Kiedy myślimy o szkole, pierwszym obrazem jest uczeń dźwigający plecak pełen podręczników i zeszytów. A co powiedzielibyśmy na to, gdyby do szkoły dziecko szło tylko z zeszytem i śniadaniówką? Nauczanie bez podręczników można porównać z puzzlami, które da się ułożyć w całość tylko po prawidłowym dobraniu fragmentów obrazka.
Zalewska zawiniła, nauczycieli wieszają
Ponieważ w ciągu lat mój numer telefonu dorobił się miejsca w kilku dziennikarskich notesach, gdy coś dzieje się w polskiej oświacie, bywam proszony o komentarz. W ostatni piątek października pytanie dotyczyło prac domowych – poważny dziennik „Rzeczpospolita” postanowił mianowicie poświęcić im cały artykuł. Nie to, żeby akurat coś zadziało się w meritum tej kwestii, bo napięcie społeczne wzrasta już od pewnego czasu. Ale oto świeżo w Polsat News wystąpił pan Mariusz Smołkowicz, inicjator fejsbukowej akcji „Dom nie jest filią szkoły”, i to medialne nagłośnienie problemu skłoniło jeden z czołowych polskich dzienników do niezwłocznego podjęcia tematu.
Wróg ze szkolnej ławki
Prześladowanie rówieśnicze jest w polskich szkołach częstym zjawiskiem. Wykluczanie, dręczenie, izolowanie i dokuczanie dotyczy znacznej grupy dzieci. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez psychologów z Uniwersytetu SWPS w Katowicach, krąg prześladowania rówieśniczego nie składa się jedynie z ofiary i agresora. Jest też „wrogojaciel” - kolega ze szkolnej ławki, który staje się gnębicielem.
Miękkie umiejętności dla zmieniającego się świata
Są takie kraje na świecie, które rzeczywiście poważnie podchodzą do edukacji narodowej, odrywając debatę edukacyjną od bieżących celów politycznych. Nie, to nie o Polskę chodzi… Ministerstwo Edukacji Singapuru pracuje nad kompleksowym programem kształcenia, który ma zastąpić dotychczasowy system, oparty na porównywaniu ocen i wyników egzaminów. Planowane jest przeniesienie punktu odniesienia z osiągniętego wyniku egzaminu na kompetencje osobiste uzyskane w trakcie edukacji na danym etapie szkolnym.
Dlaczego moje dzieci grają?
Kwestia ta budzi duże kontrowersje. Formułowane są różne odpowiedzi, które często są pochodną niezrozumienia fenomenu sieci, specyfiki komunikacji online, intrygującej mocy gier. Wynikają ze stereotypów i uprzedzeń.
Zadaję z sensem – dla swojego ucznia to ty jesteś systemem edukacji
Przeładowana podstawa programowa to świetny moment, żeby część materiału zadać uczniom do „przerobienia” jako zadanie domowe. W końcu wtedy mamy szansę się „wyrobić z materiałem”. Czyż to nie jest kusząca wizja? W końcu polski nauczyciel, jak lotnik, poleci i na drzwiach do stodoły – czyli wrodzonym sprytem da sobie radę w sytuacji, gdy twórcy podstawy programowej, tworzonej w jeden miesiąc, cofnęli nasz edukacyjny świat o 30 lat, także w kwestii zadawania zadań domowych. Jacek Staniszewski z Warszawy i Marcin Zaród z Tarnowa, prowadzący polski podcast edukacyjny EduGadki, a jednocześnie inicjatorzy kampanii #zadajęzsensem mówią: „NIE tędy droga”.
W poszukiwaniu zaginionej nadziei
Wrócę dzisiaj myślą do dwóch niedawnych, wakacyjnych wpisów na blogu „Wokół szkoły”, poświęconych nauczycielom. W pierwszym („Ostatni zgasi światło”) starałem się pokazać, jak wygląda oświatowa rzeczywistość z punktu widzenia szeregowych robotników winnicy pańskiej. Obraz wyszedł niewesoły, a kolejne miesiące pokazały, że jeśli chodzi o główną myśl – problem odpływu ludzi z zawodu, wcale nie został przerysowany. Nauczycieli brakuje coraz bardziej. Tendencja wydaje się trwała i dlatego moja konkluzja z owego artykułu, że „na razie trzeba pilnie ruszyć głową, by za kilka lat ostatni nauczyciele nie odeszli na emeryturę, gasząc światło w swoich szkołach”, pozostaje ze wszech miar aktualna.
Ostatnie komentarze