie uczelnie są najlepsze na świecie - ocenia prof. Josef Strada z Arizona State Univeristy, który gościł w Warszawie w związku z konferencją "Drivers of change: what can we learn by comparing U.S. and EU university?"